"O Boże, nie pozwól mi zwariować"



W sobotę (30 marca) na łamach "Gazety Wyborczej" ukazał się mój esej o represyjnej psychiatrii rosyjskiej.

Zgodnie z obietnicą (patrz mój poprzedni post) dziś zamieszczam wersję autorską tego tekstu, która nieco się różni od gazetowej i przede wszystkim jest zaopatrzona w przypisy.


Tadeusz Klimowicz


„O Boże, nie pozwól mi zwariować”



Wszystko wskazuje na to, że Rosja Mikołaja I znała Foucaulta przed Foucaultem i zdefiniowanym przez niego prawem: „Miarą nierozumu zaczyna być stopień odchylenia od normy społecznej”[1].

Gdy więc okazało się, że osiemnastoletni „egzaltowany młodzieniec” Michaił Kołogriwow był dwukrotnie widziany na barykadach rewolucji lipcowej, a później w szeregach hiszpańskich insurgentów zamierzał walczyć z karlistami i do tego wszystkiego chętnie dzielił się swoimi poglądami w listach do brata (tajniacy Aleksandra von Benckendorffa z III Oddziału Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mości z wypiekami na twarzy czytali: „Najbardziej  ze wszystkiego nienawidzę tyranii i nie mogę żyć pod władzą despotyzmu”[2]), to reakcja Pałacu Zimowego mogła być tylko jedna: „Zachowywał się jak chory psychicznie i jak chory psychicznie powinien być ukarany”, co w przekładzie na język modnej w Rosji terapii znaczyło: „Kara śmierci przez powieszenie”. Jednak zwabiony do kraju buntownik nie został stracony i nie stracił szlachectwa, ponieważ dobry car dopatrzył się okoliczności łagodzących: ojciec buntowanika był generałem walczącym z Napoleonem, a odchylonego „od normy społecznej” uznano za „ofiarę zgubnego zagranicznego wychowania”. Mikołaj I Pawłowicz pogroził więc rewolucjoniście lipcowemu palcem i zesłał go jako szeregowca do pułku stacjonującego na Kaukazie. 

W tym samym czasie, a więc na przełomie lat 20. i 30., niemłody już Piotr Czaadajew – niegdysiejszy absolwent Uniwersytetu Moskiewskiego – napisał po francusku traktat Listy filozoficzne do pani *** . Po opublikowaniu pierwszego („Tieleskop”, 1836, pozostałych siedem ukazało się drukiem dopiero w następnym stuleciu) - w którym krytycznie ocenił cywilizację rosyjską opartą na wschodnim chrześcijaństwie i głosił pochwałę katolicyzmu – pismo zamknięto, redaktora Nikolaja Nadieżdina zesłano do Ust’-Sysolska, сenzora zwolniono, a autora uznano za obłąkanego. Poinformowany o Liście… imperator dopatrzył się w nim „mieszaniny bezczelnych nonsensów godnych szaleńca”[3]. Ta opinia z 22 października 1836 roku natychmiast uzyskała status obowiązującej i już następnego dnia von Benckendorff pisał do generała-gubernatora Moskwy księcia Dmitrija Golicyna: „Artykuł ten, oczywiście znany już Waszej Ekscelencji, wzbudził powszechne zdziwienie wśród mieszkańców Moskwy. […]. Ale mieszkańcy naszej dawnej stolicy […] przepełnieni poczuciem godności Narodu Rosyjskiego, od razu zdali sobie sprawę z tego, że takiego artykułu nie mógł napisać ich rodak przy zdrowych zmysłach i dlatego […] wyrażają swój szczery żal z powodu zaburzeń psychicznych, które go dotknęły i doprowadziły do wypisywania podobnych niedorzeczności. […]. W związku z tym miłościwie nam panujący Cesarz pragnie, aby Wasza Ekscelencja - korzystając z posiadanych uprawnień - podjął odpowiednie kroki w celu zapewnienia panu Czaadajewowi wszelkiej możliwej pomocy oraz opieki lekarskiej […] i wydał dyspozycję, która zapewni panu Czaadajewowi ochronę przed szkodliwym  działaniem obecnego wilgotnego i zimnego powietrza; jednym słowem, aby zostały wykorzystane wszelkie możliwe środki do przywrócenia mu zdrowia[4]. Tak oto zdiagnozowano u Czaadajewa – jakby stwierdził amerykański noblista Eric R. Candel - „zaburzony umysł” i w trosce o jego stan zdrowia przypisano – z zapomnianą już dziś dziewiętnastowieczną stylistyczną elegancją - areszt domowy. Chorego filozofa codziennie odwiedzał lekarz i to był jedyny kontakt pacjenta ze światem zewnętrznym. Pod koniec 1837 roku car wyraził zgodę na zakończenie „nadzoru medycznego” pod warunkiem, że powracający do zdrowia Czaadajew „nie śmie już niczego napisać”[5]. Pacjent zrewidował swoje chore, jak się okazało, poglądy. I to był jeden z pierwszych sukcesów psychiatrii rosyjskiej. Wszystko zresztą wskazuje na to, że – jak zauważa Grzegorz Przebinda[6] – myśliciel już wcześniej (między napisaniem pierwszego Listu…, a jego drukiem) zmienił swoją krytyczną opinię o Rosji.  

Nawiasem mówiąc, adresatkę listów Czaadajewa Jekatierinę Panową (zwanej w kręgu Puszkina „Katoliczką”) również uznano za osobę niespełna rozumu i zamknięto w lecznicy doktora Sablera o wdzięcznej nazwie: „Zakład prywatny rozumu pozbawionym służący”, bo też kto przy zdrowych zmysłach napisałby: „Modliłam się za Polaków, ponieważ walczyli o wolność”[7]

W Rosji zarówno tej przed-, jak i popaździernikowej „kształt szaleństwa modelowała”[8] najczęściej ideologia i polityka. 

Jedną z pierwszych pacjentek nowej psychiatrii była Marija Spiridonowa, sztandarowa postać lewicowych eserowców, bezkompromisowa rewolucjonistka nie odnajdująca się ani w carskiej, ani w bolszewickiej rzeczywistości, terrorystka pokaleczona przez życie. Przy okazji pierwszego zamknięcia Spiridonowej w „domu psychiatrycznym” (kwiecień 1921 r., pod cudzym nazwiskiem) Dzierżyński apelował do swoich podkomendnych o zachowanie wzmożonej czujności. Pilnować tak – pisał - żeby „stamtąd jej nie wykradziono [porwano? – T.K.], albo nie zbiegła”[9]. Później jeszcze kilkakrotnie ta bojowniczka o Rosję ze swoich snów trafiała na leczenie psychiatryczne (uzasadnione, mówiono o „psychozie histerycznej”). Ze szpitala mimo wszystko kilkakrotnie uciekała, ale za każdym razem wpadała w ręce czekistów.

To wtedy, na początku lat 20., doszło w kremlowskich gabinetach do narodzin zjawiska, które powinno przyciągnąć uwagę Freuda i jego akolitów: do obsesyjnego tropienia w najbliższym otoczeniu osób dotkniętych zaburzeniami psychicznymi. W 1922 roku Lenin błysnął swoją wiedzą z zakresu psychiatrii, czytając relację z rozmów w Rapallo komisarza ludowego spraw zagranicznych Cziczerina. Tekst ministra skwitował na marginesie jednym słowem: „Szaleństwo!!” i żeby nie było wątpliwości, że jest to coś więcej niż erupcja emocji dodał w innym miejscu: „Ten i kolejny list Cziczerina jasno dowodzą, że jest on chory i to bardzo chory”[10]. Kilka czy kilkanaście miesięcy później, już w roku 1923, na posiedzeniu Biura Politycznego KC RKP/b/ Grigorij Zinowiew nie oparł się pokusie skomentowania jakiejś decyzji sparaliżowanego już Lenina: „Towarzysze, nasz drogi, kochany przez wszystkich Władimir Iljicz, jak się wydaje, oszalał”[11]. I, jak się wydaje, nie była to figura retoryczna. Minąło kolejnych sto lat i Angela Merkel powiedziała o Putinie, że „stracił kontakt z rzeczywistością”[12], ale to już temat na inne opowiadanie.

Wspomniany w instrukcji Feliksa Edmundowicza „dom psychiatryczny”, to był położony w centrum Moskwy Prieczistienski Szpital Psychiatryczny dla Więźniów (ok. 2 km. od Kremla), który za jakiś czas przepoczwarzy się w otoczony złą sławą Centralny Instytut Psychiatrii Sądowej im. W. P. Serbskiego (Oficjalna nazwa co jakiś czas się zmienia). Zatrudnionych w nim lekarzy zainspirowały badania Paula Eugena Bleulera i Artura Kronfelda. Pierwszy pisał o „schizofrenii miękkiej”, drugi o „schizofrenii utajonej”. To dzięki nim sowieccy psychiatrzy (m.in. pułkownik KGB prof. Daniił Łunc, prof. Andriej Snieżniewski, generał-major służby medycznej, prof. Nikołaj Timofiejew) mogli wykonać kolejny krok i odkryć przed światem „schizofrenią bezobjawową” (wiałotiekuszczaja szyzofrienija, w niektórych polskich publikacjach używa się określenia „schizofrenia pełzająca”).

Taki na przykład lekarz Bułhakow albo napisał Mistrza i Małgorzatę za wcześnie, albo po prostu nie był au courant (ale też nie był profesorem i w NKWD nie służył) i po staremu doszukiwał się symptomów:

„– A co mu właściwie jest? – nieśmiało zapytał Riuchin. 

Zmęczony lekarz spojrzał na Riuchina i apatycznie odpowiedział: 

– Pobudzenie ośrodków mowy i ruchu... halucynacje... Skomplikowany przypadek, jak przypuszczam. Najprawdopodobniej schizofrenia. A do tego jeszcze alkoholizm...” (tłum. I. Lewandowska i W. Dąbrowski).

Natomiast przed gen. Timofiejewem bezobjawowa atakująca przede wszystkim niepogodzonych z sowiecką rzeczywistością nie kryła już żadnych tajemnic: „Myślenie dysydenckie może być wywołane chorobą mózgu, kiedy patologiczny proces rozwija się bardzo powoli, delikatnie, a inne jego objawy do pewnego czasu (niekiedy aż do popełnienia przestępstwa) pozostają niezauważone”[13]Swoim autorytetem wsparł psychiatrów Chruszczow: „Przestępstwo - to odstępstwo od ogólnie przyjętych standardów zachowania, często spowodowane zaburzeniami psychicznymi. Czy w społeczeństwie komunistycznym mogą występować choroby i zaburzenia nerwowe u niektórych osób? Naturalnie, tak. Jeśli tak, to będą miały miejsce także przestępstwa charakterystyczne dla osób o nienormalnie działającym umyśle. […]. O tych, którzy na tej podstawie mogą zacząć nawoływać do sprzeciwu wobec komunizmu, można śmiało powiedzieć […], że stan psychiczny takich osób nie jest normalny”[14] (Przemówienie zamieszczone w „Prawdzie” 24 maja 1959 r.). 

Jakoś nikt  nie chciał pamiętać o art. 148 KK RSFRS, który głosił: „Umieszczenie w szpitalu dla chorych psychicznie zdrowej osoby w celu osiągnięcia korzyści materialnej lub z powodów osobistych grozi karą pozbawienia wolności do lat trzech”. W l. 60 artykuł ten zniknął. Tak na wszelki wypadek i tak był przecież martwy. Teraz psychiatria represyjna przeżywała swoje złote lata. 

Dla wielu dysydentów kontakt z psychiatrią karną zaczynał się w Instytucie im. Serbskiego. Stamtąd już ze zdiagnozowaną schizofrenią pełzającą byli wysyłani na przymusowe leczenie do którejś specpsychuszki (wszystkie podlegały MSW, a nie Ministerstwu Zdrowia). Pierwsza powstała jeszcze przed wojną w Kazaniu (1939, umieszczano tam oskarżonych o najcięższe „przestępstwa przeciwko państwu”, np. 20 lat spędziła w niej kobieta, która w 1935 roku rzuciła kamieniem w kierunku mauzoleum Lenina[15], przez jakiś czas jej więźniem był też aresztowany w Wilnie Jan Piłsudski). Po Kazaniu następne tego typu zakłady pojawiły się w Leningradzie, Czerniachowsku, Mińsku, Dniepropietrowsku i Orle. 

W kwietniu 1969 roku przewodniczący KGB Jurij Andropow przedstawił władzom KPZS plan powiększenia grupy szpitali psychiatrycznych walczących z zagrożeniami ze strony dysydentów. Miedzy rokiem 1962 a 1974 liczba łóżek w szpitalach psychiatrycznych wzrosła z 222 600 do 390 000. Władimir Bukowski nazwał tę sieć „psychiatrycznym GUŁAG-iem”. W Związku Sowieckim w 1978 roku w szpitalach psychiatrycznych było zarejestrowanych 4,5 miliona pacjentów.  W tym czasie w krajach zachodnich stawiano na leczenie ambulatoryjne, a nie stacjonarne.

Tymczasem więźniowie-pacjenci (wszyscy, nie tylko dysydenci) byli ubezwłasnowolnieni, nie mogli się odwoływać od  decyzji o rozpoznaniu choroby psychicznej. Formalnie takie prawo miała rodzina, ale nie mogła ona żądać wydania opinii przez innego psychiatrę, zasada second opinion tam nie działała. Zresztą trudno zresztą sobie wyobrazić sytuację, kiedy reprezentujący najbliższych lekarz podważa opinię Łunca, Snieżniewskiego i innych autorytetów. Graniczyłoby to z zawodowym samobójstwem. O czym mógł się przekonać chociażby młody ukraiński psychiatra Siemion (Semen) Głuzman, który w 1971 roku na podstawie otrzymanej nielegalnie dokumentacji medycznej Grigorenki podważył opinie lekarzy z Instytutu im. Serbskiego i stwierdził, że były generał jest zdrowy psychicznie. W maju 1972 roku Głuzman został oskarżony o szerzenie „antysowieckiej agitacji i propagandy” i trafił na siedem lat do łagru, a następnie na trzyletnie zesłanie.

W 1977 roku psychiatra Sidney Bloch i politolog Peter Reddaway opublikowali książkę Psychiatric Terror: How Soviet Psychiatry is Used to Suppress Dissent, w której zamieścili klasyfikację ofiar psychiatrii represyjnej: „1. Obrońcy praw człowieka albo demokracji (ok. 50%); 2. Nacjonaliści (10%); 3. Potencjalni emigranci (20%; w kręgu zainteresowań KGB znaleźli się także obywatele ZSRS „fanatycznie próbujący się spotkać z cudzoziemcami”); 4. Wierzący (15%); 5. Obywatele niewygodni dla władz (5%)”. Liczba osób więzionych w specpsychuszkach jest trudna do ustalenia. Po rozpadzie Związku Sowieckiego zniszczono część archiwów kagiebowskich i szpitalnych, wiele tych rozproszonych materałów pozostała zresztą niedostępna dla badaczy.

               Wydawany w latach 1968-1983 podziemny biuletyn Kronika Wydarzeń Bieżących (Chronika tiekuszczich sobytij) donosił w numerze 8 (30 czerwca 1969 r.): „Cechą wspólną wszystkich tych instytucji jest to, że więźniowie polityczni w pełni władz umysłowych są przetrzymywani we wspólnych celach z pacjentami poważnie chorymi psychicznie; jeśli nie chcą wyrzec się swoich przekonań, to pod pretekstem leczenia poddawani są torturom fizycznym, dostają zastrzyki z dużymi dawkami aminazyny i sulfozinu, które wywołują szok i ciężkie zaburzenia fizyczne; obowiązuje reżim zamknietego więzienia, z godzinnym spacerem. Czasami dożylnie podaje się pentotal sodu, silny środek nasenny wywołujący zanik woli, po którego wstrzyknięciu prowadzone są przesłuchania. […]. Ludzie opuszczający takie <<szpitale>>, otrzymują paszporty ze specjalną serią, jak po wyjściu z więzienia. Natomiast ci, którzy sprzeciwiają się uznaniu ich za chorych, nie mają prawie żadnych szans, żeby się znaleźć na wolności”[16]. Pomysł z wykorzystaniem paszportów do piętnowania był sowieckim wkładem do europejskiej cywilizacji, dzięki któremu „[…] społeczeństwo – jak pisał Foucault - rozpoznaje obłąkanego jako cudzoziemca w jego własnej ojczyźnie; nie zwalnia go z odopowiedzialności, lecz obarcza, przynajmniej pod postacią pokrewieństwa i współwiny, karygodnością moralną; piętnuje jako Innego, jako Obcego, jako Wykluczonego”[17]. 

W 1971 roku Prezydium Rady Najwyższej ZSRS zatwierdziło tekst Przysięgi lekarza Związku Sowieckiego zaczynającej się od słów: „Otrzymując zaszczytny tytuł lekarza i rozpoczynając praktykę lekarską, uroczyście ślubuję” i tu następowała lista wielu pięknych i wzniosłych sformułowań. Ostatnie – zapewne najważniejsze - brzmiało: „- zawsze pamiętać o wysokim powołaniu lekarza sowieckiego, odpowiedzialności przed Narodem i Państwem Sowieckim[18]. Tekst przysięgi został zmieniony w 1999 roku.

     Parafrazując złotą myśl Wieniedikta Jerofiejewa: „Pili na umór! Wszyscy uczciwi ludzie Rosji! A dlaczego pili? Z rozpaczy! Pili dlatego, że byli uczciwi!” (Moskwa – Pietuszki, tłum. Barbara Dohnalik), można by powiedzieć, że wielu „uczciwych ludzi” w Rosji lat 60.-70. miało za sobą pobyt w psychiatryku: pisarze i publicyści Walerij Tarsis, Natalia Gorbaniewska, Iosif Brodski, Jurij Gałanskow, Warłam Szałamow, Władimir Maksimow, Michaił Narica; matematyk i filozof Aleksandr Jesienin-Wolpin; biolog Jaurès (Żores) Miedwiediew; oficerowie - generał-major Piotr Grigorenko (Petro Hryhorenko) i mładszyj liejtienat Wiktor Iljin; filolodzy Wiktor Feinberg i Jurij Malcew; matematyk i literaturoznawca Łeonid Pluszcz; dziennikarz i historyk Aleksandr Skobow; nauczyciel, przewodniczący kołchozu, palacz, etc., etc. Iwan (Jan, Janis) Jachimowicz; matematyk Natan Szczaranski (w przyszłości wicepremier i wielokrotny minister w rządzie Izraela), niedoszły kulturoznawca Aleksiej Dobrowolski.

W biografiach większości osadzonych w specpsychuszkach (słowo „pacjentów” nie przechodzi mi przez gardło)odnajdziemy powtarzającą się sekwencję zdarzeń: akt obywatelskiego nieposłuszeństwa, zatrzymanie, proces, przymusowe leczenie psychiatryczne, kontakt z Łuncem. Wybór warunków zakończenia pobytu w psychiatryku należał do schizfrenika bezobjawowego: ci skruszeni, czyli wyleczeni, opuszczali szpital wcześniej; ci niepokorni, a więc niewyleczeni, wciąż niepogodzeni z rzeczywistością „wrogowie szczęścia” (Jewgienij Zamiatin, My, tłum. Adam Pomorski) znacznie później trafiali do domów. A ponieważ nadal wątpili w mądrość Dobroczyńcy i zakłócali obchody nigdy niekończącego się Dnia Jednomyślności, to po jakimś czasie większość z nich powtarzała dobrze już sobie znany ciąg zdarzeń. Scenariuszy było zresztą znacznie więc i pisała je pogoda za oknami Kremla. 

Jesienią 1963 roku atmosfera wokół Iosifa Brodskiego zgęstniała, zapachniało aresztowaniem. Kilka dni przed nowym rokiem za radą doświadczonych przez życie przyjaciół wyjechał on do Moskwy, by szukać schronienia przed leningradzkimi kagiebistami w szpitalu psychiatrycznym im. P. Kaszczenki. Po znajomości zaplanowana była nawet diagnoza: „psychiczna niestabilność”, która posłużyłaby mu za glejt. Brodskiego przeraziła jednak szpitalna atmosfera i psychuszkę opuścił 2 stycznia 1964 roku. 13 lutego 1964 roku został zatrzymany na ulicy i już 18 lutego odbyła się pierwsza rozprawa. Na prośbę adwokatki Zoji Toporowej został skierowany na badania psychiatryczne. W psychuszce(popularnie zwanej Na Priażkie, oficjalnie: Szpital Nr 2) spędził trzy przerażające tygodnie (w tym trzy dni na oddziale dla pacjentów agresywnych), dokładnie zapoznając się z metodami leczenia obowiązującymi w psychiatrii sowieckiej. Szpital opuścił z diagnozą wykluczającą chorobę psychiczną, co oznaczało, że jest zdolny do pracy (został przecież zatrzymany pod zarzutem prowadzenia pasożytniczego trybu życia) i proces mógł się rozpocząć: „Wykazuje cechy charakteru psychopatycznego, ale jest zdolny do pracy”[19].

Wiktor Feinberg znalazł się w gronie siedmiorga demonstrujących 25 sierpnia 1968 roku na Placu Czerwonym przeciwko wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Podczas szamotaniny z milicjantami stracił górne siekacze i KGB w trosce o wizerunek (swój, nie zatrzymanego) umieściło go bez procesu w założonym w 1951 roku Leningradzkim Specjalnym Więziennym Szpitalu Psychiatrycznym MSW ZSRS na ulicy Arsenalnej 9, gdzie przebywał cztery lata (1969-1973). Diagnoza była oczywista i raczej typowa: „śladowe objawy schizofrenii”, „schizoidalny nonkonformizm myślenia”. Nietypowa natomiast była życzliwość i empatia lekarzy Lwa Pietrowa i Mariny Wojchanskiej, z którą Feinberga połączyło typowe z kolei uczucie damsko-męskie. W planach był zdaje się nawet ślub, ale – jak to romantycznie określa rzeczywistość sowiecka – małżeństwo „nigdy nie zostało zarejestrowane”. 

Jego towarzyszka z Placu Czerwonego Natalia Gorbaniewska odbyła rozmowę z trzyosobową komisją, której przewodniczącycm był Łunc: „Po tygodniu, 12 września, w dniu zakończenia śledztwa, poznałam wynik badań i swój dziwny los. Wynik badań, podpisany przez profesora Łunca, głosi, że <<niewykluczone jest występowanie u badanej nieostrej schizofrenii>>. […]. I pod tą problematyczną diagnozą ta sama ręka bez drżenia napisała, że <<badana powinna zostać uznana za niepoczytalną i umieszczona na leczeniu przymusowym w szpitalu psychitrycznym specjalnego typu”[20]. Na szczęście „[…] prokuratura postawiła wniosek o umorzenie sprawy ze względu na to, że jestem niepoczytalna oraz że mam dwoje dzieci. Oddano mnie pod kuratelę matki”[21] 

Mładszyj liejtienant Wiktor Iljin po nieudanym zamachu na Breżniewa (22 stycznia 1969 roku) trafił do Kazania. Po osiemnastu latach dzięki staraniom matki przeniesiono go do psychuszki w Leningradzie (jego mieście rodzinnym). W 1990 roku został zwolniony. Mieszka w Petersburgu. Sowiecki Szakal czeka wciąż na swego Forsytha. W tej całaj historii jest też happy end – któryś z adwokatów odkrył, że mładszyj liejtienant nigdy nie został wydalony z wojska i wywalczył dla niego wypłatę dwudziestoletniego żołdu. Nie chce mi się w to wierzyć, ale podobno tak było.

Italianista Jurij Malcew został skierowany przez komisję poborową na rutynowe dodatkowe badania lekarskie, które zakończyły się w psychiatryku im. Kaszczenki. 

Walerija Nowodworska po raz pierwszy została aresztowana w czasie studiów za rozrzucanie w Pałacu Kremlowskim ulotek z antysowieckim wierszem własnego autorstwa. W więzieniu Lefortowo odbył z nią rozmowę Łunc, którego dwudziestolatka nazwała podobno: „Inkwizytorem, sadystą i kolaboracjonistą współpracującycm z gestapo”[22]. Tych kilka epitetów zadecydowało o jej przyszłości: trafiła do psychuszki w Kazaniu z – muszę to napisać - objawami schizofrenii bezobjawowej. Kilkunaście miesięcy później w życiu Nowodworskiej znów pojawił się Łunc:  „Wyglądałem jak cień z Piekła, ledwo mogłam chodzić. Moje częściowo już siwe włosy (w wieku 21 lat) również robiły wrażenie. Dlatego Łunc dość szybko pozwolił mi odejść, zadając tylko dwa pytania: <<Czy zmieniły się twoje przekonania?>> oraz <<Czy zmieniły się same z siebie czy w wyniku leczenia?>> Nienawidząc siebie i mając świadomość, że nigdy sobie tego nie wybaczę, na pierwsze pytanie odpowiedziałam „tak”, na drugie - <<w wyniku leczenia>>. Uspokojony Łunc powiedział życzliwie: <<Musisz wyciągnąć wnioski ze wszystkiego, co się wydarzyło>> […][23].

W październiku 1986 roku na ulicy został zatrzymany poeta Dmitrij Prigow wracający z wieczoru autorskiego. Odwieziono go na przymusowe badania psychiatryczne, ale został zwolniony po 3 dniach. To były takie niewinne pieriestrojkowe paroksyzmy sowieckości. Prawdopodobnie był on ostatnim pisarzem rosyjskim, wobec którego zastosowano powszechny do niedawna środek represyjny.

W latach 1988-1989 usunięto z rejestru chorych psychicznie dane około 2 milionów osób. W 1993 roku pojawiła się Ustawa o pomocy psychiatrycznej i gwarancjach praw obywateli w okresie jej świadczenia. To był zaledwie kilkuletni czas rachunku sumienia i skruchy, ale wkrótce narracja się zmieniła. Już nie mówiono o systemie, ale o „odosobnionych przypadkach”, o nadinterpretowaniu postawionej diagnozy. W raporcie Komisji do Spraw Rehabilitacji Ofiar Represji Politycznych (2000) znalazło się zaledwie kilka zdań o nadużyciach w psychiatrii[24]. Politolog Siergiej Miedwiediew zwrócił niedawno uwagę na artykuł Boję się sprawiedliwości (Ja bojus’ sprawiedliwosti) Natalji Osipowej w „Izwietijach”, która: „[…] podzieliła się własnymi obawami odnośnie do rozliczeń, powtarzając ulubioną tezę rosyjskich propagandystów epoki postmodernistycznej, że każdy ma własną prawdę, własną wersję rzeczywistości, listę winnych i męczenników, i skonkludowała, że <<zły pokój jest lepszy od dobrej wojny domowej>>”[25].

Lata obecności w życiu Związku Sowieckiego psychiatrii represyjnej zrodziły i utrwaliły „podświadomy strach” przed kontaktem z lekarzem, „jego się obawiają, jemu nie ufają, jemu nie powierzają sekretów swojej duszy i oczekują od niego jedynie lekarstw”. Towarzyszy temu przeradzająca się w ksenofobię „stygmatyzacja ludzi z autentycznymi problemami psychicznymi. […]. W społeczeństwie rosyjskim osoby chore psychicznie są postrzegane jako szkodliwe, bezużyteczne, nieuleczalne i niebezpieczne. Napiętnowani są nie tylko przez znaczną część społeczeństwa, ale także przez psychiatrów”[26].

W obecnym stuleciu imperium kontratakuje. Dochodzi coraz częściej do sięgania po dobrze sprawdzone narzędzia psychiatrii karnej. Dyspozycyjni lekarze decydują o umieszczeniu w szpitalach niewygodnych dla lokalnych władz przeciwników (np. z diagnozą: „mroczny stosunek do życia”), członków zespołów punkowych i członkiń „Pussy Riot”,czy ostatnio (m.in. Maksim Łypkań, Wiktoria Pietrowa) za za „rozpowszechnianie <<fejków>> na temat rosyjskiej armii”[27]. A Zurab Kekelidze (wcześniej naczelny psychiatra Rosji, dziś dyrektor Federalnego Medycznego Centrum Badawczego Psychiatrii i Narkologii imienia W. P. Serbskiego) wciąż po sowiecku definiuje homoseksualizm jako zaburzenie psychiczne. 

W 2017 roku profesor Fiodor Kondratiew, przez ponad 50 lat był pracownikiem Instytutu im. Serbskiego, wydał książkę „Dysydenckie” nadużycia w psychiatrii, w której broni dobrego imienia psychiatrii sowieckiej. W Przedmowie Jurij Kriworuczko, jeszcze jeden profesor z Serbskiego, napisał z dumą: „[…] F.W. Kondratiew, broniąc honoru i godności psychiatrii rosyjskiej, broni tym samym image Ojczyzny (Imperium Rosyjskiego, Rosji Sowieckiej, Federacji Rosyjskiej) przed bezpodstawnymi oskarżeniami i poniżającymi insynuacjami na temat rzekomo <<tradycyjnego>> represyjnego charakteru psychiatrii rosyjskiej”[28].

W dwóch ostatnich stuleciach Rosja była autorytarna i totalitarna, była monarchią i socjalistyczną republiką federalną, ale jedno pozostawało niezmienne – była i jest państwem toksycznym i zawsze jest jak u Czechowa: „Skoro istnieją więzienia i domy dla obłąkanych, to musi ktoś w nich siedzieć. Jeśli nie pan, to ja, jeśli nie ja, to ktoś trzeci”[29](Sala Nr 6, tłum. Maria Dąbrowska). 



[1] M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, tłum. HKęszyckaWarszawa 1987, s. 104. 

[2] Сytza: А. Голомбиевский, Кологривов жертва гибельного иностранного воспитания, Дзен, 25 сентября 2022, https://dzen.ru/a/YzA6ExKcM2-lxVPUDostęp: 17 marca 2024 r.

[3] Cytza„В сущности, правительство только исполнило свой долг”, „Коммерсантъ” 16 октября 2015,  https://www.kommersant.ru/doc/2826825Dostęp: 18 marca 2024 r.

[4] Ibid

[5] Ibid

[6] G. Przebinda, „Apologia obłąkanego” Piotra Czaadajewa, Acta Polono-Ruthenica II, 1997.

[7] CytzaCКайдаш-ЛакшинаСудьба „философки”, ВикиЧтение, https://history.wikireading.ru/247261Dostęp: 1 marca 2024 r

[8] MFoucaultopcit.s. 132. 

[9] Cytza: В. Давыдов, Биография карательной психиатрииColta, 13 января 2020, https://www.colta.ru/articles/specials/23329-biografiya-karatelnoy-psihiatjriiDostęp: 4 marca 2024 r.

[10] CytzaКарательная психиатрия в России, Международная Хельсинкская Федерация по правам человека, Москва 2004, s. 27, https://protivpytok.org/wp-content/uploads/2012/01/ps.pdfDostęp: 29 lutego 2024 r.

[11] Cyt. za: Ibid..

[12] Cyt. za: S. Miedwiediew, Powrót rosyjskiego Lewiatana, tłum. H. Pustuła-Lewicka, Wołowiec 2020, s. 134. 

[13] Cytza: В. Буковский, С. Глузман, Пособие по психиатрии для инакомыслящихLivejournalDecember 11 2014,https://stzozo.livejournal.com/1199689.html?. Dostęp: 5 marca 2024 r

[14] Cytza: Р. ван Ворен, Психиатрия как средство репрессий в постсоветских странахBrussels 2013, 

s. 8, https://www.gip-global.org/files/russian-version-ep-report-3.pdfDostęp: 28 lutego 2024 r.

[15] Zob.: В. Давыдов, opcit.

[16] Судьба инакомыслящих, объявленных психически больными, Хроника текущих событий, №8, 30 июня 1969, http://old.memo.ru/history/diss/chr/chr8.htm. Dostęp: 17 marca 2024 r. Znalazłem fragment tego tekstu w nienajlepszym polskim przekładzie: Los nonkonformistów („inakomyslaszczych”) uznanych za psychicznie chorych [w:] N. Gorbaniewska, Dwunasta w południe, tłum. A. Tyszkowska, T. Gosk, Wrocław 2006, s. 311-313. 

[17] M. Foucault, op. cit., s. 130. 

[18] Присяга врача Советского Союза, Московсие суворовцы, 26.03.2023, https://mccvu.ru/news/rossiya/prisyaga_vracha_sovetskogo_soyuza/Dostęp: 28 lutego 2024 r.

[19] CytzaИстория гонения Иосифа Бродского, Дзен, 14 сентября 2020, https://dzen.ru/a/X1_HDCSbMigrxSZ8Dostęp: 18 marca 2024 r.

[20] N. Gorbaniewska, Dwunasta w południe, tłum. A. Tyszkowska, T. Gosk, Wrocław 2006, s. 91-92.

[21] Ibid., s. 92.

[22] В. Новодворская, Над пропастью во лжи, с. 10, https://litlife.club/books/211846/read?page=10Dostęp: 28 lutego 2024 r

[23] Ibid.s. 14.

[24] Политическое злоупотребление психиатрией в Советском Союзе

https://hmong.ru/wiki/Political_abuse_of_psychiatry_in_the_Soviet_Union#google_vignetteDostęp: 27 lutego 2024 r.

[25] SMiedwiediewopcit.s. 305. 

[26] Политическое злоупотребление…op cit.

[27] „Psychiatria karna”. W ten sposób Kreml ucisza Rosjan, którzy otwarcie krytykują napaść na Ukrainę, Onet, 21 lutego 2024, https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kreml-ucisza-rosjan-putin-znalazl-dwa-okrutne-sposoby-na-niewygodnych/es29etd,79cfc278. Dostęp: 29 lutego 2024 r. Przedruk z „The Moscow Times”.

[28] ЮКриворучкоПредисловие [w:] ФКондратьевПравозащитное” злоупотребление психиатриейМосква 2017, с. 4, https://psychiatr.ru/download/3286?view=1&name=Кондратьев+ФВ+2017+Правозащитное+злоупотребление+психиатрией.pdf. Dostęp: 29 lutego 2024 r.

[29] Zainteresowanym polecam przy okazji czterystustronicową monografię Bartłomieja Brążkiewicza Choroba psychiczna w literaturze i kulturze rosyjskiej, Kraków 2011.

Komentarze

Popularne posty