Wreszcie jestem z Tobą (Boris Pasternak)

[w:] T. Klimowicz, Pożar serca. 16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach, Wrocław 2005. /

Tadeusz Klimowicz

/

„Wreszcie jestem z Tobą”

(Boris Pasternak)

 


Boris Pasternak. https://rosphoto.com/vdohnovenie/30_maya_den_pamyati_borisa_pasternaka-2637

 

Osoby:

·    Boris Pasternak (1890-1960) - Poeta, prozaik. Laureat Nagrody Nobla (1958).

·    Jewgienia Lourié [Łurje] (1898-1965) – Malarka. Pierwsza żona (1922-1931) Borisa Pasternaka.

·    Jewgienij Pasternak (1923) - Kandydat nauk technicznych. Syn Borisa i Jewgienii Pasternaków. Żyje wspomnieniami, czy raczej żyje z wyprzedaży wspomnień o ojcu i jego żonach.

·    Zinaida Neuhaus (1897-1966) Housewife. Jej biblią była Kuchnia polska. Druga żona (1933-1960) Borisa Pasternaka. Jej pierwszym mężem (1919-1931) był wybitny pianista Gienrich (Harry) Neuhaus  (1888-1964)

·    Leonid Pasternak (1938-1976) – Fizyk. Syn Borisa i Zinaidy Pasternaków. Gazeta „Wieczerniaja Moskwa” poinformowała na początku 1938 roku, że matką pierwszego dziecka urodzonego w stolicy 1 stycznia była „obywatelka Pasternak”. Zmarł na zawał w wieku 38 lat, jak tytułowy bohater powieści jego ojca. Obaj zmarli w podobnych okolicznościach: Jurija Żywago atak serca dopadł w tramwaju, Leonid zatrzymał samochód na czerwonym świetle i już nie ruszył. To się nazywa mistyka. 

·    Ida Wysocka (1890-1976) - Pierwsza miłość Borisa Pasternaka.

·    Olga Freidenberg (1890-1955) – Kuzynka Borisa Pasternaka (jej matka – Anna i jego ojciec – Leonid byli rodzeństwem).

·    Jelena Winograd (1896-1987) – Panna przez chwilę obłędnie zakochana w Borisie Pasternaku.

·    Olga Iwinska (1912-1995) - Tłumaczka, redaktorka. Muza Borisa Pasternaka.



            Drżą ręce starej kobiety. Dymi papieros leżący na brzegu popielniczki. Jeszcze jedna die alte Muse. Uśmiercona przez Pasternaka w Doktorze Żywago („Pewnego dnia Larysa Fiodorowna wyszła z domu i więcej nie wróciła. Widocznie aresztowano ją na ulicy i umarła albo zaginęła bez wieści, zapomniana pod jakimś bezimiennym numerem w zaginionym później rejestrze, w jednym z niezliczonych ogólnych lub kobiecych obozów koncentracyjnych Północy”
; tłum. E. Rojewska-Olejarczuk). Lara (Olga Iwinska) przeżyła swego stwórcę i wszystkie swoje rywalki, by teraz zatriumfować przed kamerą i wskrzesić beznamiętnym głosem osiemdziesięciolatki może najpiękniejsze radzieckie love story: „Spotkanie z nim całkowicie odmieniło moje życie”, „Potem wybuchła, nie wiem jak to określić, orgia uczuć”, „Już wkrótce nie mógł beze mnie żyć. A ja nie mogłam żyć bez niego”, „Trudno mu było opuścić żonę”, „Jako kobieta cierpiałam”, „To były piękne, a zarazem straszne czasy”, „To była po prostu miłość”, „Boris Leonidowicz nigdy nie był stary”, „Doskonale pamiętam naszą pierwszą noc”, „Wtedy powiedział: ‘Nie możemy się rozstać. Nigdy się nie rozstaniemy’”, „Nie chcę wnikać w intymne szczegóły, ale muszę powiedzieć, że gdyby wtedy nie okazał się tak bezgranicznie męski, to pewnie wszystko by się skończyło, ale był po prostu wspaniały. Był władcą, który panuje zarówno nad sobą, jak i nade mną. Był cudowny”, „Byłam dla niego jedynym oparciem”[1].

            Na początku była jednak muzyka, na początku była filozofia. Na początku była poezja i była córka handlarza herbatą Ida Wysocka, którą Boris Pasternak znał od dziecka. W autobiograficznym Liście żelaznym wyznał: „O swoim uczuciu do W-j, już nie nowym, wiedziałem mając czternaście lat”[2]. Kilkuletnie rozstanie - po ukończeniu gimnazjum Idę wysłano na dalszą naukę do Anglii - spędził na egzaltowanych marzeniach o wielkiej miłości, żarliwym idealizowaniu nieobecnej i błokowsko-mistycznym oczekiwaniu na jej powrót. „Moja kochana Ido! - tłumaczył się zakochany paź wiosną 1910 roku (zachowały się jedynie brudnopisy listów) - Przecież nic się nie zmieniło z tego powodu, że nie ożywiałem Twojego imienia przez miesiąc”[3]. Gdy więc latem 1912 roku spotkali się w pół drogi między Anglią a Rosją - w Marburgu, gdzie Pasternak wówczas studiował - to on w akcie hołdu poprosił ją o rękę, a ona z ostentacyjnym chłodem, ze starannie wypracowaną królewską niedbałością jego oświadczyny odrzuciła. To boli. Jeszcze cztery lata później, w liście z połowy maja do ojca, Boris rozdrapywał wciąż niezabliźnione rany: „W Twojej rodzinie, tato, mogli Bóg wie jak odnosić się do miłości; te nienaturalne skłonności purystyczne są ciekawe i oryginalne, ale porządku świata nie zmienią, ona istnieje na świecie i istnieje tak, jak ma ochotę istnieć. Chciałbym Ci opowiedzieć, jak pewnego razu w Marburgu z całą [...] władczą naturalnością pierwszego uczucia przebudziła się we mnie [...] - tu nie było trywialnych słów i wyznań, i to było instynktowne, nagłe i lakoniczne, jak zdrowie i choroba, jak narodziny i śmierć. [...]. I kiedy ona, odrzucając mnie, przywołała ‘podobne’ zdarzenia [...] - na wieki obraziła nie tylko mnie, ale też siebie i całe swoje życie, i całą swoją przeszłość [...]. Chciałbym o tym wszystkim Tobie opowiedzieć. [...]. Oto, kto okaleczył moją zdolność do kochania”[4]. Ten list zapowiada wszystkie następne, które złożą się - jak u Mariny Cwietajewej - na dziennik egotycznego twórcy uwikłanego w życie, zadręczającego siebie (ale jeszcze bardziej adresata) roztrząsaniem tajemnic Wszechświata.



Ida Wysocka. https://iledebeaute.ru/love/2016/2/10/65179/



            Ida Wysocka, jak Maryla Wereszczakówna, skazując ślepo jej oddanego mężczyznę na cierpienia uczyniła z niego artystę. A sama wyszła za mąż za innego. „W Paryżu - pisze Nina Bierbierowa - kiedy ją znałam, była już zamężna. Siostry - nie wiedzieć czemu - nazywano obcesowo Bebka i Reszka. Reszka była starsza, bardzo szczupła, ruda, piegowata”[5]. A ta młodsza, Bebka (Lena), była przez wiele lat nieszczęśliwie zakochana w poecie. I tylko on się nie domyślał. Na szczęście. Bo usłyszałby „tak” i literatura rosyjska zostałaby zubożona o kilkadziesiąt liryków i o Jurija Żywago, i o Larę. I o jednego Nobla, oczywiście.

            Ale Pasternak nic nie wiedział o miłości Bebki i odrzucony przez Reszkę żył już następnym wielkim uczuciem - do Olgi Freidenberg. I tym razem się pomylił, i tym razem źle ocenił temperaturę serca swojej wybranki, która jeszcze po latach pamiętała: „Robiło mi się duszno od jego listów i wyznań”[6]. Pozostali więc - wiem, że brzmi to jak kwestia z tandetnego melodramatu - przyjaciółmi, prowadzącymi trwającą kilkadziesiąt lat korespondencję.

            Po Idzie i Oldze nadszedł czas na debiutancki tomik Życie – moja siostra. Lato 1917 rokui spalanie się dla Jeleny. Dla już naznaczonej piętnem cierpienia panny Winograd (straciła właśnie na froncie narzeczonego – Siergieja Listopada, syna Lwa Szestowa[7]) świat pod jego wpływem poetycko zawirował i zatracił swoje wymiary. Przerażona pisała do niego pod koniec sierpnia 1917 roku, że znalazła się na granicy oddzielającej rozpacz od śmierci. Więc uciekając przed obłędem, dla pewności wyszła za mąż (1918) za Aleksandra Dorodnowa, właściciela manufaktury pod Jarosławcem.  




Jelena Winograd. https://www.tania-soleil.com/pasternak-iz-sueveria-na-nemetckom/




            Jewgienij Pasternak, syn poety z pierwszego małżeństwa, wymienia jeszcze dwie inne wczesne („przedmałżeńskie”) miłości ojca: Nadieżdę Siniakową i Fanny Zbarską. Ten ostatni związek nazwał syn-biograf „dziwnym epizodem romantycznym”, ponieważ mąż Fanny - znacznie od niej starszy Boris Iliicz - był życzliwym świadkiem (a może nawet akuszerem) narodzin uczucia swego imiennika do żony, wyraźnie mu sprzyjał i chronił dwoje młodych ludzi przed ciekawskimi spojrzeniami. Jednak zaniepokojony tą sytuacją, daleką przecież od trójkątowej trywialności (tej zresztą też by nie zaakceptował), poeta „zdołał się opanować i przy pierwszej nadarzającej się okazji wyjechał”[8].

            Latem 1921 roku poznał Jewgieniję Lourié, studentkę WCHUTEMAS-u (Wysszyje chudożestwienno-tiechniczeskije mastierskije / Wyższe Pracownie Artystyczno-Techniczne)

i kilka miesięcy później, 22 grudnia, już wiedział: „[...] Jestem [...] Tobą wypełniony i jestem chory na Ciebie”[9], a ona tego samego dnia też już mogła napisać: „Borińka kochany” (S., 19). W jego następnym liście - z 23 grudnia, bo zakochani poeci (i zakochani artyści, i zakochani fryzjerzy, i zakochani urzędnicy) uczą się codziennie języka miłości - znalazło się wyznanie, na które czekała: „Żeniczko, duszo i radości moja, i moja przyszłości”[10]. Miała w sobie dość szaleństwa, by zwalczyć pokusę spędzenia życia z kimś bardziej przewidywalnym.   

            Ślub odbył się 24 stycznia (według innych danych: w końcu lutego) 1922 roku.



Jewgienija Lourié. https://zen.yandex.ru/media/id/5c67377b94f1e200aebb3f2c/dva-liubovnyh-treugolnika-borisa-pasternaka-5d01d691f193e300ab593c34



            W połowie sierpnia Pasternakowie wyjechali do Berlina, gdzie mieszkali wówczas rodzice poety. Jewgienia i Boris spędzili tam siedem miesięcy. Już ostatnich, które udało im się uchronić przed zabójczą prozą życia. „Staraliśmy się zrozumieć - czytamy we wspomnieniach Jewgienii Kuniny - ją i jej miejsce w życiu jego rodziny. Stało się dla nas jasne, że ona niedocenia znaczenia - lub ważności - jego jako poety, jego wyjątkowej osobowości [...]. Małżeństwo jedynie dodało mu trosk i odpowiedzialności, zwłaszcza po urodzeniu się syna. Prawdopodobnie kłopoty domowe jednak spadły na młodą gospodynię, jak na każdą na jej miejscu. Lecz ona była artystką! Utalentowaną portrecistką. I wcale jej się nie uśmiechało złożyć w ofierze swoje powołanie [...]. Nie można tu potępiać! Powołanie przemówiło silniej niż miłość, niż poczucie obowiązku; nie było zrozumienia nieporównywalności ich talentów. W ten sposób te dwa talenty nie stały się jednością. Oboje byli ludźmi sztuki. Oboje potrzebowali troskliwości i uwolnienia od trosk życiowych. I oboje cierpieli”[11].

            Po urodzeniu syna pani Pasternak zapadła na zdrowiu. Lekarze nie mieli żadnych wątpliwości, że cierpi ona na rozstrój nerwowy i zalecili dla odzyskania równowagi ducha sanatoryjną ciszę. Odtąd Jewgienia jest coraz częściej poza domem (to eufemizm, należałoby napisać: poza komunałką- w kolejnym sanatorium, w jakimś pensjonacie, na czyjejś daczy, na jeszcze jednej „czarodziejskiej górze” - a pochłoniętemu walką o ogień Borisowi pozostaje lektura jej listów, z których mógł się dowiedzieć, iż żona dba o siebie i ma się coraz lepiej. „Dzisiejsze menu: - pisała 13 maja słodkiego, niewinnego 1924 roku, kiedy wciąż jeszcze uważano obfite i regularne odżywianie się za najlepsze lekarstwo na Weltschmerz - rano gorące racuszki na kwaśnym mleku, jajka, kawa, o drugiej - ryba, ziemniaki, racuchy z jabłkami, kakao, obiad - zupa rybna, kotlety z makaronem, kisiel, na kolację się nie doczekałam, położę się teraz spać” (S., 38; Pełen podziwu dla „mamusi”, mamoczki, Jewgienij dodał w komentarzu, że mimo to nigdy nie przytyła). A w odpowiedzi Boris wysyła list (20-21 maja 1924), którego fragment zasługuje na przytoczenie w oryginale: „U nas stojat chołoda, u mienia konczilis’ dien’gi” (S., 44; „U nas utrzymują się chłody, [i dalej aż się prosi o rusycyzm: u mnie] skończyły mi się pieniądze”). Te słowa padły w chwili słabości, ponieważ tak naprawdę, to poeta nie liczył się z wydatkami na kurację żony i nie wyliczał jej każdej kopiejki i każdej kalorii, ale wciąż jeszcze (jak przed trzema laty) liczył na jej miłość. Nie o pogodzie i nie o pieniądzach są więc te najważniejsze dla niego listy: „Miła, miła siostro moja, aniele i rusałeczko, jestem cały przesiąknięty Tobą, zamiast krwi płoniesz i krążysz we mnie [...]. Piękności Ty moja, dlaczego wciąż jesteś taka chudziutka! [...]. Smutku Ty mój i piękności moja, prędzej-prędzej chcę Ci powiedzieć, że gorąco kocham i zawsze Ciebie kochałem [...]”[12] (27 maja 1924), „Czy pamiętasz noc w Srebrnym Borze [Sieriebrianom Borie] u Budancewów, na podłodze. Czy pamiętasz inną, po długim dniu, kiedy cała byłaś jak dzika róża na skwerze, okno wdychało Ciebie, różową, przeźroczystą, nieruchomo poruszającą się na granicy utraty przytomności, słodką, złotą. O, Boże! Czy pamiętasz?” (20 czerwca 1924; S., 91), „Jak łatwo się oburzasz i stronisz. I jak rzadko, i z jakim trudem dajesz” (27 czerwca 1924; S., 102).

            Miłość już dawno zatraciła dla Borisa swój mistyczno-metafizyczny charakter - teraz zatraca się on w jej zmysłowości, fizyczności, sensualizmie. Zamiast duchowości - pociąga go cielesność; zamiast platonicznej wieloznaczności - erotyczna dosłowność. W jego stosunku do Jewgienii pojawia się element - jak może zbyt prostolinijnie określa to syn - czegoś „chorobliwego”, „niezdrowego” (bolezniennogo). Otóż spędzając długie, samotne tygodnie w Moskwie, Pasternak ulegał niekiedy pokusom czyhającym na młodego mężczyznę w wielkim mieście i natychmiast spieszył o tym donieść żonie. Jej reakcje były łatwe do przewidzenia, ale mimo to Boris uporczywie, z konsekwencją godną wielkiego eksperymentatora (a może po prostu z patologiczną konsekwencją) wywoływał stany zazdrości. Czerpiąc z tego, jak należy sądzić, pewien szczególny rodzaj satysfakcji i przyjemności. 

            Jewgienia przystała na tę grę, ponieważ mężowi nie mogła wybaczyć tylko jednej zdrady (nigdy zresztą przez niego nie popełnionej) i przywoływania imienia kobiety oddalonej o lata świetlne od Rosji Radzieckiej. „Bądź, na Boga, ostrożny - pisała do Borisa 25 czerwca 1924 roku - Twoje listy są dla mnie jak dotąd książką. Nie wiem, czy zrozumiesz, co chcę przez to powiedzieć. Pamiętasz, jak mówiłeś mi o listach i wierszach Cwietajewej, że są one napisane przez poetę i że jest to danina złożona temperamentowi poetyckiemu, a nie realnemu uczuciu. [...]. Nie będę ukrywać, nawet mimochodem rzucone imię ‘Cwietajewa’, ‘Marina’ drapią po sercu, ponieważ z nimi wiążą się gorzkie wspomnienia i łzy” (S., 105).

            Kryzys na dobre zagościł w małżeństwie poety. W połowie roku 1926 Jewgienija Władimirowna opuściła męża i wraz z synem wyjechała do Niemiec. Znajomym powtarzano, że jest chora na gruźlicę i że chce się leczyć w tamtejszych kurortach, ale ważniejszy był inny powód. „[...] Wyjechała wtedy do Berlina - pisze Jewgienij Pasternak - z zamiarem wyrwania się z okowów życia rodzinnego i zajęcia się tylko pracą” (S., 9). Początkowo niechętnie odpowiadała na listy Borisa, ale jednak w październiku podjęła decyzję o powrocie. Rodzinna legenda głosi, iż wróciła w dobrej kondycji psychicznej, „[...] z mocnym postanowieniem podporządkowania życia w domu jego [męża - T. K.] potrzebom, stworzenia niezbędnego ciepła domowego i w miarę możliwości wygodnego, uporządkowanego wspólnego życia” (S., 9). Może. Jednak nie chciała i nie mogła zrezygnować z poszukiwań własnego miejsca w sztuce, ważniejsze było dla niej zrealizowanie się w malarstwie (kontynuuje studia, wiele czasu poświęca pracy dyplomowej), niż w żonostwie. Przyszłości tego związku źle też wróżyły depresja, w jaką wpadła Jewgienia po śmierci matki oraz ówczesne próby Borisa uniezależnienia się od systemu, co miało istotny wpływ na ich sytuację materialną (wydawnictwa niechętnie podpisywały nowe umowy, za karę nie przyznano mieszkania w domu zbudowanym dla potrzeb pisarzy, odmawiano wydania paszportów). Któregoś dnia jedno z nich pierwsze musiało wypowiedzieć słowo: rozwód. To było nieuchronne, bo, pomijając wszystko inne, rok 1926 upływał dla Pasternaków pod znakiem Cwietajewej - on kochał Marinę, ona o Marinę była zazdrosna. A Marina była już zakochana w Rainerze.

            Jego listy wysyłane do Paryża były ciężkie od wyznań: „Wreszcie jestem z Tobą. [...]. Kocham Ciebie tak mocno, całym sobą, że staję się rzeczą w tym uczuciu [...]”[13] i dalej o żonie: „[...] W scenach głośna rola należy do niej, ja ustępuję, poświęcam się, - udaję (!!), jakże ona librettowo czuje i mówi”[14] (25 marca 1926), „Zadam teraz Tobie pytanie, bez jakichkolwiek objaśnień ze swojej strony[...]. Czy mam jechać do Ciebie teraz, czy za rok?[...]. Mam cel w życiu i Ty jesteś tym celem. [...] Wiesz, jak Ciebie kocham [...]”[15] (20 kwietnia 1926), „Mam do Ciebie prośbę. Nie rozczaruj się do mnie przed czasem. Ta prośba nie jest bezmyślna, ponieważ sprawdziwszy w myśli słuchem słowa: ‘rozczaruj się do mnie’, zrozumiałem, że kiedy na nie zasłużę, zdołam je wymówić. A do tego czasu nie odwracaj się, choćby nie wiem co zaczęło Ci się wydawać. I jeszcze jedno. [...]. Pozwól mi tylko wierzyć, że oddycham jednym z Tobą powietrzem, i kochać to wspólne powietrze”[16] (23 maja 1926), „Boję się lata w mieście - zaduchu, kurzu, bezsenności, przypływów obcej, ale zaraźliwej nikczemności; idei piekła (bezkształtnego cierpienia). [...]. Boję się zakochać, boję się wolności. Teraz mi nie wolno”[17] (5 czerwca 1926).

            W tym samym czasie podobnie ciężkie listy przynosili berlińscy i monachijscy listonosze do Jewgienii. Wyraźnie poirytowana (w kąciku porad sercowych jakiegoś popularnego kolorowego tygodnika dla pań pisanoby o kobiecej intuicji) odezwała się z Monachium 26 lipca 1926 roku: „Przeczytałam wszystkie Twoje listy. Płaczę. Nikczemność - oto odpowiedź. Egoizm - nie znający jakichkolwiek granic. Pamiętasz tylko to, co czujesz i mówisz, nie słyszysz odpowiedzi i zapominasz i przekręcasz fakty. [...]. Fizjologicznie, do odruchu wymiotnego, nie mogę sobie wyobrazić, że dwa listy z jednakowo wypowiedzianym imieniem tego samego człowieka będą kursować po tej samej trasie i z powrotem z podzieloną i na części rozdaną duszą i losem” (S., 162). Co ciekawe, podobnie zareagowała Cwietajewa (w kąciku porad sercowych...), która wyznania epistolarnego kochanka potraktowała bardzo chłodno. Stwierdziła, że już ma dość jego zwierzeń, skoro zapewne takie same śle do Niemiec, do żony. Ten list do Pasternaka wprawdzie się nie zachował, ale jego treść przytoczyła poetka Rilkemu (nawiasem mówiąc, kopie listów wiedeńczyka wysyłała Borisowi): „Drogi Rainerze, Boris więcej do mnie nie pisze. W ostatnim liście pisał: wszystko we mnie, oprócz woli, nazywa się Tobą i do Ciebie należy. Wolą nazywa swoją żonę i syna, którzy są teraz za granicą. Kiedy dowiedziałam się o tej jego drugiej zagranicy, napisałam: dwa listy z zagranicy - dość. Dwóch zagranic nie ma. Jest to, co w granicach i to, co poza nimi. Ja jestem za granicą! Jam jest i z nikim się nie dzielę. Niech żona pisze do niego, a on do niej. Spać z nią i pisać do mnie - tak, pisać do niej i pisać do mnie, dwie koperty, dwa adresy [...] - tym samym charakterem pisma, uczynić nas siostrami... Być mu bratem - tak, jej siostrą - nie. Taka już jestem, Rainerze [...]”(S., 164).

            Niezrażony niewdzięcznością obu pań, Pasternak pisze najpierw do żony (29 lipca 1926): „Nie wystawiam na próbę Twojego uczucia wywołując zazdrość. Jestem teraz zupełnie sam. Marina poprosiła, bym przestał pisać do niej, po tym, jak się okazało, że piszę o Tobie i o swoim uczuciu do Ciebie. [...]. Jakobym napisał do niej, że kocham Ciebie najbardziej na świecie. Nie wiem, jak to wyszło” (S., 165-166), a dwa dni później do Cwietajewej: „Uspokój się, moja bezgranicznie kochana, kocham Cię do szaleństwa [...]”[18].

            Jednak jedenastego sierpnia Boris nieoczekiwanie - może nawet dla samego siebie - informuje żonę, że bardzo ją ceni, że ceni jej przyjaźń, ale nie wzywa jej do powrotu, ponieważ oswoił się już z myślą o rozwodzie („Kocham Cię, ale nie jestem z Tobą i nie będę” S., 178). Szesnastego sierpnia Jewgienia równie spokojnie oświadcza, iż zrobi wszystko, aby już nigdy się z nim nie spotkać. Pogodzony z myślą o rozstaniu poeta wskrzesza romans z Olgą Freidenberg („[...] ciągnęło go do mnie”[19]), a powodowana urażoną ambicją pani Pasternak - wyraźnie źle czująca się w roli kobiety porzuconej - rozpoczyna grę o męża. W kolejnym liście, napisanym zaledwie sześć dni później (22 sierpnia 1926), zwierza się, iż niedawno pewien mężczyzna poznany w Possenhofen zaofiarował jej „[...] swoje życie, bogactwo, możliwość pracy, Paryż - wszystko, co zechcę” (S., 204), ale ona to wszystko odrzuciła i chce wrócić do swego Boryska. Jewgienia chyba zbytnio nie koloryzowała i nie była chyba mitomanką. Opisana przez nią historia wydarzyła się naprawdę - odrzuciła konkury dyrektora jednego z banków monachijskich Paula Feuchtwangera, skądinąd brata znanego pisarza. 

            Pozornie wygrała. Do rozwodu jeszcze wtedy nie doszło, ale nie mieli już sobie nic do powiedzenia, ponieważ „każde z nich było artystą i po artystycznemu egoistyczne”[20]. I jeśli w jakimś liście zaplątało się „Kocham Cię” (tu: on do niej 17 września 1929; S., 226), to wyłącznie jako mocno wyświechtana formułka grzecznościowa czy rytualne zaklęcie, w którego moc już nikt nie wierzy. Poza tym wszystko przebiegało według tradycyjnego w takich sytuacjach, budzącego zażenowanie scenariusza: Boris Leonidowicz wypłakiwał się przed krewnymi i znajomymi (pisał do kuzynki: „[...] W ciągu lat życia z nią wytworzyła się nienaturalna, smutna troskliwość, często sprzeczna ze wszystkimi moimi przekonaniami i oburzająca mnie wewnętrznie, gdyż nigdy nie widziałem człowieka wychowanego w takim głupim, po dziecinnemu bezczynnym, oślepiającym egoizmie, jak ona”[21]), a Jewgienija Władimirowna składała skargi do władz partii[22].

            Lato 1930 roku spędził Pasternak z Jewgieniją i siedmioletnim Jewgienijem w towarzystwie wybitnego pianisty Gienricha Neuhausa  i jego żony. „[...] Zinaida Nikołajewna - jak pisze Jelizawieta Czerniak - była bardzo ładna. Wysoka, zgrabna, jaskrawa brunetka. Uroczy, wydłużony owal twarzy, matowa cera, ogromne, błyszczące, ciemnopiwne oczy. Taką ją pamiętam we wczesnej młodości [...]. W tym czasie, tj. w 1931 roku, była tęższa, owal twarzy nieco rozlewny, lecz jeszcze bardzo ładna”[23]. Poeta zakochał się w poznanej pod koniec 1928 roku Zinaidzie i o swoim uczuciu natychmiast lojalnie powiadomił męża (dzięki temu mógł sobie później pozwolić na niebanalną korespondencję: „Drodzy moi przyjaciele, Gienrichu Gustawowiczu i Zinaido Nikołajewno! Proszę, zadzwońcie do mnie jak najszybciej i poinformujcie, jak zdrowie Zinaidy Nikołajewny. [...]. Wasz B.”[24]; list z 29 listopada 1930), a w styczniu 1931 roku odszedł od Jewgienii i zamieszkał u znanego pisarza Borisa Pilniaka. Teraz pisał już listy do swojej nowej, wielkiej; nie - do swojej nowej, bardzo dużej miłości: „Strasznie Cię kocham” (15 stycznia 1931; LdZ,12), „Kochana moja, zadziwiająca, niezrównana, wielka, wielka[25]. [...]. Za godzinę pójdę do Żeni i spędzę u niej część dnia [...]. Z tego zacznie się nasze pożegnanie. Nie wiedziałem, że będzie to takie proste. [...]. Nie wiedziałem, że przed rozstaniem z nią [...] – będę Tobą przepełniony [...]” (30 kwietnia 1931; LdZ, 13-14).

            5 maja 1931 roku Jewgienia z synem wyjechała do Niemiec (a w ślad za nią podążyły napisane dziesięć dni później słowa: „Kocham Zinę i nie przestanę jej kochać” S., 329), a on kontynuował swój seans korespondencyjnej hipnozy lirycznej. Doktor Boris Leonidowicz (jeszcze nie Jurij Żywago) wprowadzał swoją nową pacjentkę w stan transu niebanalnym: „Aniele mój [...]”(początek maja 1931; LdZ, 16), albo: „Kochane życie moje, Ty jesteś moim życiem [...]”, „Kochana, białe kochanie Ty moje, bezdennie czysta, skromna, pokorna, równa, godna, porywająca, cicha, cicha, cicha - złota moja!”, „Jesteśmy w zadziwiający sposób przeznaczeni dla siebie [...]” (28 maja 1931; LdZ, 33, 35, 35-36). I jeszcze dla pewności, by śpiąca zbyt wcześnie się nie obudziła i by jej serce biło w rytmie jego wyznań, dodawał: „Wiem też, że tak, jak kocham Ciebie, nie tylko nigdy nikogo nie kochałem, ale wręcz niczego więcej kochać nie mogłem i nie byłem w stanie [...]” (koniec czerwca 1931; LdZ, 51). 

            W lipcu 1931 roku Pasternak wyjechał ze swoją śpiącą królewną do Gruzji. Tak zaczęło się ich wspólne życie.



Zinaida Neuhaushttps://zen.yandex.ru/media/id/5c67377b94f1e200aebb3f2c/dva-liubovnyh-treugolnika-borisa-pasternaka-5d01d691f193e300ab593c34



            Na początku listopada przypomniała o sobie Jewgienija, dla której nie mimozami, lecz melancholiami, nerwicami, depresjami i sanatoriami jesień się zaczęła. I rozpaczliwym szamotaniem się z życiem. Czuje się teraz kobietą porzuconą i zapomnianą. Nie. Rozbitkiem, którego Morze Miłości wyrzuciło na bezludną berlińską wyspę. Ale raz jeszcze, jak w 1926 roku, podejmuje walkę z nową rywalką. Pisze listy, w których odwołuje się do symboli i znaków, które adresatowi prawie już nic nie mówią: „Piszę ten list nocą. Bezsennych nocy nie zliczę - więc nie dziw się. [...]. Nie chcę włóczyć się po świecie, chcę do domu. Przez dziewięć lat przyzwyczaiłam się być razem i to jest silniejsze ode mnie. Chcę, żebyś odbudował rodzinę. Nie mogę sama wychowywać Żeni” (Berlin, 1 listopada 1931; S., 344), „Wyjechałam z Moskwy, pamiętałam Twoje słowa - Ty z Żenieczką jesteście moją rodziną, nie założę innej, Zina nie wejdzie do mojego życia - ta radość - wiosna, z którą nie mogę teraz walczyć, i pamiętałam, jak chodziłeś ze mną ostatniego dnia ulicą, jak każdemu mówiłeś - to jest moja żona, jak gdyby życie nasze zaczynało się od nowa, włożyłeś obrączkę tego dnia” (koniec listopada, 1931; S., 351). Jego odpowiedzi - bo on jest dobrze wychowany, bo nieobca mu kindersztuba, bo łatwo mu przychodzi wyznawanie miłości - pozostawiały cień nadziei i niepotrzebnie przedłużały agonię już wygasłego uczucia i już wypalonego związku. A więc siódmego i szesnastego listopada, zapewniał, że wciąż ją kocha („Droga Żeniuro, jest mi bardzo trudno pisać do Ciebie: stale o Tobie myślę i kocham” S., 348); w grudniu prosił o wybaczenie („wybacz mi moją winę”, „wybacz gorycz”, „wybacz mi moją zbrodnię”), ponieważ akt „wybaczenia” pozwoli jej pogodzić się z obecnością Ziny w jego życiu. Jak na wytrawnego stylistę przystało jednym zdaniem opatrywał jeszcze niezabliźnione rany („Odczuwam ból, ponieważ Ty go odczuwasz, a Ty jesteś cząstką mojego życia” S., 355), by kolejnym zadać nowe („Kocham Zinę i nigdy nie marzyłem, żeby ktoś mnie tak pokochał, jak ona. Wybacz, nie chciałem poniżyć siły i czystości Twego uczucia, ja - nie porównuję” S., 358).

            Tę korespondencję przerwał dopiero Leonid Pasternak, który - w liście pisanym 18 grudnia z Berlina - obarczył syna winą za niechęć do „łagodzenia obustronnych cierpień” i  pogorszenie stanu psychicznego żony. Szczególnie za złe miał nadużywanie słów „kocham” i „miłość” (adresatka nie miała więc przed teściem żadnych tajemnic), co u zrozpaczonej kobiety budziło tylko niepotrzebne nadzieje. Prosił też o opuszczenie mieszkania na Wołchynce (w którym Boris mieszkał wcześniej z żoną, a teraz z Zinaidą), aby mały Jewgienij mógł powrócić do dobrze znanych sobie miejsc. 22 grudnia Jewgienija Władimirowna wyjechała z synem do Rosji, a jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do poety matka i powtórzyła prośbę swego męża. Jak pisze Jewgienij Pasternak, „tatuś we łzach obiecał, że oni się wyprowadzą” (S., 362). Najzabawniejsze (a może raczej najsmutniejsze) w tej całej historii jest to, że rodzice autora Listu żelaznego nie znali porewolucyjnych realiów rosyjskich, nie wiedzieli nic o straszliwych problemach mieszkaniowych i jako rozwiązanie tymczasowe zaproponowali synowi wynajęcie pokoju w hotelu. O liście i rozmowie telefonicznej dowiedziała się Zinaida i oświadczyła, że w tej sytuacji pozostaje jej tylko powrót do męża. Zareagował też Gienrich Neuhaus, który zarzucił kochankowi swojej żony, iż ją zaniedbuje i nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego standardu życia. Pasternak podjął najpierw groteskową próbę samobójstwa (wypijając – oczywiście w obecności ukochanej kobiety – znalezione gdzieś resztki jodyny), a następnie przyrzekł obojgu poprawę i „anioł” go nie opuścił. Aż do śmierci. Niestety.

            Po rozwodzie przyszły noblista nieustannie się troszczył o nigdzie niepracującą eks-żonę. „Całe jej życie - pisze Jelizawieta Czerniak - było poświęcone synowi, którego ubóstwiała, kochała go miłością nie zawsze rozumną. Boris Leonidowicz przez całe życie odwiedzał ją, po przyjacielsku dzielił się z nią swymi sprawami i kłopotami, z czego Żenia była bardzo dumna. Tylko pewnego razu oburzyła się, kiedy Borys Leonidowicz przyszedł się jej radzić, czy będzie to mądrze, by mieć jeszcze jedno dziecko. Ale i tak wydało mi się, że w głębi duszy nawet wtedy była zadowolona. W sensie materialnym Boris Leonidowicz utrzymywał Żenię do końca swego życia, mimo że syn Żenia był już dorosły”[26].

            Po latach spędzonych wspólnie z zapatrzoną w siebie neurotyczką o artystycznych aspiracjach, Pasternak (jak Obłomow zapatrzony w łokcie Pszenicyny) poczuł się początkowo zafascynowany kobietą, której żywiołem była codzienna krzątanina. „Mieszkanie jest nie do poznania! - pisał oszołomiony do Olgi Freidenberg - Przez cztery dni Zina zdążyła wezwać szklarza i dostać szkło - wszystko pozostałe zrobiła sama, swoimi rękoma: założyła przesuwane zasłonki na sznurkach, na nowo obiła [...] dwa całkowicie nie nadające się do użytku materace sprężynowe i z jednego zrobiła tapczan, sama wypastowała podłogę [...]”[27]. Na nowym tapczanie pojawiła się wkrótce nowa pościel, zakupiona dzięki „konsumpcyjnej książeczce przemysłowej” należącej do Jewgienii. Życie na kartki zbliża ludzi, uczy tolerancji i, jak wynika z dziennika Kornieja Czukowskiego, 31 marca 1932 roku doszło przy jakiejś okazji do spotkania obu pań. Nie wiem tylko, o czym rozmawiały - o nowych tendencjach w malarstwie, czy o kolejnych osiągnięciach tapicerstwa radzieckiego. A może po prostu plotkowały o mężczyźnie ich życia.    

            W takiej sielankowej (pozornie – poeta miał za sobą próbę samobójstwa) atmosferze 21 sierpnia 1933 roku odbyła się rejestracja („O rus!... Horacy / O Ruś!”, tłum. A. Ważyk) związku małżeńskiego Borisa Pasternaka i Zinaidy Nikołajewny. „W urzędzie - wspominała po latach panna młoda (wiem, że nie jest to najszczęśliwsze określenie) - zapytano mnie, jakie nazwisko chcę nosić. Ze względu na dzieci chciałam pozostać przy nazwisku Neuhaus, ale Boris Leonidowicz wziął mnie na stronę i powiedział, że jest przesądny, że nie może się zgodzić i prosi, bym przyjęła nazwisko Pasternak. Musiałam wrócić i oznajmić, że zmieniłam zdanie”[28].

            Gdyby wierzyć pisanym przez niego po ślubie listom, to państwo Pasternakowie tworzyli najszczęśliwsze stadło w dziejach stalinowskiej Rosji. Ona wprawdzie już nie jest „aniołem”, ale jest „droga”: „Droga moja Laleczko [w oryginale: Laleczka – T. K.]! […]. Mocno Cię całuję i ściskam [...]” (14 listopada 1933; LdZ, 60), „Droga Kiciu!” (17 listopada 1933; LdZ, 60), „Droga Zinusiu!” (16 sierpnia 1934; LdZ, 64).

            W 1935 roku wysłano Pasternaka do Paryża na Międzynarodowy Kongres Pisarzy w Obronie Kultury, gdzie spotkał się z Mariną. Nie mieli już sobie nic do powiedzenia. Cwietajewa zapamiętała jedynie - opowiadała o tym później (1941) Emmie Gerstein -  wspólną wyprawę do sklepu po sukienkę dla jego ukochanej żony. „Broniący kultury” poeta początkowo poprosił ją (czy pamiętał swoje: „Kocham Ciebie tak mocno, całym sobą...”) o przymierzenie, ale po chwili zauważył bezcelowość całej operacji, ponieważ - tu słowom towarzyszył odpowiedni gest - „Zina ma taki biust!..”[29]

            Do kraju delegacja pisarzy wracała drogą morską. Już w podróży dopadły Borisa bezsenność i depresja, które nasiliły się w porcie docelowym – Leningradzie. Mimo to spotkał się tam z Anną Achmatową, by kolejny raz poprosić ją o rękę (oświadczał się jej podobno trzykrotnie) i usłyszeć tradycyjne: „Nie!”

            Kolejne miesiące i lata upływały więc Pasternakowi pod znakiem „Lali” (np. w sierpniu 1935 roku dopytywał się: „Lalu, czy o mnie myślisz, znasz i kochasz mnie?” LdZ, 83). Znajomi nie mieli też już żadnych złudzeń, że także - pod jej pantoflem: „Latem 1937 [...] dosyć często jeździliśmy do Moskwy; czasami bywaliśmy u znajomych na letniskach. Byliśmy i w Pieriediełkino, u Pasternaka. Powiedział: ‘Zina chyba piecze ciasto’ i poszedł na dół, żeby się dowiedzieć, ale wrócił zasmucony - do Ziny nas nie dopuszczono... Kiedy po kilku latach, przyjechawszy z Taszkientu, zadzwoniłam do Pasternaka, powiedziała mi: ‘Tylko proszę nie przyjeżdżać do Pieriediełkina...’ Od tej pory nie dzwoniłam więcej [...]”[30](Nadieżda Mandelsztam), „Teraz widzę, że ta nowa żona dla Pasternaka jest jeszcze ostrzejsza od poprzedniej. Również poprzednia to była niezłe ziółko: Boria był u niej na posyłki, stawiał samowar, a ta...”[31](Boris Pilniak).

            Ale on wciąż ją kocha: w roku 1935 i w 1936, w roku 1937 i w 1938 (październik: „Stale o Tobie myślę i mocno Cię kocham”[32]), w roku 1939 i w 1940 („Marnieje w domu... - powiedziała 6 maja w rozmowie z Lidią Czukowską Anna Achmatowa - Własnych wierszy już nie pisze, ponieważ tłumaczy cudze - a nic przecież tak nie niszczy własnych wierszy, jak przekładanie cudzych. [...]. Ale dla Borisa Leonidowicza największym nieszczęściem jest co innego – jego dom. Śmiertelnie mi go żal... Zina całymi dniami rżnie w karty, Lonieczka jest zaniedbany. Wszyscy dookoła widzieli od początku, że ona jest brutalna i wulgarna, ale on tego nie widział, był w niej ślepo zakochany. Ponieważ nie było w niej absolutnie nic, czym można by się zachwycać, zachwycał się tym, że sama myje podłogi...”[33]; a 31 sierpnia zdumiona poetka cytowała Pasternaka: „‘Najpierw Zina wybierała się na Krym (starszy chłopiec ma kłopoty z płucami)... Potem dojrzały ogórki... Trzeba było zdobywać beczki... Wyparzać beczki’. Słowo daję, że tak właśnie powiedział: wyparzać beczki”[34]), w roku 1941 (21 lipca: „Niepomiernie kocham Cię i całuję” LdZ, 86; 12 września: „Jeśli czegoś nie zrozumiesz w liście albo będziesz z czegoś niezadowolona, wiedz i pamiętaj o najważniejszym: że kocham Cię jak własne życie i chcę żyć z Tobą dobrze długo, długo”LdZ, 111) i w 1942 (29 listopada: „Jeszcze raz bez końca kocham Cię i całuję” LdZ, 123). Warto jednak zauważyć, że w latach czterdziestych autor Doktora Żywago zaczyna artykułować swoje uczucia na nowym poziomie stylistycznym: „Droga moja mamusiu, złota, gorąca, piękna, już dziesięć lat, jak jesteśmy razem i kocham Cię najbardziej na świecie, Twoje oczy, Twoje usposobienie [...]” (17 sierpnia 1941; LdZ, 90), „Droga mamusiu, Jak ja Cię kocham” (27-28 sierpnia 1941; LdZ, 96), „Kochana moja mamusiu! [...]. Jak ja Ciebie kocham!” (koniec września 1941; LdZ, 113), „Droga Zinusiu! Jesteś straszna świnia [...]” (28 października 1942; LdZ, 117; „świnia” jest tu oczywiście semantycznym równoważnikiem wcześniejszego „anioła”). 

            I tak pisałby już do końca życia, gdyby w październiku 1946 roku  w redakcji miesięcznika „Nowyj Mir” nie poznał Olgi Iwinskiej, która miała za sobą dwa małżeństwa (pierwszy mąż - Iwan Jemielianow, popełnił samobójstwo - był ojcem Iriny; drugi - też już nieżyjący Aleksandr Winogradow - był ojcem Miti) oraz „wiele fascynacji i rozczarowań”[35]. Danielle Steel napisałaby, że tych dwoje było dla siebie przeznaczonych. I miałaby rację, bo magia miłości polega na tym, że jakiś nieznaczący gest, albo zapach perfum, albo barwa głosu, albo jakaś niedbale rzucona uwaga nadają życiu nowy sens. Wtedy, w redakcji, swoje chwile iluminacji przeżyli ten Mężczyzna i ta Kobieta. „Profetyzm - pisała we wspomnieniach Iwinska - niewątpliwie istnieje [...] - byłam po prostu wstrząśnięta przeczuciem, przeszywającym mnie spojrzeniem mego boga. To było takie surowe, takie oceniające, takie męskie spojrzenie, że nie sposób się było pomylić: przyszedł człowiek, jedyny mi potrzebny, ten sam człowiek, który właściwie już był ze mną. I to jest wstrząsający cud”[36].



Olga Iwinska i Boris Pasternak. https://www.culture.ru/persons/9531/boris-pasternak



            Po kilku tygodniach, 4 stycznia 1947 roku, Pasternak zaproponował jej przejście na ty, a wieczorem wyznał przez telefon miłość. Dokładnie trzy miesiące później znów zadzwonił - tym razem do jej drzwi: „A o szóstej rano - dzwonek. Za drzwiami - Boris Leonidowicz. [...]. Milcząc objęliśmy się... Był piątek, czwartego kwietnia, czterdziestego siódmego roku. Mama z mężem [czyli ojczymem Iwinskiej - T. K.] i dziećmi wyjechała na cały dzień do Pokrowskiego-Striesznowa. I podobnie do tego, jak nowożeńcy mają pierwszą noc, tak my mieliśmy nasz pierwszy dzień. Prasowałam jego pogniecione spodnie. Wpadł w uniesienie i był zachwycony zwycięstwem”[37]. Jewgienia i Marina nauczyły go pisać listy miłosne, Zinaida dała poczucie stabilizacji, Olga ofiarowała mu ciepło swego ciała i chwile erotycznego spełnienia. W pierwszym małżeństwie grał rolę opiekuńczego ojca znerwicowanej dziewczynki, w drugim - role dziecka trzymającego się matczynej spódnicy i męża-pantoflarza, dopiero w związku z Iwinską został obsadzony w roli swego życia: kochanka. „Znów w samym środku jakiejś pracy - pisał w Doktorze Żywago - ich ręce spotykały się i pozostawały jedna w drugiej; stawiali przenoszony właśnie ciężar w połowie drogi na podłodze i tracili siły w przypływie otumaniającej, nieprzezwyciężonej czułości. Znowu wszystko leciało im z rąk i wylatywało z głowy. Znowu mijały minuty, stawały się godzinami i oboje z przerażeniem wracali do rzeczywistości [...]”.

            A rzeczywistość skrzeczała. Pasternak nie ukrywał obecności Iwinskiej w swoim życiu, ale też nie dążył - podobno dla dobra Leonida, swego młodszego syna - do rozwodu. Dokonał też oczywistego dla siebie wyboru: mieszka - z Zinaidą, jest - z  Olgą. „[...] Zinaida Nikołajewna - tłumaczył (ale nie tłumaczył się) Jewgienii Władimirownie i zapewne iluś tam jeszcze krewnym i znajomym - w ostatnich latach, po śmierci Alika [Adriana Neuhausa, 1925-1945, jej syna z pierwszego małżeństwa - T. K.], kojąc swój ból w działalności społecznej i niesieniu pomocy obcym dzieciom, powiedziała, że nie może dłużej być jego żoną, pozostając jedynie panią domu i wychowawczynią Leni [Leonida - T. K.]” (S., 475). 

            Znacznie trudniej, jak sądzę, przychodziło oswajanie się z nową sytuacją (osobistą, towarzyską) i odzyskiwanie równowagi psychicznej obu kobietom. Zinaida wybrała początkowo na dalszą część życia scenariusz pod tytułem: „Nic się nie stało”. „Zinaida Nikołajewna - pisze Margarita Anastasiewa - była kobietą nieprzeciętną. [...]. Stworzyła swój niepowtarzalny styl, którego nie zdradziła przez całe swoje życie. [...]. Przez całe życie elegancko paliła, wypuszczając dym nozdrzami i z tym jej było bardzo do twarzy. W jej przytulnym pokoju i od niej samej zawsze przyjemnie pachniało perfumami zmieszanymi z zapachem dobrych papierosów. Była majestatycznie spokojna, powściągliwa, nigdy nie podnosiła głosu. Czuło się w niej uzasadnioną pewność siebie. Namiętnie lubiła grać w karty i często kładła pasjans. Zinaida Nikołajewna była władczą gospodynią swego domu. Nigdy nie pracowała i cała oddawała się gospodarstwu domowemu, które prowadziła jakoś lekko, elegancko i wspaniale się to udawało”[38]. O pozornej niezmienności stylu życia w domu Pasternaków wspomniała też w swoim dzienniku (25 czerwca 1947) Lidia Czukowska: „Byłam u Pasternaka. [...]. Zostałam podjęta na tarasie przez samą Zinaidę Nikołajewną, co się wcześniej nigdy nie zdarzyło. Na chodniku milcząco bawi się Leniczka. Śnieżnobiały obrus; śnieżnobiała panama na głowie gospodyni, kwiaty w doniczkach na podłodze, na parapetach. Przytulność i spokój. Zinaida Nikołajewna ma wiele bujnych ramion i bardzo wiele bujnych, czarnych od słońca pleców: jest w sarafanie. [...]. Obiad minął w całkowitym milczeniu: Zinaida Nikołajewna i Boris Leonidowicz jedli pośpiesznie i nie rozmawiali”[39].

            Do spotkania żony i muzy doszło nieco później. „W roku 1948 - pisze we wspomnieniach pani Pasternak - poznaliśmy [ja - Zinaida i mój mąż - Boris, wciąż przecież obowiązuje scenariusz ‘Nic się nie stało’; podkr. moje - T. K.] sekretarkę Konstantina Simonowa O[lgę] W[siewołodowną] Iwinską. Oświadczyła nam, że jest wdową, jej mąż powiesił się, i że ma dwoje dzieci: starsza dziewczynka ma dwanaście lat, a chłopiec pięć. Jej wygląd zewnętrzny spodobał mi się, natomiast sposób mówienia - wręcz przeciwnie. Mimo że była kokietką, czuło się w niej skłonność do histerii. Bardzo przymilała się do Bori”[40].

            Scenariusz zachowania Olgi Wsiewołodowny zatytułowałbym: „Jestem ponad to”. Ponad sączone do ucha życzliwe rady znajomych, że „ [...] B. L. powinien zmienić swoje życie, że jeśli mnie kocha, to niechaj rzuci swoją rodzinę, itd.”[41]i ponad nieskrywaną wrogość przyjaciół Pasternaka (np. Lidii Czukowskiej: „Sala zapełniała się. Wchodzili słuchacze, wchodzili i zasiadali przy dużym stole tłumacze [...]. Obok mnie [...] usiadła Olga Wsiewołodowna - pomalowana, uśmiechnięta, uprzejma, fałszywa. Natychmiast obok nas zawirowała jej stała świta [...]. Występujący siadali przy stole, ale Boris Leonidowicz wszedł między publiczność i usadowił się obok nas, czy mówiąc dokładniej - obok Olgi Wsiewołodowny. [...]. W przerwie Pasternak znów do nas podszedł. Rozmawiał tylko z nią, spoglądał tylko na jej twarz, ale mówił tak głośno, jakby się zwracał [...] do całej sali. [...]. Uczepił się rąk Olgi Wsiewołodowny. Ich twarze były prawie na tej samej wysokości i strasznie było widzieć jej makijaż obok jego nagości”[42]; zapis w dzienniku pochodzi z 6 stycznia 1948).

            Życie (Los?, Opatrzność?) przekreśliło wkrótce oba scenariusze. Zinaida Nikołajewna już nie mogła grać dłużej roli Pierwszej Naiwnej, więc wybrała inną - Pierwszej Wyrozumiałej: „W tym okresie [pierwsze powojenne lata - T. K.] żyliśmy ze sobą bardzo zgodnie. Nasi bliscy znajomi, którzy bywali u nas i słyszeli o zdradzie, mówili, że są zaskoczeni jego czułością i troskliwością w stosunku do mnie i że jeśli tak ma zdradzać mężczyzna, to niech sobie zdradza. Po wojnie zaczęła się powszechna rozpusta. Mężczyźni ze środowiska pisarskiego zaczęli porzucać stare żony i zamieniać je na młodziutkie dziewczyny, które zgadzały się na to z  braku kawalerów”[43]. A Olga Wsiewołodowna już dłużej nie chciała być „ponad” i rozpoczęła walkę o wyłączność praw do życia (a z czasem także i do twórczości) Pasternaka. Pewnie jej się marzyło po nocach, że zostanie żoną numer trzy i gdzieś tam w księdze ludzkich losów (która, jak wiadomo, jest prowadzona ostatnio w języku angielskim) zostanie zapisane: The Life of Boris Pasternak. Copyright by Olga Ivinskaia.

            Nowy scenariusz („Musisz być tylko mój”) wymagał oczywiście nowego modelu zachowań. „Wiosną [...] 1948 roku - pisze Pasternak-junior - do nas na Twierskoj Bulwar nieoczekiwanie przyszła Olga Wsiewołodowna Iwinska. Przedstawiła się. Byłem strasznie zakłopotany. Wiedziałem, jak wszyscy w Moskwie, o taty sympatii, ale nigdy z nim o tym nie rozmawialiśmy. [...]. Rozczochrana, niedbale ubrana, we łzach, siedziała przede mną w oczekiwaniu na nadejście mamy. Skarżyła się na Borię, który ją rzucił i prosiła pomóc jej z nim się pogodzić. Cóż mogłem jej powiedzieć?” (S., 475). Aby uwiarygodnić swoją opowieść, dodaje przy okazji, iż pewna pani (Jekatierina Kraszczennikowa) opowiedziała mu, jak to Boris Pasternak skarżył się jej, że „[...] dopiero teraz zrozumiał, jak obca mu jest ta kobieta [Iwinska - T. K.]” (S., 477). Wspomnienia Jewgienija o Oldze - jak zresztą wszelkie tego typu świadectwa - należy potraktować z pewną dozą sceptycyzmu i trudno też go o to winić - Iwinska była przecież jeszcze jedną osobą uczestniczącą w podziale ojcowskich uczuć i pieniędzy. Może więc nie była „rozczochrana” i „niedbale ubrana”, ale wierzę w to, że muza przyszła i jeszcze bardziej w to, że była zdesperowana. Po tej wizycie pozostało do zrobienia już tylko jedno i nie cofnęła się - sięgając któregoś dnia po dowód miłości ostateczny.

            „Z przytłumionych rozmów starszych - pisze Irina Jemielianowa, córka Olgi - dowiedzieliśmy się strasznych rzeczy: ona jest w domu wariatów, w szpitalu imienia Gannuszkina. Babka sama napisała podanie, żeby ją zabrać. Okazało się, że to nieprawda. Ona się otruła. Jest w szpitalu i umiera. Ale to też było niezupełnie tak. Otruła się, ale była nie w szpitalu, lecz u swojej przyjaciółki, którą babka uważa za źródło wielu przykrości, i nie chce wracać do domu”[44]. Olga Iwinska po nieudanej próbie popełnienia samobójstwa rzeczywiście kurowała się w mieszkaniu niejakiej Lusi w Zaułku Furmanowa (Furmanow pierieułok), ale „[...] nagle tam przyszła Zinaida Nikołajewna. Wypadło jej razem z Lusią wyprawiać mnie do szpitala, ponieważ z powodu utraty krwi źle się poczułam. I teraz nie pamiętam, o czym rozmawiałam z tą korpulentną, twardą kobietą, powtarzającą mi, że ma gdzieś naszą miłość i że nie kocha B. L., ale rodziny zniszczyć nie pozwoli”[45]. Przeżyła, by już się wkrótce przekonać, że jej związek z Pasternakiem zagraża nie tylko przyszłości podstawowej komórki społecznej, ale również bezpieczeństwu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

            Wieczorem 6 października 1949 roku Olga Iwinska została aresztowana. Podobno dopiero wtedy, na Łubiance, dowiedziała się, że jest w ciąży (mówi o tym we wspomnianym filmie: „I wtedy stwierdzono, że jestem w ciąży”). Wkrótce - po przesłuchaniu - poroniła; po serii następnych przesłuchaniach - została osądzona. W archiwach służby bezpieczeństwa odnaleziono dokumentację sprawy nr 3038 (postępowanie wszczęto 12 października 1949 r., zamknięto - 5 lipca 1950 r.). „Ustalono - napisali prowadzący śledztwo Siemionow, Kisielow i Wołkow - że głosiła poglądy antyradzieckie, a także poglądy o charakterze terrorystycznym. [...]. Oprócz tego ojciec w 1918 r. przeszedł na stronę białych, matka była represjonowana w 1941 roku. [...]. Na podstawie zreferowanego - aresztować Iwinską O. W.”[46]Ocalały też protokoły z przesłuchań: 
            Pytanie. Scharakteryzujcie poglądy polityczne Pasternaka. Co wam wiadomo o uprawianej przez niego wrogiej robocie, nastrojach proangielskich i zdradzieckich planach?

            Odpowiedź. Jego nie można odnieść do kategorii antyradziecko usposobionych ludzi. Zdradzieckich zamiarów nie miał. Zawsze kochał swoją ojczyznę.

            P. Jednak skonfiskowano u was książkę w języku angielskim o twórczości Pasternaka. Jak do was trafiła?

            O. Tę książkę rzeczywiście przyniósł mi Pasternak. To monografia o jego ojcu, malarzu, wydana w Londynie. 

            P. Jak ona się znalazła u Pasternaka?

            O. Tę książkę przywiózł mu z wyjazdu zagranicznego Simonow.

            P. Co wam jeszcze wiadomo o kontaktach Pasternaka z Anglią?

            O. Otrzymał, zdaje się, jeden raz paczkę od siostry mieszkającej w Anglii.

            P. Czym był wywołany wasz związek z Pasternakiem. Jest przecież dużo od was starszy.

            O. Miłością.

            P. Nie, wy byliście związani wspólnymi poglądami politycznymi i dążeniem do zdrady.

            O. Nie mieliśmy takich zamiarów. Kochałam go i kocham jako mężczyznę”[47].

            Przy innej okazji śledczy stwierdził: „Na podstawie zeznań świadków ustalono, że systematycznie wychwalaliście twórczość Pasternaka i przeciwstawialiście jego twórczość pisarzom nastrojonym patriotycznie, takim jak Surikow, Simonow. Gdy tymczasem metody artystyczne Pasternaka w przedstawieniu rzeczywistości radzieckiej są niesłuszne”[48].

            Olgę Iwinską postanowieniem sądu z 28 lipca 1950 roku skazano na podstawie artykułu 58-10, cz. 1 kk na pięć lat łagrów (w sentencji powiedziano: „Za utrzymywanie stosunków intymnych z osobą podejrzaną o szpiegostwo”). Została zwolniona 4 kwietnia 1953 roku w ramach tzw. amnestii woroszyłowowskiej.

            Boris Pasternak nie miał oczywiście możliwości przeczytania cytowanego protokołu i nigdy nie poznał wszystkich szczegółów dotyczących aresztowania oraz przebiegu śledztwa, ale domyślał się, jak wiele Oldze zawdzięcza. „Posadzono ją z mego powodu - pisał w jednym z listów (7 maja 1958) - jako najbliższego mi, zdaniem tajnych służb, człowieka, żeby w czasie męczących przesłuchań, uciekając się do gróźb, wyciągnąć od niej zeznania niezbędne dla mojego sądowego prześladowania. Jej heroizmowi i opanowaniu zawdzięczam swoje życie i to, że mnie w tych latach nie ruszano...”[49]. Koniecznie powinien dodać: „i przede wszystkim jej miłości”. Prawdziwej, głębokiej i wielkiej. Poświadczonej przez „trójkę dziarskich chłopaków” (z wiersza Osipa Mandelsztama Stał się dzień pięciogłowy. Piątą dobę rachujmy! - ..., tłum. A. Mandalian) Ławrientija Berii. 

            W czasie niemal czteroletniej nieobecności Iwinskiej autor Doktora Żywago ani przez chwilę nie zapomniał o jej rodzinie (córce i synowi groziło początkowo oddanie do domu dziecka) i, jak pisze Irina Jemielianowa (nb.to dzięki protekcji kochanka matki dostała się w 1956 roku do prestiżowego Instytutu Literackiego[50]), „[...] prawdziwym naszym opiekunem został B. L. Po tym nieszczęściu babcia się pogodziła z niepoważnym romansem mamy. B. L. stał się dla nas źródłem egzystencji, przez pierwsze lata - głównym, a po śmierci dziadka - jedynym”[51]. Pamiętajmy, że wciąż też wspomagał finansowo swoją pierwszą żonę. W 1950 roku Jewgieniję Władimirownę za niesłuszne ideologicznie obrazy pozbawiono członkostwa w Związku Malarzy (Sojuz chudożnikow), a to oznaczało zakaz wystawiania oraz odcięcie od zamówień rządowych (np. na wykonanie portretu przodownika pracy albo dostojnika partyjnego). Dla wielu była to dotkliwa, upokarzająca kara, ale nie dla niej. Był przecież Boris Leonidowicz, z którego poczucie winy i wyrzuty sumienia uczyniły mecenasa sztuki idealnego, o jakim twórcy renesansowi mogli jedynie marzyć: płacił i niczego w zamian nie żądał. Otrzymywała więc 1000 rubli miesięcznie (tyle wówczas zarabiał profesor Uniwersytetu Moskiewskiego), co zapewniało jej materialną niezależność i chroniło przed „upokorzeniem oficjalnych zleceń”, ale też - nawet w opinii kochającego syna - pozbawiało niezbędnej determinacji, którą „[...] zyskuje profesjonalny artysta stykając się na swej drodze z chłodnym i wrogim światem” (S., 483). Nie muszę dodawać, że Jewgienia Władimirowna bez większych skrupułów czy żenady korzystała dodatkowo z pomocy eks-męża, któremu na pewno wiele satysfakcji sprawiało jej dobre, coraz lepsze samopoczucie. A poza tym nadal podobno mógł zwierzać się jej ze wszystkich kłopotów i zawsze mógł liczyć na jej współczucie. Po każdej takiej rozmowie ogarnięta żalem Jewgienija - przytaczam tu rzewną opowieść ich syna - zwykle płakała i mówiła, że Boris jest zaharowany jak koń, którego wszyscy wykorzystują. Siebie najwyraźniej wykluczyła z grona tych osób - dla niej był przecież jedynie kurą. Znoszącą czasami (za rzadko) złote jajka. „Drogi Boria! - pisała do niego znad Morza Czarnego (Koktebel, 6 lipca 1959) - Zostaję tu jeszcze na miesiąc. Czy możesz mi wysłać pieniądze za lipiec. Żyje mi się tu dobrze. Poprawiłam się, opaliłam, kąpię się i w ogóle cieszę się, że tak dobrze mi się oddycha” (S., 548). A u biednego - w każdym tego słowa znaczeniu - Pasternaka (pamiętajmy, że wymuszona na nim w październiku 1958 roku decyzja o nieprzyjęciu Nagrody Nobla miała także swój wymiar materialny) praca nad wciąż nowymi tłumaczeniami wywołuje już zapewne torsje. Musi chałturzyć, aby utrzymać trzy, wciąż zresztą rozrastające się rodziny. Za życie w nieustannym stresie - wywołanym oczywiście nie tylko problemami rodzinnymi - zapłaci wkrótce najwyższą cenę.

            Pierwszą ratę zapłacił już zresztą wcześniej - 20 października 1952 roku, kiedy dopadł go zawał serca. Po zakończonej pomyślnie kuracji Pasternak podjął jeszcze jedną próbę znalezienia wspólnego języka z niezwykle troskliwie opiekującą się nim żoną i obiecał, że zerwie z Iwinską. Jej powrót z obozu rozwiał jednak wszelkie złudzenia Zinaidy Nikołajewny - musiała na nowo zaakceptować obecność Olgi w życiu męża. A więc i w swoim. 

            Latem 1954 roku kochankowie przeżyli najpierw dni uniesienia - znów ciąża - i następnie tygodnie traumy - znów, w końcu sierpnia, poronienie. Byli sobie coraz bliżsi i coraz bliżej mieli do siebie. Początkowo ona mieszkała w Moskwie, on najczęściej przebywał w podmoskiewskim Pieriediełkinie; latem 1955 roku (przypominam nadal aktualne: „Musisz być tylko mój”) ona jest już na daczy nieopodal Pieriediłkina; jesienią tego samego roku zostaje sąsiadką Pasternaków; a „w 1959 roku przeniosła się do większego domu z ogrodem na wzgórzu w Pieriediełkinie. W niedzielę przyjmowali razem gości”[52]. Dwie kobiety (ta trzecia, Jewgienia, na szczęście nie uzurpowała sobie praw do uczuć), dwa domy (zaczęto mówić o Wielkiej i Małej Daczy), dwa ogrody, dwa śniadania, dwa obiady, dwie kolacje, dwa komplementy, dwa listy (w ostatnim zachowanym do żony, z 17 lutego 1957 roku, pisał: „Dziś, przebudziwszy się skoro świt, długo leżałem i rozmyślałem, jak wszystko robisz wzorowo, jak trzeba: podejmujesz decyzję, realizujesz ją, jeździsz, leczysz się, piszesz listy o górach, o przyrodzie, o biednych chorych, kąpiących się w rzeczce. Leżałem w ciemności i powtarzałem sobie: dobre listy, dobra kobieta. Naprawdę zachwycam się Tobą” LdZ154; do Olgi: „Dziękuję Ci za wszystko bezkresne! Dziękuję. Dziękuję. Dziękuję”[53]), dwa przekazy pieniężne (z listu Pasternaka do Jacqueline de Proyart de Baillescourt: „Poproszę o przekazanie całej kwoty z Norwegii tutaj, połowę Zinie, połowę O[ldze]”[54]), dwa łóżka, dwie kłótnie, dwa dni urodzin, dwie rocznice, dwa płuca (jedno już wkrótce zaatakuje rak); i tylko jedno życie, jedno serce (The Heart Is a Lonely Hunter) - po zawale („jednego serca tak mało, tak mało”), jeden Doktor Żywago, jedna Lara (Zinaida przeczytała w jakimś artykule, że pierwowzorem Lary jest Olga: „- Jakże to tak, Boria, przecież mówiłeś mi, że Lara to ja. [...].

            Tata [...], wchodząc po schodach do siebie na górę i nie mając ochoty na wszczynanie długiej rozmowy, spokojnie odpowiedział:

            - No, jeśli to ci pochlebia, Zinusiu, to na Boga: Lara - to ty” S., 563); i jeszcze to wszystko komentujący tłum gapiów. Szkoda, że znalazły się w nim Anna Achmatowa i Lidia Czukowska. „W końcu znalazł się - pisała związana niegdyś z akmeizmem poetka - pod zgubnym wpływem O. W. I[winskiej] całkowicie się zagubił: pisał do przyjaciół obraźliwe listy, tracił ludzi, robił wszystko, czego zażądała. To była straszna starcza miłość do drapieżnej, tłustej i głupiej kobiety z bogatą kryminalną przeszłością. [...]. Jednak odejść dla niej z domu nie chciał. Znając charakter Ziny, można sobie wyobrazić, co musiał znosić w domu”[55]. Podobną opinię, zresztą już nie po raz pierwszy, wygłosiła także córka Kornieja Czukowskiego, którą z muzą Pasternaka pracowała razem w redakcji „Nowego Miru”: „Iwinska, jak przekonałam się, nie jest pozbawiona dobroci, ale rozwiązłość, całkowity brak odpowiedzialności, niechęć do jakiejkolwiek pracy i chciwość rodząca kłamstwo - stopniowo wywoływały moją niechęć do niej”[56]. Czara goryczy przelała się podobno wtedy, gdy okazało się, że pieniądze i paczki przekazywane przez Czukowską Oldze, z myślą o wysłaniu do poznanej w łagrze Nadieżdy Nadieżdiny, nigdy do adresatki nie dotarły. Ten proceder trwał ponoć dwa i pół roku. Z kolei Jewgienij Pasternak był podobno świadkiem rozmowy rodziców w 1957 roku, w trakcie której Boris miał powiedzieć, że kontynuuje romans tylko dlatego, że nie potrafi zerwać z kobietą po łagrowych przejściach. Jest więc z nią - tak usłyszał (czy: tak chciał usłyszeć) syn - z litości.

            Jedno jest pewne. Autor Listu żelaznego w drugiej połowie lat pięćdziesiątych nie chciał już niczego zmieniać w swoim życiu osobistym, uczuciowym, intymnym. Do zaproponowania miał już tylko wspólne samobójstwo. Któregoś dnia przyniósł 22 tabletki nembutalu – gdzieś się dowiedział, że śmiertelna dawka, to 11 sztuk. Olga z propozycji nie skorzystała, z pomysłu skorzysta za 20 lat Lila Brik. Pasternakowi pozostało więc poruszanie się w dwóch przestrzeniach (sacrumMałej i profanum Wielkiej Daczy), w dwóch światach - nie zamierzał zerwać z Olgą (to raczej ona podejmowała teatralne próby odejścia - np. w styczniu 1959 roku - chcąc wymusić na nim rozwód i zalegalizowanie ich związku), ale też nie chciał opuścić Zinaidy. I gdy już wszyscy wydawali się być pogodzeni z sytuacją trywialnie powtarzającą konflikt tragedii antycznej (bohater rozdarty między Uczuciem a Obowiązkiem), Pasternak się zakochał w bratanicy Alberta Schweitzera, Renacie. „Jest coś histerycznego - pisze Nina Bierbierowa - co pochodzi od drugorzędnych niemieckich romantyków i naszych płaczliwych idealistów w rodzaju Ogariowa, w tonie listów siedemdziesięcioletniego Pasternaka (i zakochanej w nim sześćdziesięcioletniej Renaty Schweitzer, która nazywa go ‘mój Boria’), a jednocześnie przypomina go takiego, jakim był czterdzieści lat wcześniej: niepozbieranego, rozentuzjazmowanego, zaplątanego we własne ja, w ‘o’ i ‘ach!’ swego epistolarnego stylu, kiedy wyznaje, że nie może ‘złapać tchu’ z radości, gdy otrzymuje list od Renaty. Mówi jej o zespoleniu ich dusz, o tym, jak ma przekazać na odległość swoje dla niej uczucia, mówi o pogodzie - w związku z jej spodziewanym przyjazdem - jako o odbiciu swoich własnych emocji”[57]. Jak zawsze w takiej sytuacji poeta próbuje odkupić winę, przeliczając grzeszność swego zachowania na ruble. A ponieważ sprzeniewierzył się Iwinskiej - niekochanej żony nie mógł już zdradzić - to ją 15 kwietnia 1960 roku, na kilka tygodni przed śmiercią, uczynił jedyną „spadkobierczynią swojej spuścizny literackiej”[58] (wcześniej już była zresztą jego nieformalnym agentem literackim).

            Boris Leonidowicz zmarł 30 maja 1960 roku o godz. 2320. Klan Pasternaków nie dopuścił Iwinskiej z córką do udziału w uroczystościach żałobnych, ponieważ Zinaida z nikim nie zamierzała się dzielić swoim wdowieństwem. To jej przysługiwało prawo do ostatniego pocałunku.

            Jesienią 1963 roku rozeszła się po Moskwie wiadomość, że pani Pasternak rozpoczęła sprzedaż listów, pocztówek, telegramów wysyłanych do niej przez męża. Swoją decyzję tłumaczyła trudną sytuacją materialną (Boris, wróć!). Do Pieriediełkina wyruszyła natychmiast S. Prokofjewa[59], która za 500 rubli kupiła ocalałą korespondencję, by sześć lat później przekazać ją - za tę samą, jak podkreśla, kwotę - do centralnego archiwum  literackiego (CGALI). 

            W 1965 roku zmarła Jewgienia Władimirowna, w 1966 - Zinaida Nikołajewna (jak Boris: na raka płuc). Obie zostały pochowane obok męża.

            Ledwie kilka miesięcy po śmierci poety, 16 sierpnia 1960 roku, powtórnie aresztowano Iwinską, a 5 września również jej córkę. Oldze Wsiewołodownie zarzucono, iż honoraria za wydawane za granicą utwory Pasternaka pobiera z pominięciem radzieckiego systemu bankowego, a następnie wraz z Iriną sprzedaje otrzymywane dolary na czarnym rynku. 7 grudnia sąd skazał córkę na trzy, a matkę na osiem lat pozbawienia wolności oraz konfiskatę mienia. Nikt nie stanął w ich obronie - najbliżsi znajomi zmarłego pisarza już przecież dawno mówili o chciwości i pazerności muzy. Milczała również zachodnia opinia publiczna. Jednak nieoczekiwanie dla wielu, obie zostały zwolnione z łagrów już po odbyciu części kary: Jemielianowa w 1962 roku, Iwinska w 1964 roku. Odium środowiska, które ściągnęła wcześniej na siebie matka, teraz - jak wszystko na to wskazuje - spadło także na córkę. Otóż Irina swego czasu poznała i pokochała młodego slawistę francuskiego Georgesa Nivata (ur. 1935), który w Moskwie oraz w Pieriediełkinie zbierał materiały do pracy o życiu i twórczości autora Doktora Żywago. Został już wyznaczony termin ślubu, ale narzeczony zachorował właśnie tego dnia i do zawarcia związku nie doszło. Jeśli pominąć względy natury astrologiczno-kabalistycznej, to nie mogę zrozumieć, na czym polegała wyjątkowość owej daty, skoro nie można było pojawić się w cerkwi lub zagsietydzień później, dwa tygodnie później, miesiąc później. W 1986 roku pechowa panna młoda wyemigrowała do Paryża[60]. Po blisko trzydziestu latach (1988) Olga została zrehabilitowana („z powodu braku w działaniach Iwinskiej O. W. oznak przestępstwa”[61]), ale nigdy nie zwrócono jej archiwum osobistego, skonfiskowanego przez KGB podczas aresztowania. Na początku lat siedemdziesiątych napisała wspomnienia, które ukazały się drukiem w 1978 roku. We wstępie z właściwym sobie patosem zadeklarowała: „Piszę żeby uchronić pamięć o poecie od kłamliwych domysłów, żeby obronić jego i swój honor oraz godność. [...]. A teraz, wspominając swoje czternaście lat spędzone razem z Pasternakiem, moje pełne nieszczęść życie, liczę na jedno: wywalczyłam cierpieniem prawo do opowiedzenia o tym Borisie Pasternaku, którego znałam [...]”[62].

            Spory wokół roli, jaką odegrała Iwinska w życiu Pasternaka nie milkną do dziś. 24 listopada 1997 roku Polska Agencja Prasowa doniosła: „Szpieg z Doktora Żywago. Olga Iwinska, pierwowzór Lary ze słynnej powieści Borysa Pasternaka Doktor Żywago, była informatorką KGB - wynika z archiwaliów ujawnionych na łamach gazety ‘Moskowskij Komsomolec’. Iwinska, która zmarła dwa lata temu, poznała 56-letniego Pasternaka w 1946 roku. Była jego kochanką i muzą w czasie, kiedy pisał Doktora Żywago, powieść o dramatycznych losach rosyjskiego inteligenta podczas rewolucji. Z zachowanej korespondencji wynika, że Iwinska, dwukrotnie przetrzymywana w łagrach, informowała władze m. in. o kontaktach pisarza z zachodnimi wydawcami”[63].

            Niech jej ziemia lekką będzie!


Boris Pasternak. https://www.toptr.ru/library/translation-truth/i-ne-posporish-boris-pasternak.html



[1]Cytuję ścieżkę dźwiękową filmu dokumentalnego Lara. My Years with Boris Pasternak(1993, scenariusz: Hans-Jörg Weyhmüller, reżyseria: Juraj Herz). 

[2]B. Pastiernak, Wozdusznyje puti. Proza raznych letMoskwa 1983, s. 220.

[3]Cyt. wg: J.PastiernakBoris Pastiernak, Moskwa 1997, s. 105.

[4]Pis’ma Borisa Pastiernaka k roditielam (1907-1920), „Znamia” 1998, nr 5, s. 159.

[5]N. Berberowa, Podkreślenia moje, tłum. E. Siemaszkiewicz, Warszawa 1998, s. 228.

[6]Cyt. wg: J. Pastiernak, op. cit., s. 111.

[7]Zob. N. Iwanowa, Boris Pastiernak: uczast’ i priednaznaczenije, Sankt-Pietierburg 2000.

[8]Suszczestwowan’ja tkan’ skwoznaja. Boris Pastiernak. Pieriepiska s Jewgienijej Pastiernak (Dopołniennaja pis’mami k J. B. Pastiernaku i jego wospominanijami), Moskwa 1998, s. 8. Dalej w tekście zasadniczym: SPrzy okazji dygresja. Książka ta różni się od wielu innych wydanych w Rosji m. in. tym, iż została zaopatrzona w bardzo starannie sporządzony indeks osobowy. Znalazły się w nim: „Mania, służąca J. W. Pasternak”, „Tatiana Matwiejewna, służąca Pasternaków”, „Fienia, niania J. W. Pasternak, a potem J. B. Pasternaka”, „Frosia, służąca Friszmanów”. Oczywiście wszystkie te Manie i Frosie są bez nazwisk, roku urodzenia i śmierci (jak inni bohaterowie indeksu). Anonimowe cienie z otoczenia sławnych i możnych.

[9]J.PastiernakBoris PastiernakMatieriały dla biografii, Moskwa 1989, s. 358.

[10]Ibid

[11]Cyt. wg: Z. Zbyrowski, Borys Pasternak. Życie i twórczość, Bydgoszcz 1996, s. 122.

[12]Cyt. wg: J. Pastiernak, Boris Pastiernakop. cit., s. 375.

[13]R. M. Rilke, B. Pastiernak, M. Cwietajewa, Pis’ma 1926 goda, Moskwa 1990, s. 51.

[14]Ibid., s. 55.

[15]Ibid., s. 75-76.

[16]B. Pasternak, Listy, tłum. S. Pollak, „Literatura na Świecie” 1986, nr 3, s. 146.

[17]R. M. Rilke..., op. cit., s. 133.

[18]Ibid., s. 179.

[19]Cyt. wg: Z. Zbyrowski, op. cit., s. 156.

[20]Cyt. wg: ibid., s. 176.

[21]Cyt. wg: ibid.,s. 177.

[22]Zob.: ibid., s. 176.

[23]Cyt. wg: ibid., s. 178.

[24]B. Pasternak, Listy do Ziny,tłum. M. Łukaszewicz, Warszawa 2004, s. 9. Dalej w tekście zasadniczym: LdZ.

[25]Skłaniałbym się ku tłumaczeniu: „duża, duża”. Zob. Pis’ma B. L. Pastiernaka k żenie Z. N. Niejgauz-Pastiernak, wstupitielnaja stat’ja A. Prokofjewoj, priedisłowije, podgotowka tiekstow i kommientarii K. Poliwanowa, Moskwa 1993, s. 23.

[26]Cyt. wg: Z. Zbyrowski, op. cit., s. 177.

[27]Cyt. wg: J. Pastiernak, Boris Pastiernakop. cit., s. 479.

[28]Z. Pasternak, Wspomnienia, tłum. M. Łukaszewicz, Warszawa 2004, s. 193. Zob.: Z. Pastiernak, Wospominanija [w:] Wospominanija o Borisie Pastiernakie, sostawlenije, podgotowka tieksta, kommientarii J. Pastiernak, M. Fiejnbierg, Moskwa 1993.

[29]Cytuję komentarz K. Poliwanowa [w:] Pis’ma….op. cit., s. 232.

[30]N. Mandelsztam, Nadzieja w beznadziei, tłum. A. Drawicz, Warszawa 1997, s. 274.

[31]Cyt. wg: Z. Zbyrowski, op. cit., s. 178.

[32]Pis’ma...op. cit., s. 103. Tego listu nie ma w polskim przekładzie.

[33]L. Czukowska, Zapiski o Annie Achmatowej, tłum. E. Siemaszkiewicz, Warszawa 1989, s. 61. 

[34]Ibid., s. 109.

[35]O. Iwinskaja, W plenu wriemieni. Gody s Borisom Pastiernakom, Librairie Arthème Fayard 1978, s. 20.

[36]Ibid., s. 19.

[37]Ibid., s. 29.

[38]Cyt. wg: Z. Zbyrowski, op. cit., s. 241.

[39]L. Czukowskaja, Otrywki iz dniewnika [w:] Wospominanija...op. cit., s. 412-413.

[40]Z. Pasternak, op. cit., s. 241.

[41]O. Iwinskaja, op. cit., s. 32.

[42]L. Czukowskaja, Otrywki...op. cit., s. 416-419.

[43]Z. Pasternak, op. cit., s. 249.

[44]I. Jemieljanowa, Moskwa, Potapowskij, „Nasze nasledije” 1990, I, s. 52.

[45]O. Iwinskaja, op. cit., s. 34.

[46]Cyt. wg: W. Kowalow, - Czem była wyzwana wasza swiaz’ s Pastiernakom? - Lubowju. Iz sledstwiennogo dieła Olgi Iwinskoj 1949-1950 gg., „Litieraturnaja gazieta” 1994, nr 11, s. 6.

[47]Cyt. wg: ibid.

[48]Cyt. wg: ibid.

[49]Cyt. wg: O. Iwinskaja, op. cit., s. 124.

[50]Por.: I. Jemielianowa, op. cit.

[51]Ibid., s. 52.

[52]Z. Zbyrowski, op. cit., s. 250.

[53]O. Iwinskaja, op. cit., s. 393.

[54]B. Pastiernak, Pis’ma k Żaklin de Pruajar, „Nowyj mir” 1992, nr 1, s. 160.

[55]A. Achmatowa, Nabrosok „Dla siebia”, „Nasze nasledije” 45, 1998, s. 58.

[56]L. Czukowskaja, Zapiski ob Annie Achmatowoj, t. 2, Moskwa 1997, s. 658.

[57]N. Berberowa, op. cit., s. 229.

[58]Z. Zbyrowski, op. cit., s. 331.

[59]S. Prokofjewa, Nieskolko słow o sud’bie pisiem Borisa Leonidowicza Pastiernaka k Zinaidie Nikołajewnie Pastiernak[w:] Pis’ma...op. cit.

[60]Zob. jej wspomnienia: I. Jemieljanowa, op. cit. Zrobiło się o niej głośno 27 listopada 1996 r., kiedy dom aukcyjny Christie’s wystawił na sprzedaż posiadane przez nią listy Pasternaka do Iwinskiej.

[61]Cyt. wg: W. Kowalow, op. cit., s. 6.

[62]O. Iwinskaja, op. cit., s. 9. Drugi pobyt Iwińskiej w łagrze odbił się na jej zdrowiu, m. in. zaczęła szwankować pamięć. Na początku lat siedemdziesiątych podjęła pracę nad wspomnieniami o Pasternaku. Nagrała je. Nagranie trwało 20 minut. Rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie dodatkowych materiałów. Do jej rąk trafiły niepublikowane jeszcze wówczas zapiski Zoi Maslenikowej. Iwinska w wydanej kilka lat później książce W niewoli czasu nadała im status swoich wspomnień. To była nie tak znów częsta kradzież cudzej pamięci. Zob.: Z. Maslenikowa, Boris Pastiernak, Moskwa 2001, s. 329.

[63]„Gazeta Wyborcza” 24 listopada 1997, nr 273 (2566), s. 15.





Komentarze

Popularne posty