Kocham inną (Siergiej Jesienin)

[w:] T. Klimowicz, Pożar serca. 16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach, Wrocław 2005. /

Tadeusz Klimowicz

/

„Kocham inną”

(Siergiej Jesienin)

/

Siergiej Jesienin. https://stuki-druki.com/authors/Esenin.php

 

 

Osoby:

·    Siergiej Jesienin (1895-1925) - Poeta.

·    Jekatierina (1906-1977) Aleksandra (1911-1981) Jesienin – Siostry Siergieja Jesienina.

·    Lidia Kaszyna (1886-1937) – Dziedziczka z rodzinnej wsi poety (Konstantinowo, gubernia riazańska). Córka milionera moskiewskiego Iwana Kułakowa. Do literatury rosyjskiej trafiła jako tytułowa bohaterka poematu Jesienina Anna Sniegina.

·    Anna Izriadnowa (1891-1946) – Korektorka. „Cywilna żona” (konkubina, 1913-1914 ) Siergieja Jesienina.

·   Jurij Jesienin (1914-1937) – Syn Siergieja Jesienina i Anny Izriadnowej. Oskarżony o przygotowanie zamachu na Stalina został aresztowany i rozstrzelany 13 sierpnia 1937 roku.

·    Zinaida Reich (1894-1939) – Aktorka. Pierwsza żona (1917-1921) Siergieja Jesienina.

·    Tatiana (1918-1992) Konstantin (1920-1986) Jesieninowie – Dzieci Siergieja Jesienina i Zinaidy Reich.  

·    Galina Bienisławska (1897-1926) – Urzędniczka w kilku bardzo radzieckich instytucjach (np. w latach 1918-1922 w Czeka). Przyjaciółka Siergieja Jesienina.

·    Isadora [właściwie: Dora Angela] Duncan (1877-1927) – Tancerka, reformatorka baletu. Druga żona (1922-1925) Siergieja Jesienina.

·    Awgusta Mikłaszewska (1891-1977) – Aktorka. Przyjaciółka Siergieja Jesienina.

·    Nadieżda Wolpin (1900-1998) – Tłumaczka, poetka. Bardzo bliska przyjaciółka Siergieja Jesienina.

·    Aleksandr Jesienin-Wolpin (1924-2016) – Matematyk, filozof, działacz społeczny, dysydent. Syn Siergieja Jesienina i Nadieżdy Wolpin. W 1972 r. wyemigrował do USA.

·    Sofia Andriejewna Tołstoj (1900-1957) - Wnuczka Lwa Tołstoja. Trzecia żona (1925) Siergieja Jesienina.


            Pod koniec 1904 roku przyjechała do Rosji, znajdująca się wówczas u szczytu sławy, Isadora Duncan. 13 grudnia wystąpiła w Sankt-Petersburgu, tańcząc do muzyki Chopina, ale nie sądzę, by informacja o tym dotarła do dziewięcioletniego wiejskiego dziecka, Siergieja Jesienina. Także jej kolejne występy w Rosji (styczeń 1905, zima 1907/1908, lato 1909) nie wzbudziły zapewne większego zainteresowania w guberni riazańskiej. Dopiero jej ostatni przedwojenny przyjazd (styczeń 1913) - Jesienin od 1912 roku mieszkał w Moskwie - być może został zauważony przez młodego poetę. Na pewno jednak nie widział jej tańczącej i z całą pewnością nie kupił pocztówki z zastygłą w bezruchu bosonogą, odrzucającą kanony dziewiętnastowiecznego baletu, buntowniczką.

                        Miss Duncan, tancerka

                        jaki tam obłok, zefirek, bachantka,

                        blask księżyca na fali, kołysanie, tchnienie.

 

                        Kiedy tak stoi w atelier fotograficznym,

                        z ruchu, z muzyki - ciężko, cieleśnie wyjęta,

                        na pastwę pozy porzucona,

                        na fałszywe świadectwo.

 

                        Grube ramiona wzniesione nad głową, 

                        węzeł kolana spod krótkiej tuniki,

                        lewa noga do przodu, naga stopa, palce,

                        5 (słownie pięć) paznokci.

 

                        Jeden krok z wiecznej sztuki w sztuczną wieczność -

                        z trudem przyznaję, że lepszy niż nic

                        i słuszniejszy niż wcale.

 

                        Za parawanem różowy gorset, torebka,

                        w torebce bilet na statek parowy,

                        odjazd nazajutrz, czyli sześćdziesiąt lat temu;

                        już nigdy, ale za to punkt dziewiąta rano.

                                               (W. SzymborskaZnieruchomienie)

            Do ich spotkania pozostało jeszcze dziewięć lat.

            Teraz, na początku drugiego dziesięciolecia XX wieku, młody Jesienin w Moskwie i Piotrogrodzie - jak bohaterowie Gonczarowa, Stendhala czy Balzaca - odbywa przyspieszony kurs dla prowincjuszy przybywających do wielkiego miasta w poszukiwaniu sławy i fortuny. W tej szkole jest prymusem, który łatwo odnajduje wspólny język z bohemą artystyczną i wzrusza recytowaniem swoich wierszy - już w czasie wojny, w Carskim Siole - cesarzową Aleksandrę Fiodorowną, żonę Mikołaja II (podobno powiedziała: „są piękne, ale bardzo smutne”). Początkowo egzaltowane panie i zblazowanych panów uwodzi rolą poety chłopskiego - w swojej liryce opiewa patriarchalną Ruś i sielsko-brzozowe pejzaże znad Oki, demonstracyjnie posługuje się leksyką i fonetyką (m. in. charakterystyczne akanie) swoich stron rodzinnych, chodzi w rubaszce i w butach z cholewami, w salonach wyróżnia się ostentacyjną spontanicznością zachowań nieskażonego cywilizacją dziecięcia natury. Z każdym miesiącem i rokiem w jego grze daje się zauważyć coraz więcej stylizacji: już nie jest naturszczykiem grającym samego siebie, ale wziętym artystą chętnie sięgającym - na fali powszechnego zafascynowania ludowością - po kolejne rekwizyty kojarzone z folklorem. Jest w nim tyle autentyzmu, co w „Mazowszu” i „Śląsku” razem wziętych albo w produktach cepeliowskich. 

Jedwabne rubaszki szyli mu teraz, jak mniemam, najlepsi krawcy moskiewscy. Pod koniec tego dziesięciolecia Jesienin - teraz imażynista - zmienia raz jeszcze swój image i już nie jest wzruszająco naiwnym riazańskim chłopakiem, lecz odrzucającym konwenanse obyczajowe cyganem albo ekstrawaganckim dandysem. 

            W każdej z tych ról cieszył się niezmiennym powodzeniem u kobiet. Liczne flirty, przygody i romanse zapewniły mu miano pierwszego playboya Rosji epoki NEP-u. A stale obecne w jego życiu związki homoseksualne (bo świetnie się czuł w każdej „roli płciowej”[1]) - ze swoim mentorem, znanym poetą chłopskim Nikołajem Klujewem (1884-1937); w 1916 roku z innym początkującym poetą, Leonidem Kannegiserem (1896-1918), który za dwa lata trafi do historii współczesnej Rosji jako zabójca naczelnika piotrogrodzkiej Czeka Moisieja Urickiego[2]; z Anatolijem Marienhofem (1897-1962), któremu dedykował wiersze (np. Pożegnanie z Marienhofemincipit: „W przyjaźni jest szczęście opętane...” 1922) i do którego pisał z Ostendy (9 lipca 1922): „Kochany mój, najbliższy, najdroższy i najpiękniejszy [...]”[3]; z Riurikiem Iwniewem (1891-1981; Przyodzieję cię za żebraka…1915i akrostych Radość, jak płotka prędka... 1919); ze swoim „sekretarzem literackim”[4] Wolfem Erlichem (1902-1944) – które mogłyby zniszczyć ten wizerunek, były mimo wszystko przemilczane, traktowane jako epizody w jego bogatej i obfitującej w skandale damsko-męskie biografii erotycznej. 

            Początki były banalne – podkochiwał się w pannach z miasta przyjeżdżających latem na wieś. Pierwsza miłość Jesienina (miał prawie 17 lat, był rok 1912) miała na imię Anna (Sardanowska), druga - Maria (Balzamowa). Do tej ostatniej pisywał – także już z Moskwy - nieporadne, pretensjonalne listy. Listy subiekta albo korektora zachłannie pochłaniającego zadrukowane kartki papieru: „Maniu! Po Twoim wyjeździe przeczytałem Twój list. Prosisz mnie o wybaczenie, sama nie wiesz za co. Co ci jest? [...]. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić? Utopić tęsknotę w rozpustnej zabawie? Zrobić ze sobą coś takiego przykrego? Czy – żyć czy – nie – żyć? W depresji załamuję ręce, co robić? Jak żyć? Czy nie fałszywe są moje uczucia, czy można zdusić ich płomień? I tak boli, tak boli, że można nawet zaryzykować swoją egzystencję na ziemi i z pogardą powiedzieć samemu sobie: po co masz żyć, niepotrzebny, słaby i ślepy robaku? Co po twoim życiu... Nie wiem, co jeszcze pisać, ale czekam na Twoją odpowiedź. Pozdrowienia dla Aniuty [Sardanowskiej – T.K.], Simy i ich mamusi. Na razie pozostaję: oddany Ci Sierioża. Nie wiem, co Ci powiedzieć – żegnaj czy do widzenia...”[5] (koniec lipca 1912), „Życie to głupi żart. Wszystkie jest w nim wulgarne i płaskie… Wszyscy ludzie żyją dla rozkoszy zmysłowych… I tę to grę zmysłów, zmysłów sromotnych i obrzydliwych, nazywają miłością. Więc to ma być miłość! Więc na to czekają ludzie z trzepotliwym zamieraniem serca. <<Rozkoszy, rozkoszy>> – w bezmyślnym i ślepym błędzie woła ich bezwstydny duch, zarażony odurzającym zapachem ciał. […]. Nie mogę tak żyć, mój umysł zachodzi mgłą, mój mózg płonie i myśli się plączą, rozbijają się o ostre skały życia, jak czyste krystaliczne fale morza”[6] (22 czerwca 1914). Ten zabawny bełkot egzystencjalny zdawał się zapowiadać narodziny jeszcze jednego ckliwego Siemion Nadsona, jeszcze jednego obłudnego wiejskiego wierszoklety-moralisty (te uwagi o „zmysłach sromotnych i obrzydliwych” i ta Anna Izriadnowa, koleżanka z pracy, w trzecim miesiącu ciąży), ale na szczęście dla poezji rosyjskiej już się rozpoczął proces przepoczwarzania i wkrótce wyfrunie w świat kolorowy, żyjący chwilą, pijany motyl. Nie byłoby to możliwe bez trzech pożegnań – i Jesienin właśnie do nich dojrzał – z burżuazyjną Manią („Łaskawa pani Mario Parmienowno – pisał do Balzamowej 29 października 1914 roku - Niegdyś, w zaraniu moich cielęcych lat, napisałem do Pani listy małego pazia lub zakochanego chłopczyka. Teraz powiem ironicznie, że nie jestem już chłopczykiem, i moja sytuacja erotyczna i życiowa jest inna”[7]), proletariacką Anią (z którą regularnie płodziłby kolejne dzieci i harował od świtu do nocy na ich utrzymanie) i kapitalistyczno-kupiecką Moskwą (która wtedy zabiłaby w nim artystę). Teraz jego ziemią obiecaną został Sankt-Petersburg, który właśnie przechrzczono na Piotrogród. Dopiero tam zrozumiał, że jego dotychczasowe życie było ersatzem,bo to prawdziwe – przyprawione immoralizmem (graniczącym z amoralizmem), autodestrukcją i niewiernością – smakuje inaczej.

            Ten programowo niewierny swoim kochankom obojga płci don Juan, pozostawał jednak wierny kilku wyznawanym przez siebie wartościom. Kolejne małżeństwa Jesienina-uwodziciela były więc świadectwem swoistej stałości uczuć - zawsze żenił się z kobietą, w której dostrzegał wyróżniającą z tłumu niepospolitość. Mogła to być uroda (Zinaida Reich), sława (Isadora Duncan) lub choćby znane nazwisko (Sofia Tołstoj). Wiek wybranki – dodam dla porządku – nie miał żadnego znaczenia. Może w ten sposób leczył kompleksy self-made mana (który dawniej mógł jedynie marzyć o pięknej dziedziczce Lidii Kaszynie[8]), a może zaspokajał męską próżność, swoje ego

30 lipca 1917 roku stanął na ślubnym kobiercu w cerkwi z marzącą o aktorskiej karierze sekretarką zatrudnioną w gazecie „Dieło naroda” („Sprawa Ludu”). Z otoczoną przez tłum zalotników (no może nie wtedy, nie przed carskimi wrotami) Zinaidą Reich. „To była korpulentna żydowska dama - komentował złośliwie zazdrosny Marienhof - Szczodra natura obdarzyła ją zmysłowymi ustami na twarzy okrągłej, jak talerz. Obdarzyła tyłkiem wielkości olbrzymiej restauracyjnej tacy [...]. Wykrzywione nogi stąpały po ziemi, a potem i po scenie, jak po pokładzie rozkołysanego statku. Wadim Szerszeniewicz zakalamburzył: ‘Ach, już mi się sprzykrzyło patrzeć na reich-ityczne nogi!’”[9] Obaj imażyniści nie wspomnieli jednak o najważniejszym  - o jej sex appealuktóry nie da się zamknąć w formułach reakcji chemicznych czy równań matematycznych, ale który zabija w mężczyźnie instynkt samozachowawczy. Siergiej, który poczuł się wybrańcem losu, po miesiącu czy dwóch zrozumiał, że nie należy zbyt dosłownie traktować wszystkich przyrzeczeń złożonych przez pannę młodą przed ołtarzem. Zdradzający, nie wybaczał zdrad. Ani urojonych, ani tym bardziej rzeczywistych. To był wprawdzie najdłuższy, ale równie burzliwy, jak wszystkie następne oficjalny związek Jesienina. Po latach wyznał swojej wiernej przyjaciółce Galinie Bienisławskiej: „Sam się boję, nie chcę, ale wiem, że będę bić. Pani nie chcę bić, pani nie wolno bić. Biłem dwie kobiety, Zinaidę i Isadorę, i nie mogłem inaczej, miłość jest dla mnie straszliwą męką [...]. Wtedy nic nie pamiętam [...]”[10]. Z Reich – już pogodzony z losem („Swoją żonę łatwo oddałeś innemu” List od matki,1924) - rozstał się pod koniec roku dziewiętnastego i kiedy przypadkiem spotkał ją na peronie dworca w Rostowie, to, zerknąwszy na trzymane przez nią niemowlę (Konstantin urodził się 3 lutego 1920 r.), wycedził: „Czarnogłowy!.. Czarnych Jesieninów nie ma...”[11] (A gdyby jeszcze wiedział o dziwnym zapisie w księdze metrykalnej, gdzie w rubryce określającej zawód ojca było podane: „żołnierz Armii Czerwonej”[12]).


Zinaida Reich. https://diletant.media/articles/34337377/


          Wtedy, w 1920 roku, Jesienin już nie pamiętał o Reich, już romansował z Jewgieniją Lipszyc i dość poważnie zaangażował się w związek z Nadieżdą Wolpin, poetką i tłumaczką (wielu świetnie tłumaczyła: Conan Doyle’a, Coopera, Galsworthy’ego, Goethego, Hugo, Mérimée, Owidiusza, Waltera Scotta; jednemu bezskutecznie tłumaczyła: „Jesienin nie pij tyle i nie oglądaj się za innymi babami”). Poezji uczyła się pod okiem Andrieja Biełego (czy także jej zaproponował „mistyczny związek dusz”?), ale poznała Jesienina, więc została imażynistką i kochanką imażynisty. Byli ze sobą w latach 1920-1923, ale był to romans przerywany. Na inne panie, na Duncan zwłaszcza. 


Nadieżda Wolpin. http://flibusta.site/a/55967

O żonie Jesienin przypomniał sobie po roku, kiedy 19 lutego 1921 roku składał do sądu w Orle podanie o „rozwiązanie małżeństwa z Z. N. Reich”.

            Warto w tym miejscu przypomnieć - chociażby po to, żeby lepiej zrozumieć prośbę autora Moskwy karczemneji łatwiej prześledzić historię jego kolejnych małżeństw (ale też kilku innych pisarzy) - pewne uregulowania prawne obowiązujące w porewolucyjnej Rosji. 

            W klimacie ogólnej euforii w lutym 1918 roku Klub Anarchistów opracował utopijny projekt Dekretu o uspołecznieniu kobiet, w którym zawarto kilka pomysłów na szczęśliwe życie w nowym ustroju: „Wszystkie kobiety przestają być własnością prywatną i stają się dobrem narodu”[13], „Wszyscy mężczyźni posiadają prawo do korzystania z jednej kobiety nie częściej niż trzy razy w tygodniu, przez trzy godziny”[14]. W 1924 roku Uniwersytet Komunistyczny im. Swierdłowa opublikował broszurę Rewolucja i młodzież, gdzie zalecano: „Dobór płciowy należy budować po linii rewolucyjno-proletariackiej celowości klasowej. Do stosunków miłosnych nie należy wprowadzać elementów flirtu, zalotów, kokieterii i innych metod specjalistyczno-płciowego podboju”[15] i oczywiście „Nie ma miejsca na zazdrość”[16]. Dzięki staraniom Aleksandry Kołłontaj[17] - autorki Drogi dla skrzydlatego Erosa! (1923), artykułu zachęcającego obywateli kraju rządzonego przez bolszewików do wolnej miłości - sprowadzano z Niemiec i Danii prezerwatywy oraz salwarsan[18], oparty na arsenie środek stosowany w leczeniu syfilisu.

            Wkrótce jednak partia zrezygnowała z wszelkich przejawów liberalizmu i seks stał się owocem zakazanym, ponieważ odciągał młodzież od przekraczania planów produkcyjnych.„Na froncie seksualnym - jak zauważa historyk dziejów dwudziestowiecznej Rosji Józef Smaga - również przeważały pryncypia ideologiczne. W zasadzie miłość - jako pewną emocję - uznano za przeżytek burżuazyjny, gdyż w nowym ustroju dokonywać się miała wyłącznie reprodukcja biologiczna. Powszechnie akcentowano klasowe uwarunkowanie i klasową czystość seksu, w związku z czym jeden ze znawców przedmiotu przestrzegał: ‘Pociąg seksualny do partnera z wrogiej klasy jest czymś nieprzyzwoitym, wywołującym niesmak, jest zboczeniem tak samo, jak pociąg seksualny do krokodyla lub orangutana’”[19] i „po ustabilizowaniu swej władzy Stalin szybko skończył z rewolucyjnymi eksperymentami, bowiem wszelka swoboda, seksualnej nie wyłączając, stanowiła zagrożenie dla totalitarnego monopolu. [...]. Nowy kodeks rodzinny z [27 czerwca – T. K.] 1936 wprowadza znaczne utrudnienia rozwodowe, przywracając rozróżnienie dzieci ślubnych i pozamałżeńskich, zakazuje też przerywania ciąży (dozwolone powtórnie w 1955). Kolejnym krokiem w tym samym kierunku będzie kodeks z 1944 [...]. Zaczęto honorować wielodzietność, a ‘matka-bohaterka’ (10 lub więcej dzieci) stanie się bardzo zaszczytnym tytułem”[20].

            W obowiązujących aktach prawnych bardzo symptomatyczne są sformułowania dotyczące rozwodów: „Związek małżeński za życia małżonków może zostać przerwany rozwodem. [...]. W przypadku jednoczesnego i wspólnego stawienia się w miejscowym sądzie obojga małżonków lub ich pełnomocników, sędzia może niezwłocznie rozpatrzyć sprawę o rozwiązaniu małżeństwa, nie zakłócając jednak kolejności wyznaczonych do rozpatrzenia w tym dniu spraw”[21] (październik 1918), „Jeżeli podanie o rozwiązanie małżeństwa jest złożone przez jednego małżonka, to drugi małżonek otrzymuje kopię orzeczenia o rozwiązaniu małżeństwa na adres podany przez wnioskodawcę”[22] (1 stycznia 1927), „W trybie zmiany obowiązujących ustaw o małżeństwie, rodzinie i opiece w celu walki z lekkomyślnym stosunkiem do rodziny i obowiązków rodzinnych wprowadzić przy orzekaniu o rozwodzie osobiste stawienie się w ZAGS-ie obojga rozwodzących się małżonków i adnotację o rozwodzie w paszporcie rozwodzących się”[23] (27 czerwca 1936), „Postanawia się, iż rozwód jest przeprowadzany publicznie, w sądzie, na prośbę małżonków sprawa rozwodowa może być w koniecznych przypadkach, decyzją sądu, rozpatrywana na posiedzeniu zamkniętym. [...]. W celu  wszczęcia postępowania sądowego o rozwiązaniu małżeństwa ustala się obowiązkowe przestrzeganie następujących wymogów:

            a) złożenie do sądu ludowego podania o zamiarze rozwiązania małżeństwa z podaniem motywów rozwodu oraz nazwiska, imienia, otczestwa, roku urodzenia i miejscu zamieszkania współmałżonka; przy złożeniu podania o rozwiązanie małżeństwa pobiera się 100 rubli;

            b) wezwanie do sądu małżonka w celu zapoznania go z podaniem o rozwód, wniesionym przez drugiego małżonka i wstępnego wyjaśnienia motywów rozwodu oraz wyznaczenia świadków podlegających wezwaniu na rozprawę sądową;

            c) opublikowanie w miejscowej gazecie ogłoszenia o wszczęciu postępowania sądowego o rozwodzie, obciążając kosztami ogłoszenia małżonka, który złożył podanie o rozwiązanie małżeństwa. 

            [...]. Sąd ludowy jest zobowiązany ustalić motywy złożenia podania o rozwiązanie małżeństwa i zastosować środki służące pogodzeniu się małżonków, w tym celu winni zostać wezwani oboje rozwodzący się małżonkowie, a w razie konieczności - świadkowie. [...].

            W sytuacji, gdy nie doszło do pogodzenia się małżonków w sądzie ludowym, powód ma prawo zwrócić się z podaniem o rozwiązanie małżeństwa do sądu wyższej instancji”[24] (8 lipca 1944).

            Na marginesie warto dodać, iż narodziny i funkcjonowanie zasad „moralności komunistycznej” budziły znaczne zainteresowanie w Polsce. Po powrocie z Rosji Radzieckiej często podejmowano próbę stworzenia swojej wersji Życia seksualnego dzikich: „Popatrzeć, wszyscy pracują, kobieta jest zupełnie niezależna, w prawach zrównana, prostytucji nie ma. Przyjrzeć się bliżej, pomieszkać razem, zauważy się: małżeństwa nigdzie nie zapisane, małżeństwa zapisane każde pod swoim nazwiskiem, małżeństwa mieszkające na różnych ulicach, w różnych domach, odwiedzające się po kolei, małżeństwa, które były małżeństwem, a obecnie mieszkają razem, ale każde z nich ma sympatię w innym miejscu. Zdarza się nieraz, że mąż wyjeżdża wysłany przez partię lub fabrykę na nową posadę i z drogi zawiadamia żonę o swoim z nią rozwodzie, a często na nowym miejscu łączy się z nową żoną, aby po ukończeniu powierzonego mu zadania wrócić i mieszkać z pierwszą żoną z powrotem. Często zmiana taka kosztuje go alimenty, nikogo to jednak nie dziwi i nie przeraża, gdyż i kobieta może robić, co się jej podoba i bardzo często wychodzi za mąż tylko dlatego, aby zdobyć mieszkanie, a gdy już to przez małżeństwo uzyska, wtedy tylko patrzy, jakby tu przepędzić swego małżonka”[25] (Stanisław Łakomski, 1937), „Słyszałem też u nas zdanie, że bezdomność dzieci jest skutkiem rozwiązłości płciowej, kilkugodzinnych małżeństw itp. I tutaj muszę stwierdzić, iż wszystko, co się u nas mówi w tej sprawie, jest co najmniej przesadzone. Omówmy samo małżeństwo. Ślub jest aktem cywilnym. Narzeczeni idą do biura ‘Z.A.G.S.-u’ (Zapiś Aktow Grażdanskogo Sostojanija [...]) i tam, po sprawdzeniu paszportów, dokonywa się zapis ślubu. Po opłaceniu rubla czy dwóch przez pana młodego, zależnie od jego uposażenia, po wzajemnym wpisaniu do paszportów nazwisk męża i żony, akt połączenia prawnego jest dokonany. Kto chce, może zawrzeć ślub w cerkwi, lecz to jest aktem prywatnym, nie mającym znaczenia prawnego. Jednym słowem procedura jest taka, jak w większości państw kapitalistycznych. A teraz rozwód. Był okres czasu kompletnej bachanalii pod tym względem: można się było rozwodzić i żenić nieskończoną ilość razy. Jasna rzecz, iż w takich warunkach trudno było nawet dociec, kto jest ojcem nowonarodzonego dziecka. Stan ten nie mógł trwać długo. Według ostatnich ograniczeń po dawnemu wprawdzie rozwód może nastąpić na zasadzie jednostronnego żądania męża lub żony, ale za to do przeprowadzenia rozwodu konieczne są trzy lata małżeńskiego pożycia. Poza tym jednej osobie nie wolno się rozwodzić i żenić więcej, jak cztery razy”[26] (Tadeusz Błeszyński, 1933).

            Orzeczenie o „rozwiązaniu małżeństwa” Zinaidy Reich i Siergieja Jesienina sąd wydał 5 (według innych źródeł: 2) października 1921 roku. Wtedy poeta był już zafascynowany (bo niezakochany) inną, która do jego życia wbiegła, nie - raczej weszła, albo może inaczej - wkroczyła. 

            Kilka miesięcy wcześniej, 24 lipca, po raz kolejny do Rosji, ale po raz pierwszy do Rosji Radzieckiej przyjechała zakochana w bolszewikach Isadora Duncan. „Wiosną 1921 roku - pisała we wspomnieniach - otrzymałam od rządu radzieckiego telegram następującej treści: ‘Tylko rząd rosyjski może panią zrozumieć. Proszę przyjechać do nas, urządzimy pani sztukę’. [...]. W drodze do Rosji miałam uczucie zupełnego oderwania się, jak dusza zmarłego w drodze do innych sfer. Sądziłam, że na zawsze zostawiłam poza sobą wszystkie więzy łączące mnie z Europą, że udawałam się do jakiegoś cudownego kraju, o jakim marzył Plato, Karol Marks i Lenin. Z całą energią, zrażona swoimi próbami w Europie, byłam gotowa wszystkie siły mego życia i swe poglądy artystyczne poświęcić ideałom komunizmu”[27]. Podobno przed wyjazdem do „Świata Nowego”[28] sprawiła sobie skórzaną kurtkę a la bolchevik (otwierając tym samym nowy rozdział w dziejach mody) i ufarbowała włosy na czerwono[29], a już po przyjeździe do Piotrogrodu - przekonana, że w komunistycznej arkadii życie toczy się bez pieniędzy - przeżyła pierwsze rozczarowanie: „towarzysz dorożkarz” nie zgodził się na bezpłatny kurs[30].

            Jesienina poznała jesienią 1921 roku na przyjęciu w pracowni znanego moskiewskiego scenografa Gieorgija Jakułowa. „Nagle wpadł na mnie - pisze Ilia Schneider, czekistowski tłumacz i szpicel przydzielony do orszaku wyzwolonej tancerki - jakiś mężczyzna w jasnoszarym garniturze i omal mnie nie przewrócił. Krzyczał: ‘Gdzie jest Duncan? Gdzie jest Duncan?’ [...] Widziałem Jesienina kilka razy, ale przelotnie, więc nie poznałem go w pierwszej chwili. Nieco później podeszliśmy wraz z Jakułowem do Isadory, półleżącej na sofie. Jesienin klęczał koło niej, a Isadora głaskała go po włosach, skandując: - Zło - ta - gło - wa...”[31]

            Znacznie barwniej scenę zawarcia znajomości przedstawił Zagłoba memuarystyki rosyjskiej, Gieorgij Iwanow, autor wspomnień uznawanych powszechnie - o czym uprzedzam lojalnie - za mało wiarygodne, zawierające apokryficzne wersje wydarzeń: „Była już bardzo niemłoda, otyła i ociężała. Z ‘boskiej bosonóżki’, ‘ożywionego posągu’ - pozostało niewiele. Tańczyć już prawie nie była w stanie. Ale to bynajmniej nie przeszkadzało jej rozkoszować się owacjami wypełnionego po brzegi Teatru Wielkiego. Isadora Duncan, głośno dysząc, wbiegła na scenę z czerwonym sztandarem w ręku. Dla tych, którzy widzieli niegdysiejszą Duncan, widok był dość smutny. [...]. Po pierwszym przedstawieniu, na bankiecie urządzonym na jej cześć, słynna tancerka zobaczyła Jesienina. Podniecona sukcesem, czuła się piękna jak dawniej. I zgodnie ze swym zwyczajem rozglądała się wśród uczestników bankietu, szukając partnera godnego ‘podzielenia’ jej dzisiejszego triumfu... Duncan podeszła do Jesienina swym ‘ślizgającym się’ krokiem i niewiele myśląc objęła go i pocałowała w usta. Nie wątpiła, że jej pocałunek uszczęśliwi tego ‘skromnego prostaczka’. Ale Jesienina, który zdążył się już napić, pocałunek Isadory wprawił w szał. Odepchnął ją: ‘Odczep się ścierwo!’ Nie rozumiejąc, pocałowała Jesienina jeszcze mocniej. Wtedy on zamachnął się i wymierzył sławie światowej policzek. Isadora jęknęła i jak wiejska baba rozszlochała się w głos”[32].

            Jedno jest jednak pewne - „opuścili przyjęcie razem”[33].


Isadora Duncan. https://diletant.media/articles/34337377/


            Tak rozpoczął się romans dwojga godnych siebie skandalistów, ponieważ wyemancypowana i wyzwolona Isadora była lustrzanym sobowtórem Siergieja. Miała za sobą, jak on, doświadczenia homoseksualne (została niegdyś uwiedziona przez „najpopularniejszą lesbijkę w Hollywood”[34], kochankę Marleny Dietrich, Mercedes de Acostę) i, jak on, stale odczuwała głód serca, „[...] kochała mężczyzn bardzo wybitnych i nieznośnych na miarę swej wybitności, jak wielki reformator teatru Gordon Craig, albo jak milioner-artysta Singer (ten od maszyn do szycia), oraz mężczyzn, o których tyle tylko można powiedzieć, że byli mężczyznami”[35].

            Wypytywany przez Marienhofa o temperaturę swoich uczuć do znanej tancerki, Jesienin najpierw powiedział „zakochałem się”, ale po chwili wycofał się i wybrał określenie znacznie mniej zobowiązujące - „zadurzyłem się”[36]. Szkoda, że tego nie usłyszała Galina Bienisławska zakochana od zawsze - no może od roku 1920 - w traktującym ją instrumentalnie poecie, zakochana beznadziejnie i ślepo, zakochana bez cienia nadziei na odwzajemnienie uczuć. Chciała być wzorową komunistką, ale zżerała ją gangrena starej, burżuazyjnej zazdrości spotęgowanej odziedziczoną po matce neurastenią. Miłość do mężczyzny okazała się silniejsza od miłości do partii. Poecie zawdzięczała huśtawkę nastrojów - miłości powrotów (najdłużej był z nią w 1920 roku) i nienawiści odejść do innych. „Chciałabym wiedzieć - zapisała w dzienniku 1 stycznia 1922 roku - co to za kłamca powiedział, że można nie odczuwać zazdrości! [...]. Nie można być spokojną wiedząc, że on woli kogoś bardziej od ciebie i nie odczuwać bólu będąc tego świadomą”[37]. I kolejne czarne dni z życia kobiety skazanej przez kochanka na piekło porzuconych kobiet: „Była Z[inaida] R[eich], która, jak Boga kocham, nie wygląda lepiej od ‘ropuchy’. [...]. Tego się nie spodziewałam: wszystko, tylko nie to. I w niej się tak zakochać, żeby nie dostrzec rewolucji?! Coś takiego!”[38] (31 stycznia 1922), „Jak ząb boli myśl, że J[esienin] kocha staruchę i że tu nie ma na co liczyć”[39] (1 lutego 1922), „Kochać J[esienina], zawsze być gotową odpowiedzieć na jego wezwanie - i to wszystko, i - więcej nic. [...]. Kiedy przejdzie i odejdzie D[uncan], wtedy, być może, może wróci”[40](1 lutego 1922).


Galina Bienisławska. https://vitkvv2017.livejournal.com/4564014.html

            On teraz o Galinie nie pamiętał. On jeszcze grał rolę zdobywcy zachodniej - nic to, że gasnącej - gwiazdy (w remake’u jego życia pięćdziesiąt lat później wystąpi Władimir Wysocki). On prowadził dom otwarty, który stał się przystanią dla bohemy artystycznej Moskwy (6 marca 1922 r. pisał do Iwanowa-Razumnika: „Żyję tak jakoś niczym na biwaku, bez przytułku i przystani, bo do domu zaczęli przychodzić i zawracać głowę różni wałkonie, nawet Rukawisznikow. Mają przyjemność, proszę sobie wyobrazić, napić się ze mną!”[41]). On coraz częściej w alkoholu szukał schronienia przed ramionami starzejącej się i nieatrakcyjnej kobiety[42]. Klujew opowiadał znajomym: „Przyjechałem do Moskwy zobaczyć się z Sieriożeńką. Idę do niego. Było to o jakiejś dwunastej w południe. Śpi jeszcze, powiadają, proszę przyjść później. Pospacerowałem ze dwie godzinki, znowu przychodzę. Tym razem otwiera mi sam Sergiusz - zaspany, morda spuchnięta, włosy jak szpacze gniazdo. ‘A, to ty - mówi - wchodź, boży człecze!’ Patrzę na niego i oczom nie wierzę. Spodnie ma na sobie pasiaste, leciutkie, i marynareczkę flanelową taką samą - czerwone z czarnym - niby galernik. W oczach mi się zaćmiło. ‘Cóż to ty - pytam - za takiego pajaca się przebrałeś?’ A on mi odpowiada: ‘Milcz, tak trzeba. To wszystko po europejsku i nazywa się piżama’... Splunąłem ze złości i idę dalej... Wchodzi ta Duńka - cała w koronkach, w szlafroczku cienkim-cieniuśkim, a morda też spuchnięta... No, sadzają mnie przy stole. Nalewa mi Dunkanicha szklankę herbaty - mocnej-przemocnej - i sobie taką samą. Szwargocze coś tam i uśmiecha się ciągle. A Sierioga mi tłumaczy [nie znając angielskiego - T. K.]: ‘To ona - powiada - wyznaje ci, że bardzo jej przyjemnie z prawdziwym włościaninem, a w dodatku poetą, herbatę pić’... Duncan patrzy na nas i tak jakoś zachłannie wypija swoją szklankę do końca. Łyknąłem i ja - i oczy mi na łeb wylazły. Myślałem, że to herbata, a to koniak. Niby węgiel żarzący się w gardle. Jesienin pęka ze śmiechu... A to, myślę, sprytnie! To oni tak od rana, na czczo - i prosto z samowaru. A co będą robić przy obiedzie”[43].

            Jesienin, gdy był pijany (a pijany był prawie zawsze), to z premedytacją, z sadystyczną konsekwencją ranił żonę, zadawał jej ból. „[...] Stał się jej panem - wspominał Marienhof - jej władcą. Jak pies całowała rękę, którą podnosił, by zadać cios, i oczy, w których częściej niż miłość płonęła nienawiść do niej”[44]. Na trzeźwo nie mieli sobie nic do powiedzenia. Siergiej sięgał wtedy po jedną ze swych ulubionych masek: „rozkapryszonego utrzymanka” albo „zbuntowanego niewolnika starej i nie kochanej milionerki”[45]. Wtedy też podejmował melodramatyczne próby odejścia od Isadory. „W takie dni jego twarz była zdecydowana i poważna. Rozlegały się kamienne słowa:

            - Ostatecznie... tak jej i powiedziałem: ‘Isadora, adju!’

            W malutkim zawiniątku Jesienin przynosił dwie-trzy koszule, parę kalesonów i skarpety”[46]. Po dwóch godzinach przybywał posłaniec z listem od Duncan. Po kolejnej godzinie pojawiał się jej sekretarz (czyli Ilia Schneider). Pod wieczór zjawiała się sama Isadora i „osuwała się na podłogę obok krzesła, na którym siedział Jesienin, obejmowała jego nogę i rozsypywała na jego kolanach czerwoną miedź swoich włosów: 

            - Anguel.

            Jesienin grubiańsko odtrącał ją butem.

            - Idź do... - i smagał rynsztokowymi przekleństwami.

            Wtedy Isadora jeszcze czulej i jeszcze czulej mówiła:

            - Serguei Alexandrovitsch, lublu tibia.

            Kończyło się wszystko zawsze tym samym”[47].

            Ta gra musiała bawić ich oboje, ponieważ 2 maja 1922 roku zarejestrowali się w zagsie, czyli, mówiąc po staremu, zawarli związek małżeński, wzięli ślub. Teraz oboje nosili to samo podwójne nazwisko: Duncan-Jesienin. „Ożenił się z jej sławą”, podniecały go szepty „Duncan - Jesienin... Jesienin - Duncan”[48] - przypuszczali jedni; „Ożenił się ze ‘staruchą’ dla pieniędzy”[49] - dodawali inni; „Zakochał się” - nie mówił nikt, bo też on sam nigdy jej nie powiedział: „Jestem w miłości”. I nikt nie znał powodów, dla których na ten krok zdecydowała się Isadora. Ja też nie wiem. Może żądna nowych wrażeń chciała mieć Rosjanina w swoim poczcie mężów; może to był kaprys, chwila słabości; może chciała być poniżana przez młodego barbarzyńcę; może była to magiczna próba zatrzymania upływającego dramatycznie czasu („Stosunek Isadory Duncan do wszystkiego, co rosyjskie - pisze we wspomnieniach Natalia Krandijewska-Tołstoj, żona Aleksieja Tołstoja - był podejrzanie entuzjastyczny. Chwilami nasuwało się podejrzenie, czy ta przesycona, znużona sławą kobieta nie traktuje i Rosji, i rewolucji, i miłości Jesienina jak mocnego aperitifu, jak ostrej przyprawy do ostatniego dania na uczcie życiowej. Miała 45 lat. Była jeszcze ładna, ale w jej stosunku do Jesienina odczuwało się już tragiczną zachłanność ostatniego uczucia”[50]); a może należy zaufać wypowiadanym przez nią słowom i potraktować poważnie jej wyznania: „Serguei Alexandrovitsch, lublu tibia” czy „Isadora kocha Jesienin!..”[51].

            Osiem dni po wizycie w zagsie nowożeńcy wyruszyli do Stanów Zjednoczonych, gdzie Duncan miała zakontraktowane tournée. Wtedy właśnie, 10 maja, uruchomiono pierwsze międzynarodowe połączenie Aerofłotu: Moskwa-Königsberg (11 godzin, międzylądowania w Smoleńsku i Połocku). Samolot, jak relacjonowała prasa, ważył 92 pudy (ładowność: 56 pudów) i zabierał na pokład sześć osób. Wśród pasażerów dziewiczego rejsu znaleźli się pewien poeta rosyjski, pewna tancerka amerykańska i pewien zastępca pewnego komisarza ludowego[52]. Z Królewca (dzisiejszego Kaliningradu) młoda para udała się pociągiem do Berlina, gdzie zatrzymała się w luksusowym hotelu „Adlon” na Unter den Linden. Isidora i Siergiej znaleźli się więc w mieście, które w latach dwudziestych odebrało Paryżowi prawo do miana Nowego Babilonu i stolicy dekadenckiej perwersji. „Na Kurfürstendamm - pisał Luigi Barzini w Europejczykach - przechadzają się gromady mężczyzn przebranych za kobiety i kobiet przebranych za pensjonarki lub w męskich strojach, wysokich butach, z pejczami w rękach. A pośród nich turlają się beznodzy weterani wojenni na deskach z kółkami, wokół pełno głodujących bezrobotnych, tłumy żebraków. Widziałem alfonsów oferujących wszystko dla wszystkich: małych chłopców, małe dziewczynki, muskularnych młodzieńców, biseksualne kobiety, a nawet zwierzęta!”[53] Dla tysięcy emigrantów rosyjskich ówczesny Berlin był jednak przede wszystkim Nowym Petersburgiem, Nową Moskwą, Nową Stolicą (ta rola przypadnie Paryżowi nieco później), gdzie oczekiwano na upadek bolszewików. Jesienin i Duncan spotykali się tam między innymi z Aleksiejem Tołstojem i Maksimem Gorkim, wyraźnie zauroczonym światową damą „o tłustej twarzy” pijącą wódkę ze szklanek i wykrzykującą: „Za rosyjski rewoliuss!”[54]. „Jesienin - wspominał tamto śniadanie autor Mieszczan - siedząc przy stole, pił wino, z ukosa popatrywał na nią i marszczył czoło... I można było pomyśleć, że patrzy na swoją przyjaciółkę jak na koszmar, do którego się już przyzwyczaił, nie boi się, ale który go mimo wszystko dręczy...”[55]


Isadora Duncan i Siergiej Jesienin. https://diletant.media/articles/34337377/


            W chwilach wolnych od biesiadowania świeżo poślubieni małżonkowie kusili zagonionych berlińskich przechodniów swoją wizją karnawalizacji rzeczywistości. Jego smoking, cylinder, chryzantema w butonierce i jej „teatralny makijaż”, „liliowo-czerwone włosy”[56], ciągnący się po asfalcie brokatowy tren sukni były zaproszeniem na nigdy niekończącą się maskaradę. To były jedyne chwile, kiedy odnajdywali bez słów wspólny język. Jako artyści. Jako ludzie byli sobie coraz bardziej obcy, ale jakże chętni do dzielenia się tą prawdą nawet z przypadkową widownią. To ekshibicjonizm był tym uczuciem, które reanimowało ich związek przez blisko dwa lata. „Pewnej nocy - pisze Krandijewska-Tołstoj - wtargnął do nas Kusikow, poprosił o pożyczenie stu marek i oznajmił, że Jesienin uciekł od Isadory.

            - Okopaliśmy się w pensjonaciku na Uhlandstrasse - oświadczył wesoło. - Isadora nas nie znajdzie. Cicho, przytulnie. Popijamy, piszemy wiersze. Proszę nas tylko nie wydać.

            Ale Isadora wsiadła do taksówki i w ciągu trzech dni objechała wszystkie pensjonaty Charlottenburga i Kurfürstendammu. Na czwartą noc wdarła się, jak amazonka na Uhlandstrasse. Wszyscy spali. Tylko Jesienin, w piżamie, siedząc w jadalni przy butelce piwa, grał z Kusikowem w warcaby. Dokoła nich w ciasnocie kredensów, na kroksztynach przybranych koronkami spokojnie błyszczały imbryki do kawy i serwisy, piętrzyły się kryształy, wazy i kufle... I oto wtargnęła burza w postaci Isadory. Na jej widok Jesienin wycofał się w milczeniu i ukrył się w ciemnym korytarzu. Kusikow pobiegł budzić gospodynię, a w jadalni zaczął się pogrom. Isadora miotała się po pokoju w purpurowym chitonie jak demon zniszczenia. Otworzywszy kredens, wyrzuciła całą jego zawartość na podłogę. Od ciosów jej pejcza spadały wazy z kroksztynów, załamywały się półki z serwisami... Isadora szalała tak długo, aż nie pozostało nic do stłuczenia. Wtedy, przekroczywszy stosy skorup, wyszła na korytarz i za garderobą odnalazła Jesienina. [...]. Jesienin nałożył cylinder, narzucił palto na piżamę i w milczeniu udał się za nią. Kusikow pozostał w pensjonacie jako zakładnik i celem podpisania rachunku. Rachunek ten, przysłany w dwa dni później Isadorze do hotelu, był straszny. Po uregulowaniu Isadora załadowała swój dobytek na dwa potężne mercedesy i wyruszyła do Paryża, przez Kolonię i Strasburg, aby po drodze zapoznać poetę z gotykiem słynnych katedr”[57].

            Po drodze powtórnie zawarli małżeństwo (w Niemczech podważono legalność poprzednio zawartego ślubu; w liście z Wiesbaden z 21 czerwca 1922 r. czytamy: „Isadora wyszła za mnie za mąż drugi raz i teraz już jest nie Duncan-Jesienina, a po prostu Jesienina”[58]) i podejmowali nieskuteczne początkowo starania - odmowę tłumaczono skandalicznym prowadzeniem się małżonków w Berlinie - o otrzymanie wiz wjazdowych do Francji. Zdesperowany poeta 23 czerwca 1922 roku zwrócił się z prośbą o pomoc do zastępcy komisarza ludowego spraw zagranicznych Maksima Litwinowa: „Szanowny tow. Litwinow! Bądźcie tak dobrzy, jeśli możecie, to zróbcie tak, żebyśmy się wydostali z Niemiec i trafili do Hagi. Przyrzekam zachowywać się poprawnie i w miejscach publicznych Międzynarodówki nie śpiewać. Z wyrazami szacunku S. Jesienin. Isadora Duncan”[59]. Interwencja władz radzieckich okazała się skuteczna. 2 października 1922 roku Jesienin z Duncan na pokładzie transatlantyku „Paris” przybyli do Stanów Zjednoczonych, ale oskarżono ich o zamiar szerzenia propagandy komunistycznej i nie wyrażono zgody na zejście na ląd. Emigracyjne, wydawane w Paryżu, „Poslednije nowosti” donosiły: „Duncan gwałtownie zaprotestowała, kategorycznie dementując pogłoski o swojej zażyłości z rządem radzieckim. Tancerka wskazała, iż niejednokrotnie krytykowała reżim komunistyczny”[60]. Przekonywała skutecznie, skoro już następnego dnia (3 października) zezwolono na opuszczenie statku.

            Podczas trwającego kilka miesięcy tournée Jesieninowi przypadła w udziale niewdzięczna rola męża swojej żony. Ta wprowadzała go niekiedy na scenę ubranego w buty z cholewami, rubaszkę, z owiniętym wokół szyi długim szalem i przedstawiała publiczności jako „drugiego Puszkina”, a nazajutrz w prasie pojawiało się zdjęcie z podpisem: „Isadora Duncan ze swym młodym mężem” albo „Isadora Duncan ze swym małżonkiem, młodym poetą bolszewickim”[61]. Jesienin - wytwór innej kultury i innej cywilizacji, wyrwany z dobrze sobie znanego pejzażu utkanego z brzóz i knajp, oderwany od przyjaciół, z którymi wypił morze alkoholu i od kobiet, którym do uszu szeptał swoje wiersze - w „żelaznym” kraju czuł się źle. Sfrustrowany pisał 12 listopada 1922 roku do Anatolija Marienhofa: „Isadora - to najwspanialsza kobieta, ale łże nie gorzej od Wańki. Wszystkiej jej banki i zamki, o których piała nam w Rosji - to bzdura. Siedzimy bez grosza, czekamy, kiedy zbierzemy na drogę i powrót do Moskwy”[62]. Udało się. Zebrali. 4 lutego 1923 roku na pokładzie „George’a Washinghtona” Duncan i Jesienin opuścili Stany Zjednoczone.

            Teraz Paryż i od sierpnia - ale na krótko - Moskwa skazane są na ich dialogi („Suka” - „A ty pies”[63]). Na krótko, ponieważ niemal natychmiast po powrocie do kraju Siergiej wyprowadził się od Isadory i już 20 sierpnia pisał do niej: „Życzę sukcesu i zdrowia, i trochę mniej pić”[64].

            Poznał wtedy aktorkę Moskiewskiego Teatru Kameralnego Awgustę Mikłaszewską (awgust jest najlepszym miesiącem na uwodzenie Awgusty), w sposób bardzo wyraźny zaznaczył swoją obecność w życiu Wolpin (odszedł, gdy była w ciąży; 12 maja 1924 r. urodził się Aleksandr) i, co najistotniejsze, pozwolił przeżyć małe chwile triumfu Bienisławskiej - pozostając z nią od początku września w nieformalnym związku, który moglibyśmy określić mianem konkubinatu, a który Rosjanie elegancko nazywają grażdanskim brakiem. Co prawda w tym pośpiechu nie znalazł czasu na przeprowadzenie rozwodu z Duncan, ale wszystkie nieporozumienia wyjaśniły trzy telegramy (pół wieku wcześniej byłyby to obszerne listy, pół wieku później krótkie rozmowy telefoniczne) - Galiny do Isadory: „Listów depesz Jesienina proszę więcej nie wysyłać jest ze mną do pani nie wróci nigdy Galina Bienisławska”[65], Isadory do Siergieja: „Otrzymałam depeszę od twojej służącej Bienisławskiej pisze żeby nie wysyłać więcej listów na Bogosłowski czy zmieniłeś adres proszę wyjaśnić telegraficznie bardzo cię kocham Isadora”[66]i Siergieja do Isadory (11 października 1923): „Kocham inną żonaty i szczęśliwy”[67]. Tym razem poeta - zakochany w Awguście, związany z Galiną i szczęśliwy bez Isadory - był szczery.


Awgusta Mikłaszewska. https://vyatkawalks.ru/wiki/avgusta-miklashevskaya-kirovskie-gastroli-vozlyublennoy-esenina/


            W roku 1924 Jesienin zrozumiał, że można wykreślić ze swego życia zaborczą tancerkę (na swoim zdjęciu przeznaczonym dla jednego z wydawnictw prosi o wyretuszowanie ręki Isadory widocznej na jego ramieniu[68]), ale że nigdy nie uda się odnaleźć azylu dającego schronienie przed rzeczywistością radziecką i samym sobą. Miał za sobą jedenaście zatrzymań przez smutnych panów rozkochanych w mundurach i odpowiedzi na setki pytań zadawanych przez jeszcze smutniejszych panów w skórzanych kurtkach. Zarzucano mu niepożądane poglądy estetyczne, idealizację Rusi bezpowrotnie odchodzącej, demoralizowanie młodzieży, gloryfikację niewłaściwych postaw, opiewanie niestosownych pejzaży, obracanie się w nieodpowiednim towarzystwie i niechęć do głoszenia pochwały wspaniałego dziś i jeszcze cudowniejszego jutra. Skapitulował 31 sierpnia, kiedy wspólnie z Iwanem Gruzdiewem zapowiedział na łamach „Prawdy” (nr 197) rozwiązanie źle widzianej grupy imażynistów i sam natychmiast zaszył się na peryferiach imperium. Na początku września wyjechał do Baku, a stamtąd zaledwie po kilku dniach - ścigany przez zazdrosnego męża - do Tyflisu. Odtąd przez pół roku krążył między Azerbejdżanem a Gruzją, marzył o wyprawie do Teheranu lub Stambułu (żeby zobaczyć „prawdziwy Wschód”) i uwodził - jak sto lat wcześniej Puszkin - miejscowe piękności (m. in. Olgę Kobcową, Szagane Terterian[69]). 1 marca 1925 roku przyjechał do Moskwy (by po trzydziestu dniach powrócić do Baku na kolejne dwa miesiące) i być może dopiero wtedy dowiedział się o aresztowaniu pod koniec roku 1924 pod wyimaginowanym zarzutem przynależności do organizacji faszystowskiej Aleksieja Ganina, młodego poety ze swego najbliższego otoczenia. Jego rozstrzelanie (1925), bez wcześniejszego procesu, miało stanowić ostrzeżenie, memento dla „chuligana” Jesienina i innych twórców tak jak on upajających się życiem cygana. Najpopularniejszy wówczas poeta rosyjski - chociaż wciąż wydawany (ta cudowna epoka wieloznaczności) - znalazł się na marginesie życia literackiego. Ukojenia szukał i już nie znajdował w alkoholu. Zaczęła napływać zabijająca go dzień po dniu depresja. Co gorsza, w tym samym czasie nasiliły się objawy neurasteniczne u przyjaciółki. „Jestem znów chora - pisała w 1924 roku  - i, jak się wydaje, znów poważnie i na długo. Czyżby powracały te sprawy?”[70]

            W marcu 1925 roku Galina Bienisławska zaprosiła na swoje urodziny Sofię Tołstoj, wnuczkę autora Wojny i pokoju, która imię otrzymała po trzymającej ją do chrztu babci. 


Sofia Tołstoj (wykapany dziadek!) i Siergiej Jesienin. https://diletant.media/articles/34337377/


            W 1907 roku, po rozwodzie rodziców (jej ojcem był Andriej Lwowicz), wyjechała z matką na dwa lata do Anglii, gdzie otrzymała staranne wykształcenie domowe. W latach 1914-1918 uczyła się w gimnazjum, próbowała też swoich sił jako poetka. W roku 1918 rozpoczęła pracę jako urzędniczka, ale po wykryciu gruźlicy (1919) wyjechała na leczenie do Jasnej Polany. W 1920 roku podjęła studia na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Moskiewskiego, które wkrótce musiała przerwać zarówno ze względu na pogarszający się stan zdrowia, jak i brak środków na utrzymanie. Pracowała dorywczo, często też pozostawała bez pracy. Na początku lat dwudziestych (1921) wyszła za mąż za Siergieja Suchotina, eks-oficera, który zasłynął udziałem w zabójstwie Grigorija Rasputina. W latach 1923-1925, wciąż poszukując swego miejsca w życiu, Sofia Tołstoj odbyła studia w Państwowym Instytucie Żywego Słowa (specjalizacja literacka), które zwieńczyła pracą dyplomową poświęconą powieści Borisa Pilniaka Nagi rok[71]. Przy okazji została też kochanką tego pisarza.

            Jednak jej kalendarz z roku 1925, w którym prowadziła dziennik, ma tylko jednego bohatera - Siergieja Jesienina: „Pierwsze spotkanie z Jesieninem”[72] (9 marca), „Nocował Siergiej Jesienin”[73] (29 marca), „Złożyłam podanie o rozwód”[74] (23 czerwca, do rozwiązania małżeństwa z Suchotinem doszło w lipcu), „Nocowałam w szpitalu. Przypuszczałam, że jestem w ciąży. Pomyłka”[75] (25 czerwca). Sofia - bogatsza o powszechnie znane doświadczenia swoich poprzedniczek - musiała być świadoma od samego początku, od tamtego marcowego wieczoru, że nie będzie to łatwa miłość, ale smak Jesieninowskiego piekła poznała w lipcu: „Kłótnia na ulicy. Ja - do domu, on - do Anny Abramowny”[76] (7 lipca), „Wrócił nocą, rozmowa, zdrada”[77] (8 lipca), „Idiotka”[78] (19 lipca), „Idiotka”[79] (20 lipca), „Idiotka”[80] (21 lipca), „Idiotka”[81] (22 lipca), „Idiotka”[82] (23 lipca), „Kompletna wariatka”[83] (24 lipca). A porzucona (który to już raz?) Galina Bienisławska – „Droga Galu! Jest mi Pani bliska jako przyjaciel, ale nie kocham Pani wcale jako kobiety”[84] - wtórowała jej w swoim dzienniku: „Siergiej - to cham. Przy całym swoim bogactwie - cham”[85] (11 lipca). 

            Obie za sprawą mężczyzny ich życia przeżywały wielkie rozczarowania, obie były wyleczone z wielu złudzeń i odarte z resztek nadziei, za bycie z nim obie płaciły wysoką cenę, ale nienawidząc wciąż go kochały. I właśnie dlatego 25 lipca 1925 roku „kompletna wariatka” wyjechała z „chamem” „na Kaukaz do Baku”[86]. Stamtąd – nie wiedząc, że on wciąż nie dokonał wyboru między nią a Iriną Szalapin, córką znanego śpiewaka (zadziałał syndrom znanego nazwiska) - pisała 13 sierpnia do matki: „Do tej pory nie pobraliśmy się, dlatego że cały czas mieszkamy w Mardakianach, a tam próbowaliśmy i nie wyszło. Ale w tych dniach tak czy owak trzeba będzie to załatwić. Nie bój się - my i tak jesteśmy mężem i żoną, traktujemy wszystko bardzo poważnie. [...]. Powiesz, że jestem zakochaną idiotką, ale mówię Ci, z ręką na sercu, że nie spotkałam w życiu takiej delikatności, łagodności i dobroci. Niekiedy zbiera mi się na płacz, kiedy patrzę na niego. Przecież jest całkiem jak dziecko, naiwny i wzruszający. I dlatego, kiedy po grzechu pierworodnym-pijaństwie kładzie mi głowę na ręce i mówi, że beze mnie zginie, to nawet złościć się nie mogę, a gładzę chorą główkę i płaczę, płaczę...”[87]

            Do zawarcia związku („rejestracji”) doszło już po powrocie z Kaukazu - 18 października 1925 roku. Warto pamiętać, że właściwa Jesininowi łatwość zmieniania stanu cywilnego (w ramach wybranego przez siebie modelu zachowań był do tego wręcz zobowiązany), nie była powszechnie uznanym zwyczajem w kręgach artystycznych. Na przykład dla członka grupy OBERIU, znakomitego twórcy leningradzkiego Daniiła Charmsa podjęcie decyzji o rozwodzie wiązało się z rozwiązaniem fundamentalnych kwestii egzystencjalnych i było w zasadzie niemożliwe. „Kto mógłby mi poradzić - pisał w dzienniku 28 lipca 1928 r. - co mam robić? Ester niesie z sobą nieszczęście. Ginę razem z nią. Cóż, czy powinienem z nią się rozwieść czy nieść swój krzyż? [...]. Wszystko przepadło, jak tylko Ester weszła we mnie. Od tej pory przestałem jak należy pisać i spadały na mnie ze wszystkich stron nieszczęścia. [...]. Jak mam uzyskać rozwód? Boże dopomóż! Służebnico Boża, Kseniu, pomóż! Spraw, żeby w ciągu tego tygodnia Ester odeszła ode mnie i by żyła szczęśliwie. A ja, żebym znów mógł się zabrać za pisanie i był wolny jak wcześniej. Służebnico Boża, Kseniu, dopomóż nam!”[88]

            Małżeństwo z Sofią Tołstoj niczego w życiu poety nie zmieniło i zmienić nie mogło - zaawansowany alkoholizm poczynił nieodwracalne zmiany w psychice. Regularnie wywoływane awantury w miejscach publicznych - milicjanci w swoich protokołach pisali pewnie o „burdach pijackich” („W owych dniach – przypomina taką scenę z roku 1924 czy 1925 Anna Berziń, wierna powierniczka Siergieja, w przyszłości jej mężem zostanie Bruno Jasieński - musiałam go wyciągać z restauracji ‘Empire’, gdzie, upity do nieprzytomności, druzgotał naczynia, lustra, obalał stoły i krzesła. Zastałam w ‘Empire’ straszliwe widowisko. Wśród potłuczonych skorup leżał plackiem Siergiej Aleksandrowicz z kurczowo zaciśniętymi wargami. […]. Nie wstawał, brzydziłam się go dotknąć, bo cały był pokryty wymiotami”[89]) - wcześniej traktowane z pobłażliwością, teraz miały znaleźć swój epilog w sądzie. Jekatierina, siostra Jesienina, poradziła mu, aby schronienia przed wymiarem sprawiedliwości szukał w klinice psychiatrycznej. Pomysł został zaakceptowany i 26 listopada 1925 roku autor Moskwy karczemnej rozpoczął dwumiesięczną kurację (głównym jej elementem było leczenie odwykowe – był alkoholikiem i prawdopodobnie od 1923 roku także kokainistą, aplikowano też zapewne środki antydepresyjne - co najmniej od 1924 roku cierpiał na manię prześladowczą z obsesyjnie powracającymi myślami samobójczymi).

            Na początku grudnia wyczerpana kilkumiesięcznym małżeństwem - jestem tu daleki od jakiejkolwiek ironii - Sofia zaproponowała rozwód (2 grudnia zanotowała w kalendarzu: „1-sza rozmowa o rozejściu się”[90]) i już przed 23 grudnia doszło do stosownego orzeczenia. ”[...] Potem spotkałam Siergieja - pisała w jednym z listów do matki - I zrozumiałam, że jest to wielkie i naznaczone fatalizmem. Jako kochanek był mi zupełnie niepotrzebny. Po prostu pokochałam go całego. Pozostałe przyszło potem. Wiedziałam, że idę na krzyż i szłam świadomie, dlatego że niczego w życiu nie było żal. Chciałam żyć tylko dla niego. Oddałam mu się cała. Kompletnie ogłuchłam i oślepłam i jest tylko on. Teraz nie jestem mu więcej potrzebna i nie zostaje mi już nic”[91].

            Nie sądzę, żeby rozmowy z żoną o formalnym rozstaniu miały jakiś szczególny wpływ na jego psyche i na podejmowane przez niego decyzje. W połowie grudnia było już na przykład wiadomo, że Jesienin - mimo obiecujących efektów leczenia - nie wytrzymuje reżimu szpitalnego i niemal codziennie opuszcza klinikę. 14 i 19 grudnia Sofia zapisuje: „Siergiej u nas”[92], a Majakowski w tym czasie rozmawia z nim w wydawnictwie. „Ostatnie spotkanie z nim - czytamy we wspomnieniach autora Pluskwy - wywarło na mnie przygnębiające i wielkie wrażenie. Przy kasie Gosizdatu rzucił się do mnie człowiek o spuchniętej twarzy, z przekręconym krawatem, w czapce, która przypadkiem trzymała się na głowie, zaczepiona o jasny kosmyk. On i dwaj jego zakazani (przynajmniej dla mnie) towarzysze zionęli odorem alkoholu. Dosłownie z trudnością poznałem Jesienina. Z trudnością uchyliłem się od natarczywego żądania, żebyśmy poszli na wódkę, któremu towarzyszyło wymachiwanie grubym pękiem banknotów. Cały dzień stał mi przed oczyma jego przygnębiający obraz [...]”[93]. Z dalszego leczenia definitywnie zrezygnował 21 grudnia, przez dwa dni mieszkał u Sofii Tołstoj, a 23 wyjechał do Leningradu, gdzie zamieszkał w hotelu „Angleterre”, znajdującym się obok soboru Isaakijewskiego. Spotykał się z przyjaciółmi (m. in. Nikołajem Klujewem) i nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii.

            28 grudnia, około godziny dziesiątej znajoma poety - umówiona z nim na wspólne śniadanie - długo pukała do drzwi jego pokoju. Nieco później pojawił się Wolf Erlich, który następnie zeznawał w śledztwie: „Po przyjściu do hotelu, pod numerem 5 zastałem ob. Ustinową, która stała przed numerem 5 zajmowanym przez Jesienina i pukała. Podszedł do nas pracownik hotelu, zobaczyliśmy, że klucz od gabinetu sterczał z wewnętrznej strony gabinetu. Ja i Ustinowa poprosiliśmy o otworzenie drzwi zapasowym kluczem [według Ustinowej posłużono się wytrychem - T. K.]. Kiedy otworzyliśmy gabinet, to pracownik do gabinetu nie wszedł, a weszła Ustinowa, za nią wszedłem ja, nie widząc niczego w gabinecie, na kozetkę rzuciłem wierzchnie okrycie i teczkę. Ustinowa krzyknęła i odepchnęła mnie. Zobaczyłem, że w kącie, na rurze ogrzewania parowego wisiał Jesienin”[94]. Lekarz określił, że śmierć nastąpiła 28 grudnia 1925 roku, między trzecią a piątą rano. 

Samobójca pozostawił pisane krwią słowa pożegnania[95], których adresatem nie była żadna z jego kobiet, lecz jeden z jego mężczyzn - prawdopodobnie właśnie Erlich, a może Wiktor Manujłow: 

                        Żegnaj, przyjacielu, do widzenia,

                        Drogi mój, od krwi serdecznej bliższy.

                        Ta rozłąka w ciemnych przeznaczeniach

                        Obietnicą połączenia błyszczy.

 

                        Żegnaj bez uścisku dłoni i bez słowa.

                        Nie martw się, cień smutku z czoła przegoń.

                        W życiu ludzkim – śmierć to rzecz nienowa.

                        A i życie samo – nic nowego.

                                                           (tłum. T. Mongrid)

            W ostatnim czasie w Rosji - zwłaszcza w kręgach nacjonalistów - zaczęto mówić o zabójstwie poety przez czekistów. Pogląd taki głosi między innymi emerytowany podpułkownik milicji (zawód jest tu ważny, bo ma uwiarygodnić tę teorię) Eduard Chłystałow, który ongiś dokładnie przyjrzał się powszechnie znanej fotografii zmarłego Jesienina, wykonanej jeszcze w pokoju hotelowym i odkrył straszną tajemnicę: „[...] Nagle zwróciłem uwagę, że prawa ręka martwego Jesienina nie jest wyciągnięta wzdłuż tułowia, jak powinno być u wisielca, lecz jest podniesiona do góry [przepraszam, ale tak jest w oryginale - T. K.]. Na czole trupa, między brwiami, było widoczne szerokie i głębokie wgniecenie. Posługując się szkłem powiększającym odkryłem pod prawą brwią ciemną, okrągłą plamę bardzo podobną do [...] zranienia. Jednocześnie nie odkryłem oznak, które prawie zawsze pojawiają się u trupa przy powieszeniu”[96].


Siergiej Jesienin. Fot. Moisieja Nappelbauma. https://diletant.media/articles/26436359/

            Mnie bardziej przekonuje diagnoza psychiatry Iwana Galanta, który pisał na łamach pisma „Kliniczeskij Archiw Odarionnosti i Gienialnosti” (1926): „Skłonny jestem mniemać, że najgłębsze korzenie samobójstwa Jesienina można odnaleźć wyłącznie w jego chronicznym alkoholizmie. Wiadomo, że samobójstwo przy niektórych psychozach alkoholowych jest normalnym zjawiskiem, szczególnie zaś często stykamy się z myślami samobójczymi przy halucynozie alkoholowej (Alkoholhaluzinose) lub alkoholowych urojeniach pijaków (Alkoholwahnsinn de Säufer). Pijacy, cierpiący na urojenia alkoholowe, często przeżywają, między innymi, ciężkie stany lękowe i depresyjne oraz nie przezwyciężony niekiedy pęd do samobójstwa, wymagają zatem szczególnie bacznej opieki. Za lada sprzyjającym momentem alkoholicy tacy kończą samobójstwem”[97].


Siergiej Jesienin. https://diletant.media/articles/26436359/


            Równie groteskowy przebieg - jak dochodzenie pułkownika Chłystałowa - miały uroczystości żałobne w Leningradzie. Po wykonaniu gipsowego odlewu twarzy i ręki zmarłego zaczęło się ustalanie, kto spośród obecnych zasługuje na pozowanie do zdjęcia przy trumnie. Wykrzykiwano nazwiska Nikołaja Klujewa, Wasilija Kamienskiego, Marii Szkapskiej, Jelizawiety Połonskiej, Wolfa Erlicha, Nikołaja Tichonowa. W trakcie licytowania zasług doszło podobno do przepychania się i rękoczynów. Autentycznie poruszony śmiercią Jesienina był jedynie zakochany w nim od dziesięciu lat Klujew[98](„Widocznie Klujew bardzo kocha Jesienina – pisał F. Fidler – pochyliwszy jego głowę do siebie na ramię, czule gładzi go po włosach”[99]). W latach 1915-1917 – wynajmowali wówczas wspólny pokój - walczył bez większego powodzenia o jego względy z kolejnymi rywalkami i zdradzany przez młodszego kochanka (jak Verlaine przez Rimbauda) powtarzał wtedy być może za Michaiłem Kuzminem, opuszczonym przez Jurija Jurkuna: 

Mój miły, błagam, choć na chwilę

pomyśl, że może ja — to ona

                                                (M. Kuzmin, Ja znaju, ty lubisz druguju..., tłum. P. Fast)

Teraz – pod koniec 1925 roku - okazało się, że to tylko jego uczucie (no i Galiny Bienisławskiej) przetrwało próbę czasu.

            Pogrzeb odbył się 31 grudnia w Moskwie na cmentarzu Wagańkowskim. Wielotysięczny tłum żegnający poetę pojawi się jeszcze parokrotnie - by w 1930 roku towarzyszyć w ostatniej drodze Majakowskiemu, a w 1980 - Wysockiemu.

            Na śmierć męża natychmiast zareagowała Isadora Duncan wysyłając telegram do prasy: „Tragiczna śmierć Jesienina sprawiła mi ogromny ból. Jesienin był młody, piękny, genialny. Jego śmiały duch, nie zaspokojony tymi darami życia, szukał niemożliwego. Jesienin zniszczył swe młode, piękne ciało, lecz jego duch będzie wiecznie żyć w duszy ludu rosyjskiego i w duszach wszystkich ludzi kochających poezję. Protestuję przeciw lekkomyślnym opiniom ogłoszonym przez prasę amerykańską w Paryżu. Między mną a Jesieninem nie było żadnych zatargów, nie rozwiedliśmy się nigdy. Opłakuję jego zgon w bólu i rozpaczy”[100]. Później, w jednym z listów z właściwym sobie kabotyństwem grała rolę nieszczęśliwej wdowy: „Śmierć Jesienina była dla mnie wielkim wstrząsem, ale tyle się napłakałam w życiu, że już nie mogę więcej cierpieć, i sama jestem tak nieszczęśliwa, iż często myślę o tym, by pójść w jego ślady, tylko w inny sposób - utopię się w morzu”[101]. O zapowiadanym samobójstwie - trzeba jej to przyznać - nie zapomniała i doprowadziła do jego realizacji, czy może raczej inscenizacji, po romansie z młodym pianistą: „Ubrana w swą tunikę, przy świetle księżyca z wzniesionymi rękami weszła w morze. Do angielskiego oficera, który ją wyciągnął na brzeg, powiedziała: ‘To byłaby ładna scena dla filmu. Nieprawdaż?’”[102] Ale reżyser-los podarował jej równie efektowne kadry. 14 września 1927 roku Isadora Duncan okręciła wokół szyi swój ulubiony, długi, purpurowy szal i wsiadła do kabrioletu. W czasie jazdy jej ulubiony, długi, purpurowy szal wplątał się w szprychy samochodowych kół i zacisnął się mocniej na szyi tancerki. Wstrząśnięty Paryż pogrążył się w żałobie. Jaka szkoda, że ona tego nie widziała.

            Galina Bienisławska swój ból po śmierci najważniejszego mężczyzny w swoim życiu skwitowała początkowo jednym zdaniem „I taka moja śmiertelna tęsknota za nim”[103], ale z każdym upływającym dniem pisała o nim w dzienniku coraz częściej, by 25 lipca 1926 roku  wypowiedzieć słowa najważniejsze: „Mam wszystko gdzieś. I niczego mi nie trzeba [...]”[104]; „Lepsza śmierć, niż żałosne życie albo stale trwająca choroba”[105]; „Siergieju, nie kocham Ciebie, ale żal [...] (pisałam pijana)”[106]. Popełniła samobójstwo na grobie Jesienina niemal w pierwszą rocznicę jego śmierci. Bo była to miłość aż po grób. W tym geście rozpaczy było coś z nastrojów cierpień generacji Wertera albo, jak kto woli, histerii towarzyszącej śmierci Rudolfa Valentino. Przy zmarłej znaleziono list pożegnalny: „3 grudnia 1926 roku. Samozabiłam się tutaj, choć wiem: po tym jeszcze bardziej będą wieszać psy na Jesieninie. Ale i jemu, i mnie będzie wszystko jedno. W tej mogile jest dla mnie wszystko najdroższe… Jeśli finka będzie wetknięta po wystrzale w mogiłę – znaczy nawet wtedy nie żałowałam. Jeśli żal – rzucę ją daleko. 1-szy niewypał…”[107] Galina została pochowana obok poety. Uznano, że zasłużyła sobie na to.

            Zinaida, po rozwodzie z Jesieninem, wyszła za mąż za Wsiewołoda Meyerholda, znanego reformatora teatru, który spełnił największe marzenie tego uroczego beztalencia – pozwolił występować w reżyserowanych przez siebie spektaklach. „Oczywiście bardzo źle – czytamy w recenzji Wadima Szerszeniewicza – grała Zinaida Reich. To było oczywiste dla wszystkich. Oprócz Meyerholda. Mąż, jak wiadomo, zawsze dowiaduje się ostatni”[108]. Jej życie u boku artysty często wyjeżdżającego za granicę upływało lekko, łatwo i przyjemne. „Reich – pisze Jurij Jełagin – lubiła [...] wieczorki z tańcami i restauracje z Cyganami, nocne bale w teatrach moskiewskich i bankiety w komisariatach ludowych. Lubiła kreacje z Paryża, Wiednia i Warszawy, futra selskinowe i karakułowe, perfumy francuskie (kosztujące wtedy w Moskwie po 200 rubli za malutki flakon), puder Coty i jedwabne pończochy... i lubiła wielbicieli. Nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że była wierną żoną W.[siewołoda] E.[miliewicza] [...]”[109]. Jednak ten wspaniały, tolerancyjny mąż w okresie masowych represji popadł w niełaskę (zarzucano mu „formalizm”) i chociaż złożył samokrytykę, to mimo wszystko 20 czerwca 1939 roku został aresztowany. Jeszcze nieświadom swoich zdrad (ojczyzny, narodu, partii) i swojej działalności szpiegowskiej. To uświadomią mu pierwsze przesłuchania. Kilka tygodni później, nocą z 13 na 14 lipca, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach została zamordowana żona. Dwaj zabójcy (prawdopodobnie funkcjonariusze NKWD z Łubianki) wdarli się do mieszkania, zadali jej siedemnaście ran nożem i zbiegli. Krzyki ofiary zaalarmowały wprawdzie sąsiadów, ale nikt nie odważył się pospieszyć na ratunek: przypuszczano, że nieznani mężczyźni przyszli ją aresztować, jako żonę wroga ludu. Zinaida Reich zmarła w drodze do szpitala. Dzieci z jej poprzedniego małżeństwa - Tatiana i Konstantin (zaopiekuje się nim Izriadnowa) - otrzymały nakaz opuszczenia mieszkania matki w ciągu 48 godzin. Zamieszkał w nim osobisty kierowca Berii. Meyerhold został stracony 2 lutego 1940 roku.

            Sofia Tołstoj w latach 1926-1928 pracowała w Muzeum Literackim, a następnie (1928-1957) w muzeum Lwa Tołstoja (od 1941 r. jako dyrektorka). Może tam, w Jasnej Polanie, czytała do poduszki:

                        Pani mówiła, 

że rozstać się musimy

                        że dosyć ma już 

                        udręk tych i szaleństw

                        że jej pisane zająć się czymś innym,

                        rozsądnym,

                        mnie zaś – 

                        w dół się toczyć dalej.

 

                        ...........................................

 

                        Cóż, życzę przeto

                        aury najłaskawszej,

                        niech dobra gwiazda życie opromieni

                        pani,

                        którą pamiętać będzie zawsze

                        znajomy z dawnych lat

                                   S e r g i u s z  J e s i e n i n

                                                           (S. Jesienin, List do kobiety, tłum. W. Woroszylski)

To nic, że wiersz był dedykowany innej (Zinaidzie Reich), to ona się czuła adresatką.

A potem nocami śniło się jej, że jest potępioną Anną Kareniną, która darzy grzesznym uczuciem Wronskiego-Jesienina.



[1]Pojęcie to zaczerpnąłem z pracy: J. R. Petersen, Stulecie seksu. Historia rewolucji seksualnej 1900-1999 według „Playboya”, tłum. A. Jankowski, Poznań 2002, s. 386.

[2]S. Karlinski, Dwa sołnca - sopierniki, „Litieraturnoje obozrienije” 1992, nr 11-12. Wspomina o tym również Marina Cwietajewa w eseju Niezdiesznij wieczer.

[3]S. Jesienin, Sobranije soczinienij w dwuch tomach, t. 2, Moskwa 1990, s. 321.

[4]„Sekretarze literaccy” (nie należy ich mylić z funkcjonującymi od dawna sekretarzami literackimi) pojawili się w Rosji po przewrocie bolszewickim, a Wolf Erlich należał z całą pewnością do prekursorów nowej fali. Byli to tajni współpracownicy Czeka (później OGPU, NKWD, KGB), którzy służbowo „spisywali czyny i rozmowy” nawet tych najbardziej lojalnych pisarzy radzieckich. 

[5]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, Życie Sergiusza Jesienina, Warszawa 1982, s. 24-25.

[6]Cyt. wg: ibid., s. 32.

[7]Cyt. wg: ibid., s. 34.

[8]Zob.: N. Bogdanowa, Siergiej Jesienin. Żenszcziny i druz’ja, Riazan’ 2001. Po rewolucji Lidia Kaszyna musiała opuścić majątek rodzinny i znalazła się w Moskwie. Tam przez jakiś czas mieszkała prawdopodobnie z Jesieninem. Później – wyemigrowała.

[9]Cyt. wg: J. Biezielanskij, Wiera, Nadieżda, Lubow’... Żenskije portriety, Moskwa 1998, s. 449.

[10]Cyt. wg: ibid., s. 448.

[11]Cyt. wg: S. Kuniajew, S. Kuniajew, Siergiej Jesienin, Moskwa 1999, s. 117. 

[12]Cyt. wg: ibid.

[13]Cyt. wg: J. Biezielanskij, op. cit., s. 259.

[14]Cyt. wg: ibid.

[15]Cyt. wg: ibid.

[16]Cyt. wg: ibid.

[17]Zob. m. in.: N. Puszkariewa, Russkaja żenszczina: istorija i sowriemiennost’. Dwa wieka izuczenija „żenskoj tiemy” russkoj i zarubieżnoj naukoj. 1800-2000. Materiały k bibliografii, Moskwa 2002.

[18]Pisze o nim Reay Tannahill w swojej monografii Historia seksu,tłum. G. Woźniak, Warszawa 2001, s. 385.

[19]J. Smaga, Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917-1991, Kraków 1992, s. 132.

[20]Ibid., s. 133-134. W hitlerowskich Niemczech przyznawano oczywiście Honorowy Krzyż Niemieckiej Matki (Ehrenkreuz der deutschen Mutter) – brązowy za urodzenie czworga dzieci, srebrny za sześcioro i złoty za ośmioro. Wiele już napisano o typologicznych podobieństwach dwudziestowiecznych systemów totalitarnych. Życie erotyczne nie mogło być wyjątkiem: „Zdaniem nazistów seksualność nie powinna być źródłem przyjemności, lecz spełniać funkcje reprodukcyjne, pragmatyczne i polityczne”, a „poddani muszą bezwarunkowo zrzec się swojej seksualności na rzecz reżimu”. S. Maiwald, G. Mischer, Seksualność w cieniu swastyki, tłum. R. Wojnakowski, Warszawa 2003, s. 7, 49. 

[21]„Ogoniok” 1994, nr 6-7, s. 25.

[22]Ibid.

[23]Ibid.

[24]Ibid.

[25]S. Łakomski, Z przeżyć i doświadczeń robotnika polskiego w Z.S.R.R. [w:] J. Kochanowski, Spojrzenie na Rosję, Warszawa 1994, s. 112.

[26]T. Błeszyński, Więcej prawdy o Sowietach [w:] Ibid., s. 114.

[27]I. Duncan, Moje życie, tłum. K. Bunsch, Warszawa 1982, s. 391-392. Zaproszenie wystosował osobiście Anatolij Łunaczarski.

[28]Ibid., s. 393.

[29]K. Bunsch, Od tłumacza [w:] Ibid., s. 395.

[30]I. Szneider, Spotkania z Jesieninem, tłum. A. Galis, Warszawa 1968, s. 115.

[31]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 252-253.

[32]Cyt. wg: ibid., s. 254.

[33]Ibid., s. 244.

[34]B. Foster, M. Foster, L. Hadady, Miłość we troje. Ménages à trois od starożytności po czasy współczesne, tłum. E. Abłamowicz, A. Smith, Warszawa 1999, s. 477.

[35]E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 248.

[36]A. Marienhof, Romans z przyjaciółmi, tłum. A. Galis, Warszawa 1968, s. 76.

[37]G. Bienisławskaja, Iz dniewnika[w:] Lubow’ i smiert’ Siergieja Jesienina, Moskwa 1992, s. 136.

[38]Ibid., s. 137.

[39]Ibid., s. 138.

[40]Ibid., s. 139.

[41]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 260.

[42]Współcześni dość zgodnie wskazywali na destrukcyjne działanie czasu na urodę Isadory Duncan. Zob.: A. Mikłaszewskaja, Wstriecza s poetom [w:]Wospominanija o Siergieje Jesieninie, pod ried. J. Prokuszewa, Moskwa 1965, s. 352-353; M. Babienczikow [w:] Żyzn’ Jesienina. Rasskazywajut sowriemienniki, sostawitiel S. Koszeczkin, Moskwa 1988, s. 290-291.

[43]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 259. Tę relację sprostował prostoduszny Schneider: „Isadora Duncan nigdy nie miała żadnego samowaru prócz wielkiego szkolnego, pojemności dwóch wiader, stojącego w łazience dla dzieci”. I. Szneider, Spotkania...,op. cit., s. 144.

[44]Cyt. wg: W. Biełousow, Siergiej Jesienin. Litieraturnaja chronika, cz. 2, Moskwa 1970, s. 30-31.

[45]E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 264.

[46]A. Mariengof, Roman biez wran’ja. Cyniki. Moj wiek, moja mołodost’, moi druz’ja i podrugi, Leningrad 1988, s. 101.

[47]Ibid.

[48]A. Marienhof, Romans...op. cit., s. 78.

[49]K. Bunsch, op. cit., s. 396.

[50]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 273. 

[51]Cyt. wg: W. Biełousow, op. cit., s. 27-28.

[52]Zob.: S. Kuniajew, S. Kuniajew, op. cit.W bolszewickiej Rosji przez pewien czas, w ramach walki z burżuazyjną przeszłością, ministrów nazywano komisarzami ludowymi, a ministerstwa – komisariatami ludowymi.

[53]Cyt. wg: M. Banasiak, Lili Marlena, „Wysokie Obcasy” (dodatek do „Gazety Wyborczej”) 25 VIII 2001, nr 34, s. 8-9.

[54]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 269.

[55]Cyt. wg: ibid., s. 271.

[56]Żyzn’ Jesienina...,op. cit., s. 305.

[57]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 273-274. 

[58]Cyt. wg: W. Biełousow, op. cit., s. 54.

[59]S. Jesienin, op. cit.,s. 320.

[60]Cyt. wg: W. Biełousow, op. cit., s. 63.

[61]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 274-275.

[62]Cyt. wg: W. Biełousow, op. cit., s. 68.

[63]Cyt. wg: ibid., s. 73.

[64]Cyt. wg: ibid., s. 83.

[65]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 277.

[66]Cyt. wg: ibid., s. 326.

[67]Cyt.wg: W. Biełousow, op. cit., s. 92.

[68]Zob. list Jesienina do Bienisławskiej z 11 maja 1925 r. [w:] S. Jesienin, Sobranije soczinienij w piati tomach, t. 5, Moskwa 1962, s. 206.

[69]Według innych źródeł: Szagane Talian.

[70]G. Bienisławskaja, op. cit., s. 152.

[71]Por.: „...Gor’ko widiet’ żyzni kraj”. Siergiej Jesienin i Sofia Tołstaja, publikacyja, wstuplenije i primieczanija T. Nikoforowoj, „Nasze nasledije” 34, 1995.

[72]Ibid., s. 60.

[73]Ibid.

[74]Ibid., s. 62.

[75]Ibid.

[76]Ibid.

[77]Ibid.

[78]Ibid., s. 63.

[79]Ibid.

[80]Ibid.

[81]Ibid..

[82]Ibid.

[83]Ibid.

[84]Cyt. wg: S. Kuniajew, S. Kuniajew, op. cit., s. 547.

[85]G. Bienisławskaja, op. cit., s. 152. Zapomnienia, bezskutecznie, szukała w związku z Lwem Siedowem (synem Lwa Trockiego).

[86]Cyt. wg: W. Łazariew, Siergiej Jesienin i Sofia Tołstaja, „Litieraturnaja gazieta” 1995, nr 49, s. 6.

[87]Cyt. wg: ibid.

[88]D. Charms, Dniewnikowyje zapisi 1928-1939 godow, „Nowyj mir” 1992, nr 2, s. 202. Ester Rusakowa (1906-1938) - pierwsza żona Daniiła Charmsa. Aresztowana w 1937. Zmarła w łagrze. W latach 1934-1942 jego żoną była Marina Durnowo, z domu Malić. 

[89]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 408-409.

[90]„...Gor’ko...op. cit., s. 65.

[91]Ibid., s. 66.

[92]Cyt. wg: W. Łazariew, op. cit., s. 6.

[93]Cyt. wg: W. Woroszylski, Życie Majakowskiego, Warszawa 1984, s. 487.

[94]Cyt. wg: W. Biełousow, op. cit., s. 230-231. Poeta powiesił się na pasku od walizki.

[95]Pożegnalny wiersz napisał Jesienin prawdopodobnie rankiem 27 grudnia. Paru osobom pokazał z daleka kartkę zapisaną i krwią i nacięcia na przegubie. Wiersz został odczytany dopiero po jego śmierci. Władimir Majakowski w wierszu Sergiuszowi Jesieninowi powrócił do tego gestu:

„Może gdyby

         atrament

                                     był w „Anglaterre”,

ciąć

        tętnic

               nie byłoby po co” (tłum. L. Pasternak).                                                                

[96]E. Chłystałow, Kak ubili Siergieja Jesienina [w:] Lubow’ i smiert’...op. cit., s. 37. W kręgu tej teorii powstała książka (zamieszczona również w internecie) Wiktora Kuzniecowa (Tajna gibieli Jesienina. Po sledam odnoj wiersii, Moskwa 1998) oraz serial telewizyjny (premiera – jesień 2005). 

[97]Cyt. wg: E. Watała, W. Woroszylski, op. cit., s. 416-417.

[98]P. Łuknickij, Acumiana. Wstrieczi s Annoj Achmatowoj, t. I, Paris 1991, s. 315-316.

[99]Cyt. wg: S. Kuniajew, S. Kuniajew, op. cit., s. 85.

[100]Cyt. wg: K. Bunsch, op. cit., s. 397.

[101]Cyt. wg: ibid.

[102]Ibid., s. 398.

[103]G. Bienisławskaja, op. cit., s. 157.

[104]Ibid.

[105]Ibid.

[106]Ibid.

[107]Cyt. wg: A. Monastyrskaja, Siergiej Jesienin: Biegstwo ot siebia, http://www.womenspb.ru/article.shtml?txt=533.

[108]Cyt. wg: S. Kuniajew, S. Kuniajew, op. cit., s. 119.

[109]Cyt. wg: ibid., s. 116.

Komentarze

Popularne posty