Recenzja: L. Korenowska: Образы леса в русской и украинской литературах второй половины XIX и XX веков

"Przegląd Rusycystyczny"  2014, nr 1, s. 140-145.

/








Tadeusz Klimowicz 
 /
recenzja: Lesława KorenowskaОбразы леса в русской и украинской литературах второй половины XIX и XX веков. Опыт сопоставительного / описанияWydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie 2013, 327 stron.

 /

monografii Lesławy Korenowskiej Образы леса в русской и украинской литературах второй половины XIX и XX веков. Опыт сопоставительного / описания (z nieznanych mi powodów autorka w tłumaczeniu zmienia brzmienie tytułu na: Wizja lasu w rosyjskiej i ukraińskiej literaturze drugiej połowy XIX i XX wieku. Próba opisu porównawczego) nie da się, niestety, powiedzieć nic dobrego. Ta praca od początku – od chwili ukazania się zapowiadających ją artykułów (m.in. Лесные параллели в русской и зарубежной литературе XIX-XX вековМотив леса в творчестве Николая ГоголяСильвические параллели в русской поэзии ХХвека {На примерах поэтических произведений Марины ЦветаевойБориса Пастернака и Николая Заболоцкого}) - była skazana na niepowodzenie, intelektualną katastrofę. 

Kompozycja rozprawy jest mało skomplikowana i składa się ze Wstępu (Вступительная часть), Rozdziału I. Obrazy lasu w literaturze rosyjskiej i ukraińskiej drugiej połowy XIX wieku (Образы леса в русской и украинской литературах ХIХ века), Rozdziału II. Obrazy sylwiczne w literaturze rosyjskiej i ukraińskiej XX wieku (Сильвические образы в русской и украинской литературах ХХ века), Uwag końcowych (Заключительные замечания), Streszczenia / Summary Bibliografii (Библиография). 

Przez chwilę moje nieśmiałe nadzieje budził Wstęp, w którym zostały zawarte ustalenia dotyczące metodologii badań. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało obiecująco – zostały przywołane nazwiska Eliadego, Bettelsheima, Curtiusa, Łotmana… Niestety, w dalszej części pracy pojawi się już tylko Mircea Eliade (s. 193, 196; nawiasem mówiąc, z nieznanych powodów cytowane jest wydanie ukraińskie w tłumaczeniu autorki na język rosyjski, a przecież można byłoby cytować Eliadego opublikowanego w Rosji: Священное и мирское, пер. с фр., предисл. и коммент. Н. К. Гарбовского, Москва 1994; wcześniej z kolei autorka niepotrzebnie tłumaczyła polskie wydanie Traktatu o historii religii, zamiast sięgnąć po Трактат по истории религий (в 2-х тт.), пер. с фр. А. А. Васильева, СПб. 2000). Zrozumiałem, panowie E., B., C., Ł. występują w roli listków figowych. Dawniej każdy szanujący się literaturoznawca radziecki zaczynał swoją pracę od rytualnych cytatów z klasyków (Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina) i aktualnie panującego sekretarza generalnego (próżny Breżniew uwielbiał podobno te hołdy). To były magiczne zaklęcia, po których autor przechodził do stricte naukowej narracji. W monografii Lesławy Korenowskiej jedni klasycy zostali zastąpieni przez innych. Bo tak wypada. 

Natomiast prawdziwe „życie jest gdzie indziej” (jak stwierdził kiedyś Milan Kunderacredo autorki – bez żadnych tam Łotmanóczy Bettelsheimójest do bólu (czytelnikaszczere: „Данная работа призвана показать самые яркие грани образа леса в контексте восточнославянских литератур, представить подлинный облик леса в разные времена года и суток, познакомить читателя с ‘детьми’ леса и его врагами, отобразить восхитительные картины лесных дебрей России и Украины, обнажить локальные и глобальные проблемы, касающиеся сохранения этой жизненно значимой части природы” (s. 15). jeszcze dwie ważne informacje: „Следует заметить, что под словами опыт сопоставительного описания имеется в виду не сравнительный анализ, а параллельное описание образа леса в русской и украинской литературах, направленное на сопоставление сильвических топосов в этих литературах” (s. 17); „Кроме того, настоящее исследование может стать надежным проводником по лесным тропам русской и украинской литератур; послужить помощником в лесном мире писателей, в творчестве которых чаще других прослеживается сильвическая тематика. Для учашихся вузов, литераторов, филологов оно станет хорошим примером того, какой ценной является информация, данная в описаниях картин природы, тайны которой раскрываются лишь при внимательном чтении художественного текста” (s. 17). Dobre, jak widzimy (i, niestety, niczym nieuzasadnione), samopoczucie nie opuszcza autorki ani na chwilę.

W tym miejscu chciałbym skomentować jedno z kluczowych pojęć występujących w książce Lesławy Korenowskiej – „sylwiczny” (tytuł rozdziału drugiego Сильвические образы в русской и украинской литературах ХХвека). Jerzy Jarzębski w posłowiu do Sex Wars Lema pisał między innymi: „Dlaczego ‘rozważania sylwiczne’? Sylwa to gatunek wywodzony od zbioru Silvae Stacjusza, rzymskiego poety z I wieku, popularny w sarmackim piśmiennictwie siedemnastego stulecia. W szlacheckich dworach wykładano zszyte z pustych kart księgi, do których gospodarz wpisywał różne swoje refleksje, wspomnienia, relacje ze zdarzeń bieżących, czasem utwory literackie, także co celniejsze cudze teksty, które wpadły mu w rękę, a które — w tej epoce kryzysu drukarstwa — chciał, przepisując, ocalić dla domowego użytku. Mocno rozwichrzona gatunkowo forma sylwy powracała w rozlicznych stylizacjach także w dwu następnych wiekach, aby potem na wiele dziesięcioleci ulec zapomnieniu.Wróciła dość niespodziewanie w wieku dwudziestym, zapładniając wyobraźnię tych twórców, którzy chcieli naśladować z jednej strony jej swoistą ‘bezforemność’, gatunkową nieokreśloność czy wielorakość, z drugiej — charakter bardzo osobistego zapisu, w którym autor pozostaje stale obecnym ‘gospodarzem’ utworu, a narastaniem tekstu rządzi rytm jego życia, kolejnych przypadków jego biografii, także intelektualnej. Takim regularnym zapisywaniem księgi-sylwy trudni się tutaj również Stanisław Lem. Karierę form sylwicznych w czasach najnowszych opisał jako pierwszy Ryszard Nycz w Sylwach współczesnych i — co zabawne — autor Sex Wars ukazuje tu w pewnym momencie siebie ślęczącego nad tą niełatwą w lekturze książką, od której odrywa się co chwila, aby ze zniechęceniem przeskakiwać z jednego kanału telewizyjnego na drugi, konstatując zresztą, że wszystkie wypełnione są taką samą tandetą i komercyjną papką” (J. Jarzębski, Silva Rerumhttp://solaris.lem.pl/ksiazki/eseje/sex-wars/179-poslowie-sex-wars, data dostępu: 6 lipca 2013 r.). W zasadzie autorka jest niby tego świadoma, gdyż wspomina o „metaforycznych wyrażeniach” (silva rerum – las rzeczy, s. 9), ale najwyraźniej nie do końca, ponieważ pisze dalej: „Сравнивая сильвические картины в произведениях многих писателей […]” (s. 10). Wszystko więc wskazuje na to, że dla Lesławy Korenowskiej słowo „sylwiczny” / „сильвический” jest synonimem (przy czym znacznie lepiej, bardziej wyszukanie brzmiącym) słowa „leśny”[1]. Z podobną dezynwolturą, dodajmy, zostało potraktowane jedno z najważniejszych pojęć dwudziestowiecznej humanistyki – topos. W Obrazach lasu… pojawiają się nieznane szkole Ernsta Curtiusa „toposy leśne” („лесные топосы”, m.in. s. 10).

O metodologii autorka pisze chętnie i życzliwie zdradza tajemnice swojej kuchni literaturoznawczej: otóż najważniejsze są karteczki (prawdopodobnie fiszki, ponad 300 sztuk), na których zostały zapisane cytaty przedstawiające „разные картины леса” (s. 10) – „polowanie w lesie”, „grożące bohaterowi niebezpieczeństwo z lasu”. Niestety, stwierdzam to ze smutkiem, żadna „morfologia” z tego nie wynika i Lesława Korenowska nie zostanie nowym Proppem. Autorka w zamian karmi czytelnika (pana, panią, mnie) streszczeniami wybranych tekstów z literatury rosyjskiej i ukraińskiej. Uważam, że równie dobrze mógłby je sobie postreszczać (na mniejszą oczywiście skalę) jakiś pracowity student. No, może dwóch.  

Jak to się robi? Wyjaśnię na przykładzie. Rozdział I otwiera podrozdział (jest ich w sumie siedem) zatytułowany Relacje „bohater – las” (Отношения герой – лес"), które – zdaniem Autorki – dają się ogarnąć w sześciu punktach. Najpierw następuje prezentacja każdego z nich, a następne pojawia się nieco szersze omówienie (słowo „analiza” byłoby tu stanowczo nie na miejscu). Moją uwagę przykuł punkt szósty (wersja skrócona, wizytówka – 11 wierszy; wersja rozszerzona, gdzie wszystko jest „более подробно” – 51 wierszy). Ta pierwsza zaczyna się od słów: „Как оппозиция по отношению к тем, кто жестоко и равнодушно уничтожает лесные массивы, предстают перед нами истинные защитники, следопыты и хранители лесных сокровищ. Сберечь лес не столько для себя, сколько для будущих поколений является для них делом всей жизни и чести. Как и дети лесов, они обладают изумительным даром тонко понимать потребности и нужды леса, его жителей” (s. 52), tę drugą kończy akapit: „Сильные голоса волевых и храбрых героев сливаются в унисон с мощным призывом о сбережении природного богатства, так нуждающегося в чутком и хозяйственном отношении к себе. Лес [...] во все века призывает о помощи, защите, любви ко всему живому. Те, у кого открыты и чисты сердца, слышат его лесное послание и откликаются на него реальной помощью. Так возникает вечный диалог человека с природой” (s. 53). kolei podrozdział Leśna idylla (Лесная идиллияzawiera między innymi takie spostrzeżenie: „Сильвические картины Аксакова написаны с чувством внутреннего и всеохватывающего восхищения лесным ландшафтом, с детской влюбленностью в родное чернолесье и опытом охотника” (s. 56). Cytaty pozostawiam bez komentarzy. Nie przepadam za infantylną poetyką czytanek dla pierwszych klas radzieckiej szkoły podstawowej i dlatego daruję sobie kolejne przytoczenia z Obrazów lasu… - o Turgieniewie „zapalonym myśliwym” (s. 59); o próbie wyjaśnienia, dlaczego przedstawiony w niektórych utworach las wywołuje uczucie strachu u czytelnika (s. 64); o chwytającym ze serce, sierdceszczipatielnym streszczeniu opowiadania Korolenki Sen Makara (s. 72), o polowaniach jesiennych (z aforystycznym początkiem: „Осень – пора охоты”, s. 87); o scenach polowania w Dzieciństwie oraz Wojnie i pokoju Tołstoja (s. 87); o Olesi Kuprina (bo o Olesi nigdy dość, s. 95); o Buninowskich lasach (ze zdaniem, które powinno trafić do jakiejś antologii: „Бунинские леса – это преимущественно сосновые лесаправдавстречаются и лиственныев которых преобладают дубы”, s. 123); o „heroicznym patosie okresu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” (s. 141), o modernistach, którzy do lasu wchodzili inaczej niż racjonaliści (s. 142); o „sile liryki Jesieninowskiej” (s. 142); o miłości Paustowskiego do ziemi ojczystej (nie, to muszę przytoczyć: „Повесть о лесах (1948) Паустовского – лучший пример неиссякаемой любви к родной землеа особенно к ее кудрявому детищу – лесу”, s. 236); o Sładkowie, który jako podróżnik „odwiedził różne lasy: sosnowe, świerkowe, brzozowe…” (s. 249); o „słabym” i „bezbronnym lesie”, który potrzebuje naszej opieki (s. 296). 

Nie od razu to zrozumiałem (moja wina!) – książka Lesławy Korenowskiej  (z niepowtarzalną narracją imitującą styl naukowy i bardzo niekonwencjonalnym światem przedstawionym) jest pastiszem monografii (a może satyrą na?). Na serio nikt tak przecież nie pisze. Nawet o cyniku Niekrasowie: „Примеры представления леса как места страшного и опасного мы наблюдаем у НАНекрасова (1821-1878)” (s. 65) i w sumie 16 wierszy tekstu (pominąłem cytaty z poezji autora Komu się na Rusi dobrze dzieje). Nawet mitomanie Balmoncie: „Следующим поэтом, в творчестве которого звучит и зрится красота русской природы, выступает К. Бальмонт” (s. 119). Itd., itd., itd. Jeślibym miał jednak serio potraktować Obrazy lasu…to zapewne napisałbym, że ta monografia nie zbliża się poziomem nawet do popularnego podręcznika, ale, że jest to marny, dyletancki skrypt dla inteligentów z galaktyki Glamour.

Z tak napisaną pracą z trudem przychodzi podejmowanie polemiki merytorycznej – wierzę autorce, że w Buninowskich lasach rosną dęby, że Olesia ma czystą duszę, że Niekrasow urodził się w 1821 roku, że w Wojnie i pokoju jest scena polowania. W końcu z telenowelowym widzenia świata też się nie dyskutuje („W telenowele można tylko wierzyć” – pisał półtora wieku temu Tiutczew). Na szczęście (na szczęście dla mnie – recenzenta) Lesława Korenowska opuszcza kilka razy bezpieczną przystań położoną nad Zatoką Streszczаnia i wyrusza na pełną czyhających niebezpieczeństw wyprawę przez Morze Wiedzy. Na przykład w otwierającym rozdział II podrozdziale Краткий обзор литературного процесса России и Украины прошлого века (Krótki przegląd procesu literackiego Rosji i Ukrainy ubiegłego wieku – ja tu tylko tłumaczę!). Tytuł (po pewnych zmianach stylistycznych) można by zaakceptować, zwłaszcza, iż inicjalne słowo „krótki” na trwałe zapisało się w historii dwudziestowiecznego radzieckiego rynku wydawniczego. Z resztą, czyli sześciostronicowym tekstem znajdującym się pod słowami Krótki przegląd…, jest już znacznie gorzej. Powód jest banalny - Autorce nie towarzyszy refleksja historycznoliteracka, jest nieświadoma wielu ustaleń i wielu wątpliwości, a znaki zapytania odczytuje jako wykrzykniki. Piszena przykładiż pod koniec XIX stulecia Europie „[…] возникают новые направления в литературе и искусстве: импрессионизм, символизм, а также модернизм […]” (s. 137), a wystarczyłoby zajrzeć do podręcznika Literatura rosyjska (pod red. Mariana Jakóbca), by zauważyć, że w rozumieniu prof. Zbigniewa Barańskiego „modernizm” jest pojęciem nadrzędnym, obejmującym całą literaturę nierealistyczną na przełomie XIX/XX wieku, a symbolizm, akmeizm i futuryzm były jego elementami składowymi. To, oczywiście, jedna z kilku dopuszczalnych opcji pojawiających się na europejskiej giełdzie historyków literatury czy sztuki (np. warto prześledzić, jak w rosyjskim kręgu językowym funkcjonują pojęcia модерн модернизм, zob. m.in. МГерманМодернизмИскусство первой половины ХХвекаСПб. 2008). Pisze Lesława Korenowska – niczym jakieś chrapczenki i mietczenki przed czterdziestu laty – o „stratach” poniesionych przez literaturę ukraińską (tamci pisali o rosyjskiej) na początku XX stulecia: „В первую очередь это касается утраты эпики за счет развития лирики […]” (s. 137-138). Martwi się niepotrzebnie - podobne „straty” poniosły w tym czasie wszystkie literatury europejskie i warto w jakiejś mądrej książce przeczytać, dlaczego świat pokochał wówczas liryków. Swoją drogą szkoda, że pozostały niezauważone polskie publikacje slawistyczne – polecam więc już na przyszłość monografię Agnieszki Matusiak W kręgu secesji ukraińskiej. Wybrane problemy poetyki twórczości pisarzy „Młodej Muzy” (Wrocław 2006). A poza tym, wbrew tytułowej obietnicy, w tym podrozdziale Lesława Korenowska omawia niemal wyłącznie dwudziestowieczną literaturę ukraińską, pomijając prawie całkowitym milczeniem – rosyjską. Może to i lepiej, bo następny podrozdział Лес в поэтическом воображении русских лириков Серебряного века) nie najlepiej świadczy o kompetencjach piszącej, która uznała za stosowne wspomnieć tu o czterech poetach (Jesieninie, Cwietajewej, Pasternaku i Zabołockim) i obecność każdego z nich budzi moje mniejsze lub większe wątpliwości (a ostatniego wręcz skreśliłbym z tej listy, tym bardziej, że został streszczony jego wiersz z roku 1936). 

I jeszcze na koniec moja bardzo osobista książka skarg i zażaleń

·      Niezrozumiały brak indeksu osobowego.

·      Dlaczego podrozdział Лес в поэтическом воображении русских лириков Серебряного века został zaopatrzony w motto z Samuiła Marszaka, który z literaturą modernistyczną przełomu XIX i XX wieku nie miał nic wspólnego? 

·   Stanowczo odradzam autorce formułowanie złotych myśli („На протяжении предыдущих литературных эпох менялось отношение писателей к лесу”, s. 7) i samobójczych uogólnień (czytam np.: „Характерночто поэты обращались к той природес которой соприкасались на протяжении своей жизни” s. 142 i natychmiast przypominam sobie erotyk Briusowa В ночной полумгле z 1895 roku i pojawiające się tam „lasy kryptomerii” - kryptomeria japońska, szydlica japońska, Cryptomeria japonica).

·      Zaskakujące wybory – czy rzeczywiście po Wacławie Worowskim, znanym w swoim czasie marksistowskim krytyku literackim z początku dwudziestego stulecia, nie napisano już nic wartościowego o twórczości Kuprina? Nawiasem mówiąc, tytułowa bohaterka opowieści Olesia już od dawna czekała na tych parę ciepłych słów: „Дочь природы – Олеся– истая красавицачистая и богатая душой [...]” (s. 58). 

·      Inne (poza Worowskim) autorytety Lesławy Korenowskiej dzielą się na dyżurne / stałe (historyk Wasilij Kluczewski) i jednorazowe („angielski publicysta epoki Oświecenia” Edmund Burke, s. 64).

·      Nie sądzę, by w poważnych pracach naukowych istniała jeszcze potrzeba objaśniania takich terminów, jak „idylla” („идиллия”, s. 54), „strumień świadomości” („поток сознания”, s. 205, przypis 136). Dziś są one elementem abecadła literaturoznawczego. 

·      Na s. 251 (przypis 225) Autorka, cytując w swoim przekładzie pracę Franciszka Apanowicza, zniekształciła nazwisko znanego w latach dwudziestych krytyka literackiego Aleksandra Woronskiego (jest Вороньский, poprawnie Воронский).   

·      I znów się pogubiłem – Autorka pisze o tym, jak to wiek XX wywarł wielki wpływ na wszystko, co się działo „в жизни страны” (s. 255). Jakiego kraju (pytam z czystej ciekawości) – Polski, Rosji, Ukrainy, Portugalii, Paragwaju?

·      Niekonsekwencje redakcyjne: dlaczego jedni pisarze (np. НАНекрасов) są zaopatrzeni w inicjał otczestwa, a inni nie (np. КБальмонт). A tak w ogóle, to w rusycystyce (slawistyce) polskiej dobry zwyczaj nakazuje przytoczenie pełnego imienia.

·      Coś mi się nie zgadza. W Streszczeniu Autorka pisze: „Rozprawa zawiera: wstęp, dwa rozdziały zasadnicze, podsumowanie, bibliografię oraz spis ilustracji” (s. 300). Niestety, nie ma Spisu ilustracji. Ilustracji też zresztą brak. 

·      Moim zdaniem, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w języku polskim odmieniać nazwisko pewnego dziesięciorzędnego pisarza rosyjskiego, który się nazywał Witalij Bianki (s. 303) – Bianki, Biankiego, Biankiemu, itd.

·      Kolejny smutny przykład źle świadczący o wiedzy Autorki z zakresu historii literatury rosyjskiej: „[…] Warłam Szałamow przeżycia i cierpienia na Kołymie wykrzyczał w swoich powieściach o życiu w łagrach tajgi” (s. 303). Po pierwsze, Szałamow był zbyt dobrym pisarzem, żeby „krzyczeć”; po drugie, o swojej Kołymie pisał opowiadania (dla ułatwienia: Opowiadania kołymskie); po trzecie, łagry były radzieckie / sowieckie / stalinowskie i tajgi proszę do tego nie mieszać.

·      Bibliografia Obrazach lasu… została podzielona na kilka części. W dziale Работы теоретического характера znalazły się w większości pozycje nie mające nic wspólnego z teorią literatury (bo rozumiem, że taką „teorię” miała Autorka na myśli) – m.in. Iсторiяу краïнськоï лiтератури ХХ столiття albo История романтизма в русской литературе (1790-1825). 

Na zakończenie z żalem muszę stwierdzić, że przeczytana przeze mnie monografia reprezentuje bardzo niski, żenujący wręcz poziom. To najgorsza praca slawistyczna, jaką kiedykolwiek przeczytałem. Autorka nie poradziła sobie z wybranym tematem, zabłądziła w tym lesie: materiału badawczego – za wiele (prawie półtora stulecia, dwie literatury, zapewne ponad stu pisarzy), wiedzy – za mało (jaka szkoda, na przykład, że nie zna publikacji chociażby Jacka Kolbuszewskiego). Lesławie Korenowskiej wyrządzono, moim zdaniem, krzywdę dopuszczając do ukazania się tej książki drukiem. 



[1]L. Korenowska została zapewne zainspirowana tytułem książki M. I. Zielińskiej Obrzeża i dale leśne. Motywy sylwiczne w prozie rosyjskiej XX wieku, Warszawa 2010. Odnalazłem też umieszczony w internecie tekst Barbary Kapci Litewskie motywy lasu w Mickiewiczowskim doświadczeniu przestrzeni, gdzie autorka w jednym z przypisów wprost informuje: „Określenie ‘sylwiczny’ traktuję jako synonim wyrażenia ‘leśny’” (http://www.elibrary.lt/resursai/Konferencijos/VU_FF_28/referat%20Kapcia.pdf). Mamy zatem do czynienia z klasycznym przypadkiem, jak to ładnie określiła jedna z blogerek, „sylwicznych szumów filologicznych” (http://fire.blox.pl/html). Ja, jednak, wciąż uważam, że powinniśmy mówić i pisać o „formach sylwicznych”, „rozważaniach sylwicznych”, „gatunkach sylwicznych” i „tekstach sylwicznych”. Niewiedza nie musi być przepustką do naukowej nieśmiertelności. 

Komentarze

Popularne posty