Piotr Wajl i Aleksandr Gienis - kronikarze Trzeciej Fali
Tadeusz Klimowicz
/
Piotr Wajl i Aleksandr Gienis - kronikarze Trzeciej Fali
/
W latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych literaturoznawstwo rosyjskie kojarzono z nazwiskami Michaiła Bachtina, Dmitrija Lichaczowa, Jurija Łotmana, Siergieja Awierincewa, Wiaczesława Wsiewołodowicza Iwanowa, Jeleazara Mieletinskiego, Borisa Uspienskiego, Władimira Toporowa czy Aleksieja Łosiewa. W ostatnim czasie znaczny (i przy tym zasłużony) rozgłos zdobyli - bliscy mi swoim widzeniem literatury - eseiści Piotr Lwowicz Wajl (ur. 1949) i Aleksandr Aleksandrowicz Gienis (ur. 1953).
Wyjechali z Rygi do Nowego Jorku (1977) w ramach wielkiej, nie zawsze dobrowolnej, trzeciej emigracji (tzw. Trzeciej Fali). Jak Wasilij Aksionow, Josif Brodski, Jefim Etkind, Aleksandr Galicz, Anatolij Gładilin, Lew Kopielew, Naum Korżawin, Jurij Kubłanowski, Eduard Limonow, Władimir Maksimow, Wiktor Niekrasow, Andriej Siniawski, Sasza Sokołow, Aleksandr Sołżenicyn, Gieorgij Władimow, Władimir Wojnowicz i wielu innych. W Stanach Zjednoczonych Wajl i Gienis zaistnieli dzięki publikacjom stanowiącym próbę spojrzenia na losy kultury emigracyjnej: Sowriemiennaja russkaja proza (Współczesna proza rosyjska, 1982), Potieriannyj raj. Emigracyja: popytka awtoportrieta (Raj utracony. Emigracja: próba autoportretu, 1983). Nie byli jej apologetami, lecz raczej kronikarzami świadomymi wszystkich ograniczeń życia poza krajem. „Nasza emigracja - pisali we Współczesnej prozie rosyjskiej - stała się literackim suplementem Związku Radzieckiego. Wydaliśmy kilka gazet, dziesiątki czasopism, setki książek, nie pomyślawszy nawet, że nasza działalność ideowa może się realizować poza literaturą. Wypuszczeni na wolność zaczęliśmy przede wszystkim tworzyć to, co było dla nas najważniejsze tam - wyrafinowaną kulturę intelektualną” (cyt. za A. Drawiczem). Ich emigracyjną trylogię zamknął tom przewrotnych esejów Russkaja kuchnia w izgnanii (Kuchnia rosyjska na wygnaniu, 1987), który można by nazwać nostalgicznym przewodnikiem kulinarnym dla tych, którzy szczególnie boleśnie odczuwali w USA rozstanie z kuchnią rosyjską. Autorzy w kolejnych rozdziałach (np. drugi jest zatytułowany Herbata - to nie wódka, dużo nie wypijesz / Czaj nie wodka, mnogo nie wypjesz), z właściwą sobie błyskotliwością, podsuwali pomysły na odnalezienie we wrogim świecie coca-coli, hamburgerów i hot dogów prawdziwie rosyjskich doznań smakowych.
W dorobku Wajla i Gienisa najbardziej znaczące jak dotąd miejsce zajęła monografia 60-je. Mir sowietskogo czełowieka (Lata 60-te. Świat człowieka radzieckiego, 1988). Słodkie lata sześćdziesiąte, to okres szczególny w najnowszych dziejach Rosji, okres wielkich nadziei i jeszcze większych rozczarowań, okres funkcjonowania rozlicznych mitów, okres poszukiwań nowych dróg w sztuce. W roku 1961 odbył lot w kosmos Jurij Gagarin; na XXII zjeździe partii Nikita Chruszczow dokonał ostatniego publicznego obrachunku z przeszłością i wypowiedział słowa, które w opublikowanych parę miesięcy później materiałach już się nie pojawiły („Jest naszym obowiązkiem wyczerpująco i dokładnie zbadać wszystkie wypadki nadużycia władzy. Jesteśmy zobowiązani uczynić wszystko, co w naszej mocy, by odsłonić prawdę... Jest już za późno, by wskrzesić zmarłych, ale jest rzeczą konieczną, aby wszystkie te wypadki zostały zgodnie z prawdą zapisane w historii partii. Musimy to uczynić po to, by wypadki tego rodzaju nie mogły się w przyszłości powtórzyć” cyt. za J. Smagą); podczas tego samego zjazdu podjęto rezolucję, w której stwierdzono, iż „[...] dalsze przebywanie trumny ze zwłokami Stalina w mauzoleum W. I. Lenina jest niemożliwe” (cyt. za J. Smagą) i zapowiedziano „zbudowanie komunizmu” w ciągu najbliższych dwudziestu lat. W latach sześćdziesiątych mogły się ukazać niektóre utwory Osipa Mandelsztama, Isaaka Babla, Anny Achmatowej, Borisa Pasternaka, a w 1962 roku „Nowyj mir” opublikował Jeden dzień Iwana Denisowicza Sołżenicyna. Można było nosić krótsze spódnice, węższe spodnie i grać jazz, ale już w marcu 1963 roku Chruszczow zarzucił twórcom „nienadążanie za życiem”. Sam jednak kilkanaście miesięcy później (14 października 1964) został pozbawiony władzy, a jego miejsce zajął Breżniew. Okupacja Czechosłowacji (1968) była niesławnym końcem lat sześćdziesiątych.
Początkowe sukcesy w eksploracji kosmosu miały zaświadczyć o wyższości nauki radzieckiej nad amerykańską. „Oni” wysyłali tam małpę, której „nie sposób polubić, bo jest karykaturą człowieka”, „my” - psa, który jest najlepszym przyjacielem człowieka. „Mieszkańcami masowej wyobraźni” milionów Rosjan zostali astronauci, których propaganda uczyniła mitycznymi herosami, półbogami. „W postaciach kosmonautów - piszą Wajl i Gienis - dziwacznie splątały się demokratyczne aspiracje państwa ludowego i kanony religijne. Z jednej strony, byli prostymi chłopakami, z sąsiedniego podwórka, zwykłymi, radzieckimi. Z drugiej zaś - otaczała ich tajemniczość niebian i wzniosłe wartości kapłanów kultu”. Ślub Walentiny Tierieszkowej i Adriana Nikołajewa oraz późniejsze narodziny dziecka z tego związku nabrały nomen omen wymiaru kosmicznego, ale gdyby w roli rodzącego wystąpił Bykowski, to nie wywołałoby to większego zdumienia. To przecież Zeus zrodził Atenę. Cały kraj wiedział, że „[...] oni są porządni, wrażliwi, dobrzy mężowie i ojcowie [...]. Na przykład o Pawle Popowiczu pisano: ‘W dziennikach Heinricha Heinego przeczytał kiedyś zdanie...’ Patrząc na nieoszpeconą przez intelekt twarz Popowicza trudno było uwierzyć, że czytał o Pawce Korczaginie”. Była to powszechnie przyjęta procedura postępowania w procesie kanonizacji świętych radzieckich, jako że „bohaterowie w Związku Radzieckim są zawsze powołani do wykonywania szerokich zadań oświatowych. Dajmy na to, dla tokarza to stanowczo za mało zręcznie obrabiać metalowe detale: przodujący tokarz poza tym gra na wiolonczeli. Rekordzista nie tylko po prostu szybko biega, ale też pisze pracę doktorską z ferromagnetyzmu. Bas operowy bierze o dwie oktawy niżej od pozostałych basów i jest przy tym nagrodzony medalem ‘Za odwagę w czasie pożaru’. W miarę przesuwania się w górę ilość zalet zwiększa się, dążąc ku nieskończoności. Właśnie dlatego o marszałkach i członkach Politbiura nic nie wiadomo, jako że nie jest to możliwe do ogarnięcia nawet oczyma wyobraźni”. Wylądowanie Amerykanów na księżycu wymusiło istotne zmiany w sposobie prowadzenia kampanii propagandowej.
Równie interesujące i wnikliwe uwagi poczynili Wajl i Gienis o Jewgieniju Jewtuszence, Ilji Erenburgu („budował konsekwentny mit swego życia”) i o przyczynach popularności Hemingwaya w Związku Radzieckim. „Rzecz nie w tym - czytamy w Latach 60-tych - że u Hemingwaya piją - w Rosji zawsze pito. Ważne jest to, że u Hemingwaya nie ma zasadniczej różnicy między pijanym a trzeźwym życiem. Pijaństwo nie jest nałogiem, lecz sposobem na wzajemne stosunki ze światem, ze społeczeństwem, z przyjaciółmi. Alkohol jest środkiem służącym wyostrzeniu karnawałowej percepcji. Z każdym kieliszkiem pijący zdejmuje z siebie kolejny obowiązek wobec społeczeństwa - obowiązek obywatela, pracownika, męża, ojca. Biesiadowanie dostrzega w kompanie od kieliszka człowieka, po prostu - człowieka, pozbawionego jakiejkolwiek roli społecznej”. Jednym z efektów fascynacji Hemingway’em była moda na błat (obscena), a tym samym na wczesnego Wysockiego. „Bohaterami Wysockiego w latach 60-tych też byli prawdziwi mężczyźni (tylko w zonie można znaleźć wyłącznie męskie towarzystwo). Oni także gardzili książkową wiedzą, ich także interesował wyłącznie pierwiastek materialny. Nienawidzili fałszu, wciskania kitu, lipy na pokaz. Zawsze byli gotowi ryzykować własnym lub cudzym życiem. Niewątpliwie należeli do kategorii zbędnych ludzi i rozkoszowali się pozycją odszczepieńców. Nie chcieli niczego tworzyć [...]. No i, oczywiście, pito u Wysockiego nie mniej niż u Hemingwaya”.
Na przypomnienie zasługują także dwie inne prace Piotra Wajla i Aleksandra Gienisa: Rodnaja riecz. Statji o russkich pisatielach (Mowa ojczysta. Szkice o pisarzach rosyjskich, 1990) oraz Amierikana (Americana, 1991). W tej pierwszej znalazły się eseje traktujące o klasycznej osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej literaturze rosyjskiej, o pisarzach rosyjskich (od Nikołaja Karamzina do Antona Czechowa), którzy w świadomości wielu Rosjan funkcjonują w stereotypowym wydaniu szkolnym. Jest to więc próba - wsparta we wstępie autorytetem Andrieja Siniawskiego - przełamania schematów, przewietrzenia zatęchłej wiedzy i książka jest „polecana przez Ministerstwo Oświaty Rosji” (taką informację odnalazłem na okładce drugiego wydania, 1995) jako lektura szkolna.
[Piotr Lwowicz Wajl zmarł 7 grudnia 2009 roku w Pradze. Został pochowany na cmentarzu San Michele w Wenecji, gdzie znajdują się również groby Siergieja Diagilewa i Iosifa Brodskiego.]
Komentarze
Prześlij komentarz