Literatura drugiego obiegu w ZSRR
Tadeusz Klimowicz
Literatura drugiego obiegu w ZSRR. Injaz, Lianozowo i SMOG
W połowie lat 50. w moskiewskim Injazie (Institut Inostrannych Jazykow) powstała grupa poetycka. Należeli do niej: Galina Andriejewa [1933-2016], Walentin Chromow [1933], Oleg Gricenko [1936-2013], Stanisław Krasowicki [1935], Andriej Siergiejew [1933-1998]. Duszą grupy był Leonid Czertkow [1933-2000]. Wiersze i dzieje tych ludzi przypomniał niedawno „Nowyj mir” (1994, nr 4). Była to pierwsza w okresie postalinowskim nieformalna grupa poetycka. Jej członkowie stronili od uczestnictwa w oficjalnym życiu literackim, swoją twórczość uprawiali niejako prywatnie, jakby dla podkreślenia, że nie mieści się ona w radzieckiej przestrzeni kulturalnej.
Nie łączył ich wyraźny program artystyczny. Liryka Czertkowa pozostawała początkowo pod wpływem wyklętego wówczas Nikołaja Gumilowa i wczesnego Nikołaja Tichonowa. Ale już bohater poematu Itogi (Podsumowanie, 1954) rezygnuje z romantycznej maski i podejmuje wędrówkę po miejscach zakazanych w liryce socrealistycznej - nocnych moskiewskich ulicach, opustoszałych stacjach metra, cuchnących podwórkach. Podobny krajobraz znamy z wczesnych opowiadań Hłaski: „Drobno uderzają o wystygłe kafle / Strużki cierpkiego i dymiącego moczu, / I plafony, co chlorem są przesiąknięte, / W mrok skąpo cedzą promienie. // [...] // Ale sam jesteś winien i nie trzeba się złościć / (Niechaj wyschną od lepkiej nalewki trzewia), / Wchodzisz martwymi nogami zabójcy / Pod półciemne łuki pustego metra” (tu i niżej przekład filologiczny).
Injazowcy poszukiwali inspiracji w poezji nieobecnej, przez wiele lat skazanej na zapomnienie. Andriejewa nawiązywała do wczesnej liryki Anny Achmatowej: „Stoi w cieniu platanów dom / i świeci się w mroku. / Zapomnę go, a w nim / Wszyscy pamiętają mnie”.
Chromow zafascynowany był eksperymentami futurysty Wielimira Chlebnikowa. Siergiejew terminował u akmeistów. Gricenko chętnie posługiwał się groteską utrzymaną w tonacji literatury łubkowej (łubok - rodzaj anonimowej literatury masowej, jarmarcznej, popularnej w Rosji od początku wieku XVIII do roku 1917): „Mój tato to mechanik / I bardziej od hańby / Boi się inspektora / Kotłonadzoru. / Mój tato księgowy / Boi się kontroli. / Mój tato polarnik / Braku prowiantu. / [...] / Mój tato zdrowia / Ma teraz za dwóch, / W pracy jest partorgiem / I swoich się boi” (partorg - partijnyj organizator, sekretarz organizacji partyjnej).
Za najbardziej utalentowanego poetę grupy uważano Krasowickiego. Został jednak duchownym prawosławnym i już jako ojciec Stiefan nie tylko zrezygnował na początku lat 60. z uprawiania liryki, ale zakazał jej publikowania i jeszcze w 1991 roku zagroził sądem miesięcznikowi „Oktiabr” za wydrukowanie wyboru wierszy z przedmową Wiktora Kriwulina. W ostatnim czasie powrócił do literatury, ale ogranicza się do uprawiania hermetycznej liryki religijnej.
Sympatyzował z injazowcami nieco od nich starszy Nikołaj Szatrow. Jego twórczość pozostawała pod znakami Konstantina Fofanowa i Aleksandra Błoka. Ze swoimi młodszymi kolegami na ogół polemizował: oni „zapadnicy”, okcydentaliści; on „poczwiennik”, neosłowianofil („poczwa” - dosłownie: gleba; Fiodor Dostojewski czy Apołłon Grigorjew określali tym mianem pozostający blisko korzeni/gleby prawosławno-słowiański lud w przeciwieństwie do wyalienowanej inteligencji).
W styczniu 1957 roku aresztowano Leonida Czertkowa: „Na dworcu zatrzymano mnie za rękaw, / I pewnie wtedy - nie za piękne oczy - / Koła zamachowe władzy w ruchu poznawszy. / W lokomobilu snów spłynąłem po estakadzie. // I oto czuję się jak na okręcie, / Gdzie w sferach - szum ptaków, - marynarski chłód ubrania, / I kroczą niczym mur bracia głuchoniemi, - / Leci, leci w przestrzeń gromada za sterem”.
Został skazany na pięć lat łagrów za propagandę antyradziecką. Grupa rozpadła się.
Znacznie trwalszy ślad pozostawili w dziejach kultury alternatywnej końca lat 50. „poeci i malarze barakowi” (mieszkańcy baraków) z podmoskiewskiego Lianozowa: Gienrich Sapgir, Igor Cholin, Wsiewołod Niekrasow, Wagricz Bachczanjan, Władisław Lon. Zadebiutowali niemal w komplecie w samizdatowskim „Sintaksisie” w 1959 roku, ale międzynarodowy rozgłos i nazwę „Konkret” zawdzięczali Eduardowi Limonowowi, autorowi publikacji w almanachu sztuki niezależnej „Apołłon 77”. Ich poetyckimi mistrzami byli starsi koledzy Jewgienij Kropiwnicki i Jan Satunowski, który w 1939 roku pisał: "Wczoraj, spóźnieając się do pracy, / spotkałem kobietę pełznącą po lodzie, / i podniosłem ją, a potem pomyślałem: Dur / niu, a nuż ona jest wrogiem ludu // A nuż! - a nuż jest na odwrót? / A nuż jest przyjacielem? Czy, jakby powiedzieć, filistrem? / Zwyczajną staruchą watowaną, / licho ją wie”.
Absurd, groteska, surrealizm i coraz wyraźniej akcentowany konceptualizm zdominowały twórczość także pozostałych poetów grupy Lianozowo. Wzorem oberiutów zdemitologizowali rzeczywistość radziecką i usytuowali ją w przestrzeni karnawałowej, gdzie: „Sputnik leci / Czas biegnie. / Sąd idzie. / Warta stoi. / Bukowski siedzi. / Lenin leży” (W. Bachczanjan, Sowietskoje prostranstwo/ Radziecka przestrzeń), gdzie gensek wygłasza kolejny referat:
Drodzy towarzysze! (oklaski),
Wkrótce u nas będzie bardzo dużo pepsi coli. (oklaski),
U nas wkrótce będzie dużo bardzo pepsi coli. (oklaski),
Bardzo dużo pepsi coli wkrótce u nas będzie. (oklaski),
Pepsi coli bardzo dużo u nas będzie wkrótce. (oklaski),
Wkrótce będzie pepsi coli u nas bardzo dużo. (oklaski),
U nas pepsi coli będzie dużo wkrótce bardzo. (oklaski),
Dużo u nas pepsi coli będzie bardzo wkrótce. (oklaski),
U pepsi coli wkrótce bardzo dużo będzie nas. (oklaski),
Wkrótce u będzie nas bardzo dużo pepsi coli. (oklaski),
U dużo nas wkrótce pepsi coli będzie bardzo. (oklaski),
Bardzo nas wkrótce dużo pepsi coli będzie u. (oklaski),
Dziękuję za uwagę.
(burzliwe, długo nie milknące oklaski. rozlegają się
okrzyki „hurra”, „chwała kpzr”, „niech żyje pepsi cola”)
(W. Bachczanjan, Dokład Brieżniewa / Referat Breżniewa),
gdzie: „Jeden człowiek powiesił obraz (ładny) / Drugi człowiek powiesił słuchawkę (telefoniczną) / Trzeci człowiek powiesił marynarkę (polską) / Czwarty człowiek powiesił wszystkich (wyżej wymienionych)” (W. Bachczanjan).
Najbardziej znaną postacią z kręgu lianozowowców pozostaje dziś niewątpliwie Gienrich Sapgir (ur. 1928-[1999]) funkcjonujący do niedawna - pomijam tu twórczość dla dzieci - wyłącznie w drugim obiegu. Jego pierwszy samodzielny zbiorek poetycki Soniety na rubaszkach (1976) ukazał się w Paryżu z następującym komentarzem: „Tytuł książki Sonety na koszulach powstał tak. Jesienią 1975 roku [...] naszej tak bardzo jeszcze niedświadczonej publiczności spróbowałem zademonstrować przykłady poezji wizualnej. Dwie moje stare koszule poszły w ruch. Czerwonym flamastrem na dwóch płóciennych plecach nakreśliłem dwa sonety: Ciało i Duch. Tak też moje koszule powieszono na wieszakach w pawilonie - jedna nad drugą. Ale przed samym otwarciem wystawy kierownictwo (wysokie) nakazało je zdjąć pod pretekstem, że wiersze nie są ‘zalitowane’, tj. nie przeszły przez cenzurę. [...]. Uważam, iż wiersze mogą być poglądowe i napisane na odzieży, miednicach, korytach, prześcieradłach, walizkach itd. Także sonety jako formy uroczyste. W tym przypadku taki kierunek poezji można byłoby nazwać ‘przedmiotowizmem’” (Słowem „wieszczizm” Rosjanie w języku potocznym określają nadmiernie przywiązanie do przedmiotów, rzeczy i szerzej do dóbr materialnych, taki konsumpcjonizm po radziecku; u Sapgira nabiera ono żartobliwego odcienia).
Z Sonetów na koszulach przytaczam Soniet o tom czego niet (Sonet o tym czego nie ma): „To mięsa brak to - kiełbasy i sera / To czapek brak wszędzie gdzie zajdę / Ale spotykałem też większe nieszczęścia / Brak bliskich brak zdrowia brak mieszkania // Brak radości brak sumienia brak pokoju / Brak szacunku dla swej pracy / Brak na wsi ciepłego wychodka / Brak urodzaju w przyszłym roku // Lecz są konserwy PULPETY RYBNE / Mglistość i fantastyczność celu / Jest podłość wódka nuda i balet // Lasy w stepie, budowy i rakiety / Są nawet ludzie na prowincji gdzieś / I widzi Bóg! - choć Boga nie ma też”.
W pejzaż niezależnej kultury rosyjskiej początku lat 60. wpisało się również efemeryczne ugrupowanie literackie SMOG, założone w roku 1962 przez Leonida Gubanowa [1946-1983], Władimira Alejnikowa [1946], Alonę Basiłową [1943-2018], Wiktora Chaustowa [1938] i Jurija Kubłanowskiego [1947]. Nazwę należy rozszyfrowywać jako: Smiełost’, Mysl, Otwaga, Głubina (Śmiałość, Myśl, Odwaga, Głębia) albo Samoje mołodoje obszczestwo gienijew (Najmłodsze Towarzystwo Geniuszy). W kwietniu 1965 roku smogiści demonstrowali przed Centralnym Domem Literatów żądając swobód twórczych. Dwa lata później przyłączył się do tej grupy Limonow (1943-[2020]). O nim też jest dzisiaj najgłośniej, ale niestety z przyczyn pozaliterackich. SMOG nastawiony głównie na działania paraartystyczne (niektóre wystąpienia tej grupy należałoby nazwać happeningami), nie pozostawił po sobie znaczącego dorobku. Trwa we wspomnieniach.
Interesujący natomiast rozdział współczesnej rosyjskiej liryki filozoficzno-religijnej zapisuje dziś niegdysiejszy smogista Jurij Kubłanowski, któremu dane było zaznać goryczy emigracji. Przebywając w Paryżu kierował działem literackim najstarszego rosyjskiego pisma emigracyjnego „Wiestnik russkogo christianskogo dwiżenija” („Wiadomości Rosyjskiego Ruchu Chrześcijańskiego”). W 1991 r. poeta ten jako jeden z nielicznych emigrantów powrócił do Rosji.
Komentarze
Prześlij komentarz