Literatura drugiego obiegu w ZSRR

"Zeszyty Literackie" 51, 1995, s. 148-150.






Tadeusz Klimowicz

 

Literatura drugiego obiegu w ZSRR. Injaz, Lianozowo i SMOG

   

W połowie lat 50. w moskiewskim  Injazie (Institut Inostrannych Jazykow) powstała grupa poetycka. Należeli do niej:  Galina Andriejewa [1933-2016], Walentin Chromow [1933], Oleg Gricenko [1936-2013],  Stanisław Krasowicki [1935], Andriej Siergiejew [1933-1998]. Duszą grupy był  Leonid Czertkow [1933-2000]. Wiersze i dzieje tych ludzi przypomniał niedawno  „Nowyj  mir” (1994, nr 4). Była to pierwsza w okresie postalinowskim nieformalna grupa poetycka. Jej członkowie stronili od uczestnictwa w oficjalnym życiu literackim, swoją twórczość uprawiali niejako prywatnie, jakby dla podkreślenia, że nie mieści się ona w radzieckiej przestrzeni kulturalnej.

Nie łączył ich wyraźny program artystyczny. Liryka Czertkowa pozostawała początkowo pod  wpływem wyklętego  wówczas Nikołaja Gumilowa i wczesnego Nikołaja Tichonowa. Ale już bohater poematu Itogi (Podsumowanie, 1954) rezygnuje z  romantycznej maski i podejmuje wędrówkę po miejscach zakazanych w liryce socrealistycznej - nocnych  moskiewskich ulicach, opustoszałych stacjach metra, cuchnących podwórkach.  Podobny krajobraz znamy z wczesnych opowiadań Hłaski: „Drobno uderzają o wystygłe kafle / Strużki cierpkiego i dymiącego moczu, / I plafony, co chlorem są przesiąknięte, / W mrok skąpo cedzą promienie. // [...] // Ale sam jesteś winien i nie trzeba się złościć / (Niechaj wyschną od lepkiej  nalewki  trzewia), / Wchodzisz martwymi nogami zabójcy / Pod półciemne łuki  pustego metra” (tu i niżej przekład filologiczny). 

Injazowcy poszukiwali inspiracji  w  poezji nieobecnej, przez  wiele lat skazanej na zapomnienie. Andriejewa nawiązywała do wczesnej liryki Anny Achmatowej: „Stoi w  cieniu platanów dom / i świeci się w mroku. / Zapomnę go,  a  w nim / Wszyscy pamiętają mnie”.

Chromow zafascynowany był eksperymentami futurysty Wielimira Chlebnikowa. Siergiejew terminował u akmeistów. Gricenko chętnie posługiwał się groteską  utrzymaną w tonacji literatury łubkowej (łubok -  rodzaj anonimowej  literatury masowej, jarmarcznej, popularnej w Rosji od  początku wieku XVIII do roku 1917): „Mój tato to mechanik / I bardziej od hańby / Boi się inspektora / Kotłonadzoru. /  Mój tato księgowy / Boi się kontroli. /  Mój tato  polarnik / Braku prowiantu. / [...] /  Mój tato zdrowia / Ma teraz za dwóch, / W pracy jest partorgiem / I swoich  się  boi”  (partorg - partijnyj organizator, sekretarz organizacji partyjnej). 

Za najbardziej utalentowanego poetę grupy uważano Krasowickiego. Został jednak duchownym prawosławnym i już jako ojciec Stiefan nie tylko zrezygnował na początku lat 60. z  uprawiania liryki, ale zakazał jej  publikowania i  jeszcze  w 1991 roku zagroził sądem miesięcznikowi „Oktiabr” za  wydrukowanie wyboru wierszy z przedmową Wiktora Kriwulina. W ostatnim czasie powrócił do literatury, ale ogranicza się do uprawiania hermetycznej liryki religijnej. 

Sympatyzował z injazowcami nieco od nich starszy Nikołaj Szatrow. Jego twórczość pozostawała pod  znakami Konstantina Fofanowa i Aleksandra Błoka. Ze swoimi młodszymi kolegami  na ogół polemizował: oni „zapadnicy”, okcydentaliści; on   „poczwiennik”, neosłowianofil („poczwa” - dosłownie: gleba;  Fiodor Dostojewski czy Apołłon Grigorjew określali tym mianem pozostający blisko korzeni/gleby prawosławno-słowiański lud w przeciwieństwie do wyalienowanej inteligencji). 

W styczniu 1957 roku aresztowano Leonida Czertkowa: „Na dworcu zatrzymano mnie za rękaw, / I pewnie wtedy - nie  za piękne oczy - / Koła zamachowe władzy w ruchu poznawszy. / W lokomobilu snów spłynąłem po estakadzie. // I oto  czuję się jak na okręcie, / Gdzie w sferach - szum  ptaków, - marynarski chłód ubrania, / I kroczą niczym mur bracia głuchoniemi, - / Leci, leci w przestrzeń gromada za sterem”.

Został  skazany na  pięć  lat  łagrów  za  propagandę antyradziecką. Grupa rozpadła się. 

         Znacznie trwalszy ślad pozostawili w dziejach  kultury alternatywnej końca  lat 50.  „poeci  i malarze  barakowi” (mieszkańcy baraków) z podmoskiewskiego Lianozowa: Gienrich Sapgir, Igor Cholin, Wsiewołod Niekrasow, Wagricz  Bachczanjan, Władisław Lon. Zadebiutowali niemal w komplecie w samizdatowskim „Sintaksisie” w 1959 roku, ale międzynarodowy rozgłos i nazwę „Konkret”  zawdzięczali  Eduardowi Limonowowi, autorowi   publikacji   w  almanachu   sztuki   niezależnej „Apołłon 77”. Ich poetyckimi  mistrzami  byli starsi  koledzy Jewgienij Kropiwnicki i Jan Satunowski, który w  1939  roku pisał: "Wczoraj, spóźnieając się do pracy, / spotkałem kobietę  pełznącą  po lodzie,  /  i  podniosłem  ją, a   potem pomyślałem:  Dur / niu, a nuż ona jest wrogiem ludu  //  A nuż! - a nuż jest na odwrót? / A nuż jest przyjacielem? Czy, jakby powiedzieć, filistrem? / Zwyczajną staruchą watowaną, / licho ją wie”. 

Absurd, groteska, surrealizm i coraz wyraźniej  akcentowany konceptualizm zdominowały twórczość także pozostałych poetów grupy Lianozowo. Wzorem  oberiutów  zdemitologizowali rzeczywistość radziecką i usytuowali ją w przestrzeni  karnawałowej, gdzie: „Sputnik leci / Czas biegnie. / Sąd idzie.  / Warta stoi. / Bukowski siedzi. / Lenin leży” (W. Bachczanjan, Sowietskoje prostranstwoRadziecka  przestrzeń),  gdzie gensek wygłasza kolejny referat: 

   Drodzy towarzysze! (oklaski),

   Wkrótce u nas będzie bardzo dużo pepsi coli. (oklaski),

   U nas wkrótce będzie dużo bardzo pepsi coli. (oklaski),

   Bardzo dużo pepsi coli wkrótce u nas będzie. (oklaski),

   Pepsi coli bardzo dużo u nas będzie wkrótce. (oklaski),

   Wkrótce będzie pepsi coli u nas bardzo dużo. (oklaski),

   U nas pepsi coli będzie dużo wkrótce bardzo. (oklaski),

   Dużo u nas pepsi coli będzie bardzo wkrótce. (oklaski),

   U pepsi coli wkrótce bardzo dużo będzie nas. (oklaski),

   Wkrótce u będzie nas bardzo dużo pepsi coli. (oklaski),

   U dużo nas wkrótce pepsi coli będzie bardzo. (oklaski),

   Bardzo nas wkrótce dużo pepsi coli będzie u. (oklaski),

   Dziękuję za uwagę.

   (burzliwe, długo nie milknące oklaski.  rozlegają  się 

   okrzyki „hurra”, „chwała kpzr”, „niech żyje pepsi cola”) 

                (W. Bachczanjan, Dokład Brieżniewa Referat Breżniewa), 

gdzie:  „Jeden człowiek  powiesił  obraz (ładny)  /   Drugi człowiek powiesił słuchawkę (telefoniczną) / Trzeci  człowiek powiesił  marynarkę (polską)  /  Czwarty człowiek  powiesił wszystkich (wyżej wymienionych)” (W. Bachczanjan). 

Najbardziej znaną postacią z kręgu lianozowowców pozostaje dziś niewątpliwie Gienrich Sapgir (ur. 1928-[1999]) funkcjonujący do  niedawna - pomijam  tu  twórczość  dla dzieci - wyłącznie w drugim obiegu. Jego pierwszy samodzielny zbiorek poetycki Soniety na rubaszkach  (1976) ukazał się w Paryżu z następującym komentarzem:  „Tytuł książki Sonety na koszulach powstał tak. Jesienią 1975 roku [...] naszej tak bardzo jeszcze niedświadczonej  publiczności spróbowałem zademonstrować przykłady poezji wizualnej. Dwie moje stare koszule poszły w ruch. Czerwonym flamastrem na dwóch płóciennych plecach nakreśliłem dwa sonety: Ciało Duch. Tak też moje koszule powieszono  na wieszakach w pawilonie  - jedna nad drugą. Ale przed  samym  otwarciem wystawy kierownictwo (wysokie) nakazało je zdjąć pod pretekstem, że wiersze nie są ‘zalitowane’, tj. nie przeszły przez cenzurę. [...]. Uważam, iż wiersze mogą być poglądowe i napisane na odzieży, miednicach,  korytach, prześcieradłach, walizkach itd. Także sonety jako formy uroczyste. W tym przypadku taki kierunek  poezji  można byłoby nazwać  ‘przedmiotowizmem’” (Słowem  „wieszczizm”  Rosjanie  w języku potocznym określają nadmiernie przywiązanie do przedmiotów, rzeczy i szerzej  do dóbr materialnych, taki konsumpcjonizm po radziecku;  u Sapgira nabiera ono żartobliwego odcienia).

Sonetów na koszulach przytaczam Soniet o  tom czego niet (Sonet o tym czego nie ma):  „To  mięsa brak  to   - kiełbasy i sera / To czapek brak wszędzie gdzie zajdę / Ale  spotykałem też większe nieszczęścia / Brak bliskich brak zdrowia brak mieszkania // Brak radości brak sumienia brak pokoju / Brak szacunku dla swej pracy / Brak na wsi ciepłego wychodka / Brak urodzaju w przyszłym roku // Lecz są  konserwy PULPETY RYBNE /  Mglistość i  fantastyczność  celu /  Jest podłość wódka nuda i balet // Lasy w stepie, budowy i rakiety / Są nawet ludzie na prowincji gdzieś / I  widzi Bóg! - choć Boga nie ma też”.

W pejzaż niezależnej kultury  rosyjskiej początku  lat 60. wpisało się również efemeryczne  ugrupowanie  literackie SMOG, założone w roku 1962 przez Leonida Gubanowa [1946-1983], Władimira Alejnikowa [1946], Alonę Basiłową [1943-2018], Wiktora Chaustowa [1938] i Jurija Kubłanowskiego [1947]. Nazwę należy  rozszyfrowywać  jako: Smiełost’,  Mysl,  Otwaga, Głubina (Śmiałość,  Myśl, Odwaga,  Głębia)  albo   Samoje mołodoje   obszczestwo  gienijew  (Najmłodsze   Towarzystwo Geniuszy). W kwietniu 1965 roku smogiści demonstrowali przed Centralnym Domem Literatów żądając swobód twórczych. Dwa lata później przyłączył się do tej grupy Limonow  (1943-[2020]).  O nim też jest dzisiaj najgłośniej, ale  niestety  z  przyczyn pozaliterackich. SMOG nastawiony głównie  na  działania paraartystyczne (niektóre wystąpienia tej  grupy  należałoby nazwać happeningami), nie pozostawił po sobie znaczącego dorobku. Trwa we wspomnieniach. 

Interesujący natomiast rozdział współczesnej rosyjskiej liryki filozoficzno-religijnej zapisuje  dziś niegdysiejszy smogista Jurij Kubłanowski, któremu  dane było zaznać goryczy  emigracji.  Przebywając w  Paryżu  kierował działem literackim najstarszego rosyjskiego pisma emigracyjnego „Wiestnik russkogo christianskogo dwiżenija”  („Wiadomości Rosyjskiego Ruchu Chrześcijańskiego”). W 1991 r. poeta ten  jako jeden z nielicznych emigrantów  powrócił do Rosji.

Komentarze

Popularne posty