Limonow by Limonov by Лимонов

Українські трансгресії ХХ-ХХІ ст.: Звільнити минуле від майбутнього? Звільнити майбутнє від минулого? Культура – Історія - Політика / Ukraińskie transgresje XX – XXI wieku:  Uwolnić przeszłość od przyszłości? Uwolnić przyszłość od przeszłości? Kultura – Historia – Polityka, наукова редакція і вступ Аґнєшка Матусяк, Вроцлав – Львів 2012, Видав. «Піраміда», s. 25-44. Zmieniona wersja (eseistyczna, wyłącznie polskojęzyczna, skrócone przypisy): Limonow by Limonov by Лимонов, “Odra” 2013, nr 1, s. 44-53. 




 

Limonow by Limonov by Лимонов

 

Tadeusz Klimowicz

Uniwersytet Wrocławski (Polska)

tadeusz.klimowicz@gmail.com

 

Limonow by Limonov by Лимонов

 

            The pretext for writing this essay was to present Emmanuel Carrère’s book Limonov.  Its Polish premiere (September 2012) was accompanied by a well-prepared campaign (carefully directed atmosphere of waiting for the unusual cultural events, the author’s arrival, his presence in the media, interviews, rave reviews). Meanwhile, Limonov disappoints the readers of Eduard Limonov ‘s prose — the French writer simply limited himself to trivial summary of several works of his idol (I traced this process on the example of the New York City chapter, 1975—1980 and the Russian scandalous authors’ debut novel It's Me, Eddie) and timid attempts to rise in the intellectual independence. My Limonov, about whom I write later in the essay, is an excellent poet and prose writer, who for over forty years has been associated with the broadly understood alternative culture represented by authors such as William S. Burroughs, Allen Ginsberg, Jack Kerouac, Charles Bukowski, Cormack McCarthy, Jean Genet, Henry Miller, and Pier Paolo Pasolini. The Adlerian “sense of inferiority” that accompanied him for years made him resemble characters taken from the works of Dostoyevsky (man from the underground and Smerdyakov). It was he, not-my Limonov, who founded and became the leader of the National Bolshevik Party, and who states opinions that I cannot agree with. I hope that the time of Limonov-politician has already passed, and in a few or several years he will be forgotten. Yet Limonov-writer has the right to feel satisfied because Eddie secured him a permanent place in the history of Russian literature.

 

Keywords: Eduard Limonov, Emmanuel Carrère, underground/counterculture, politics, 
The National Bolshevik Party.

 

 

Limonow by Limonov by Лимонов

 

       Uwielbiam blubry. Zawdzięczam im poczucie obcowania z Wielką Literaturą. Tym razem za jedyne 39,90 zł. trafiła do moich rąk «wielka opowieść, która dowodzi, że ryzyko się opłaca, nawet w literaturze» («Le Figaro») i na dodatek jest to «książka zdumiewająca, nie do zdefiniowania. I bulwersująca» («Le Monde»). 

Wierzę, oczywiście, bo w coś wierzyć trzeba, w istnienie «Le Figaro» i w istnienie «Le Monde» i nawet wierzę w to, że ktoś może wydalić z siebie parę takich zupełnie bezsensownych, pretendujących do miana błyskotliwych, zdań-wydmuszek. Domyślam się — Empatia, to moje drugie imię — że pisanie dla jednego «Le» i drugiego «Le», i jeszcze jakiegoś «Der», «Die», «Das» czy «The», i każdego innego dziennika jest zajęciem stresującym, naznaczonym piętnem Zeitnotu. Taki ktoś (na potrzeby tego tekstu nazwijmy go umownie krytykiem literackim) ma albo bardzo dużo czasu na przeczytanie niemal pięciusetstronicowej powieści, albo bardzo mało na jej zrecenzowanie. Wybór jest oczywisty i powinniśmy go uszanować. W ostateczności zawsze można się podeprzeć bon motem Bronisława Maja: «Nie jestem na tyle małostkowy, by czytać książki, które recenzuję». 

            Po egzegezie lefigarowych i lemondowych okładkowych mądrości, po tym, gdy na początku września 2012 roku «Gazeta Wyborcza» umieściła tę książkę na siódmym miejscu wśród «20 literackich premier, na które warto czekać»[1], zrozumiałem, że w końcu ktoś musi przeczytać nagrodzony «prestiżową Prix Renaudot» — wydany we Francji podobno w nakładzie stupięćdziesięciotysięcznym — tekst Carrère’a«Limonow. Powieść»[2]i że to będę ja. Trudno. Karma. Czyli Судьба.

Przeczytałem i teraz wiem, że niepowieść «Powieść» ma dwóch głównych bohaterów:  mężczyzn, którzy już dawno przekroczyli smugę cienia. Good boy Francuz (ur. 1957) — o którym z kręgów zbliżonych do Wikipedii możemy dowiedzieć się, że jest twórcą o wielu talentach: romancier, essayistescénaristeréalisateurécrivain — zna dobrze Rosję, tę wczorajszą i tę dzisiejszą, ale to oczywiste, gdyż bywał tam (jednak bez zanurzenia się w niej na miarę Jacka Hugo-Badera czy Mariusza Wilka), a poza tym pochodzi z bardzo porządnej rodziny i prawdę o kraju, który wydał Dostojewskiego i Lenina wyssał z mlekiem matki-sowietolożki (Hélène Carrère d'Encausse, z domu Zurabiszwili). Dzięki temu — jako jeden z dwojga Francuzów (nie zapominajmy o Marinie Vlady) — zna definicję zapojui «parę sztuczek» chroniących przed upiciem się («[…] matka przejęła ten patent od starego popa z Syberii», s. 49), wie też dużo o tatuażach «rosyjskich bandytów» i o «obozach pracy» (na przykład te «[…] na wschodnich rubieżach Syberii słyną z tego, że są najcięższe ze wszystkich […]», s. 52). Bad Boy Rosjanin (ur. 1943) — писатель, поэтпублицистполитический деятель  — od lat znany wyłącznie pod pseudonimem, ma gęstą biografię wykradzioną z powieści pikarejskiej, wie wszystko o kapitalistycznym Paryżu i jeszcze więcej o znienawidzonym imperialistycznym Nowym Jorku, po ojcu odziedziczył wojskowy pas (Wieniamin Sawienko był oficerem NKWD, a następnie MSW) i miłość do radziecko-imperialnej ojczyzny jako hipostazy dobra i sprawiedliwości społecznej (oraz wszelkiej innej). 

Relacje między nimi nie są przesadnie skomplikowane: rosyjski demon Eduard zafascynował, zahipnotyzował i wreszcie uwiódł francuskiego anioła o imieniu Bóg z nami (a więc Emmanuela). 

 

«[…] Limonow — pisze Carrère w „Prologu” do swojej niepowieści „Powieści” — był rzezimieszkiem na Ukrainie, idolem sowieckiego undergroundu, kloszardem, a potem służącym miliardera na Manhattanie, modnym pisarzem w Paryżu oraz żołnierzem zagubionym gdzieś na Bałkanach. A teraz, w tym kolosalnym postkomunistycznym burdelu, jest starym, charyzmatycznym wodzem partii młodych desperados.On sam postrzega siebie jako herosa, choć można go uznać za skurwiela i na tym na razie zakończę swój osąd» (s. 30). 

 

Po napisaniu tego ostatniego zdania poszedł na pewno umyć swoje nieczyste ręce, które wystukały na klawiaturze fils de putain(może) i wypłukać swoje zbrukane wulgaryzmami usta, które wypowiedziały salaud (może) albo salopard (może),a po powrocie z łazienki zdobył się na bolesne wyznanie: 

 

«Gdy Limonow przyjechał do Paryża [1980 — T.K], ja akurat wróciłem do stolicy po dwóch latach spędzonych w Indonezji [odbywał tam zastępczą służbę wojskową we Francuskim Centrum Kulturalnym — T.K.]. Można powiedzieć, że przed tym doświadczeniem nie wiodłem zbyt awanturniczego życia. Byłem grzecznym dzieckiem, a później przeuczonym nastolatkiem. […]. W wieku szesnastu lat miałem krąg przyjaciół zafascynowanych tak jak ja muzyką klasyczną. Godzinami porównywaliśmy różne wersje kwintetu Mozarta czy opery Wagnera […]» (s. 198). 

  

            Czterdzieści lat później Carrère postanowił złożyć hołd «idolowi sowieckiego undergroundu” i dla niego został stalkerem (ale wirtualnym) i kopistą w jednym. Po pierwsze, założył (być może słusznie), że najlepszym źródłem wiedzy o Limonowie jest Eduard Limonow; po drugie, uznał, że pisarstwo wczorajszego kloszarda ma charakter autobiograficzny; a po trzecie, z zawstydzającym entuzjazmem (rozumiem: tego wymagała wybrana strategia pisarska) wydobył z literaturoznawczej rzeki zapomnienia poglądy oparte na naiwnej wierze w to, iż każda powieść autobiograficzna zawiera prawdę, całą prawdę i tylko prawdę o autorze. Tak zrodził się pomysł na książkę, która nie jest ani powieścią, ani tym bardziej biografią, gdzie narracja została rozpisana na dwa głosy męskie (hardcorowy Ediczki Limonowa i popowy Ediczki Carrère’a) i «[…] przeistacza się — jakby napisał (a może już napisał?) Włodzimierz Bolecki w „Posłowiu” do „Ferdydurke”— w metanarrację, a powieść — w metapowieść»[3]. Tak powstał bryk dla zaganianych limonofilów.

            O swoim pomyśle Carrère opowiada chętnie i jest najwyraźniej z niego dumny. 

 

            «Jeśli chodzi o materiały — zwierzał się na czacie internautom — nie przeprowadziłem wywiadu z Limonowem, tzn. miałem z nim kilka rozmów, ale nie były to wywiady w pełnym znaczeniu tego słowa. Moje przygotowania polegały przede wszystkim na przeczytaniu bardzo uważnie jego książek, wydanych po francusku i po rosyjsku. Jeśli chodzi o część historyczną książki — stoją za nią setki czy tysiące przeczytanych książek, czyli książek, które czytałem od lat, czytałem je nie z myślą o tej konkretnej powieści»[4].

 

            Z kolei w Limonowie pan Emmanuel albo odsyła czytelnika wprost do źródła (np.: «W „Istorii jego sługi” („Historii jego sługi”), skąd pochodzi ta opowieść […]», s. 170), albo — wyraźnie umęczony niekończącym się wymienianiem jednego zaimka na inny, żmudnym przesuwaniem paciorków z narracji pierwszoosobowej do trzecioosobowej, z Ich-Erzählsituationdo (chyba) Personale Erzählsituation — ucieka się do ulubionego tricku krytyków literackich. Zachwyca się jedną z powieści Limonowa («[…] będzie z tego książka, moim zdaniem jedna z jego najlepszych, zatytułowana „Dniewnik nieudacznika”», s. 182) i żeby przekonać wątpiących, cytuje  stronicowy fragment («A oto próbka», s. 182). No i wszyscy są zadowoleni: autor  — bo miał chwilę zaimkowo-erzählungowego wytchnienia; Limonow — bo tych kilkaset znaków (że o spacjach nie wspomnę) spłynęło, jak kilkaset kropli miodu na jego hipertroficzne ego; juror (ten od Renaudota— bo mógł wzruszony wyszeptać: «Magnifique!».

            Jednak najczęściej pan Emmanuel wykonuje katorżniczą pracę i z benedyktyńską cierpliwością carrèrezuje twórczość rosyjskiego pisarza na potrzeby francuskiej publiczności. Prześledziłem ten zabieg na przykładzie najlepszej, dla mnie kultowej, powieści Limonowa «ЭтояЭдичка» («To ja, Ediczka»w przekładzie Jerzego Czecha liczy 383 strony) i rozdziału«Nowy Jork, 1975—1980» (identyczny format, stron 70) z tak zwanej powieści Carrère’a. To zrozumiałe, że autor «Un roman russe» musiał dokonać wyboru i — co jeszcze bardziej oczywiste — z książki reklamowanej przez polskiego wydawcę jako «Skandaliczny manifest niepoprawności politycznej» przenosi do swojej wszystko to, co składa się na oczekiwany, pożądany przez czytelnika image «młodego łajdaka». A że najlepiej sprzedaje się seks, to nie można było pominąć scen, w których zdradzony i porzucony przez żonę Ediczka szuka zapomnienia w ramionach mężczyzn:

               «Он сполз ниже, расстегнул зиппер на моих брюках, но не мог расстегнуть ремень, не знал устройства. Я  мысленно улыбнулся. Точно так же моя  первая женщина запуталась  в  моем ремне — тот был советский армейский моего  папы ремень,  не могла расстегнуть ремень  у мальчишки. Этот же  — итальянский. Первый мужчина.  Нет,  ни хуя не расстегнешь,  не знаешь устройства.  Хуй с тобой  — помогу. И я,  не меняя томного выражения лица, опустил руки из-за головы, где они все это время находились, вниз и расстегнул ремень.

               Он в горячке сдвинул мои красные трусики и вынул его — член. Господи, он  был скрюченный и  маленький, как у  мальчика, и  от прикосновения  его схватившей ладони выступила, выкатилась как слезинка, капелька мочи. Сколько ни  вытирай салфетками,  эта  капелька всегда  таится   в глубине,  чтобы выкатиться  при удобном случае. Интересно, как Раймон справится с ним. — А ты думал  легко ебать травмированных? — хотелось мне ему сказать. Он дергал и мял мой член. — Грубовато, поспешно, — думал я.

               В соседней комнате Кирилл укорял в чем-то свою Жанетту. И нехотя, но я прислушивался к  голосу Кирилла,  разбирал отдельные слова. Раймон дергал и мял, мне было неудобно, одно его колено давило мою ногу, я вдруг  понял, что ни  хуя  у него ни  получится,  что  я сейчас  встану  и сбегу, и чтобы  не навредить себе и не обидеть его, я быстро прошептал томно: „Кирилл услышит!”

               Он понял, встал,  а, может, отчаялся что-либо сделать с моим членом, но он встал и ушел в сомнамбулическом состоянии в ванную комнату.

               Когда он вернулся, я уже прохаживался по спальне, глядел в окна вниз на улицу, был застегнут и рубашка заправлена, и мы вышли к Кириллу и продолжили пить, а потом я, вынув из кармана жилета принесенные стихи, читал их Раймону и  Кириллу, причем  Кирилл важно выражал  свое мнение  по  поводу каждого стихотворения»[5].

            «Gdy Raymond walczy ze sprzączką jego ciężkiego wojskowego pasa, odziedziczonego po Wieniaminie i NKWD, Eduard przemyka oczy i kręci głową w prawo i w lewo, tak jak robiła to Jelena [Szczapowa, żona Limonowa — T.K.]. Próbuje robić wszystko tak jak Jelena, a mimo to — nie staje mu. Raymond, który nareszcie zdołał wyłuskać z rozporka dżinsów jego skulony penis, pieści go dłońmi, ustami, wkłada w to mnóstwo dobrej woli i delikatności, ale to nic nie daje. Nieco zmieszani wstają i idą do salonu czegoś się napić. Gdy Eduard wychodzi, obiecują sobie, że się zdzwonią, choć ani jeden, ani drugi w to nie wierzy» (s. 154).

            Jestem gotów, przy całej swojej zgryźliwości, wybaczyć Carrère’owi wiele (wciąż przecież jestem pod wrażeniem deklarowanej przez niego erudycji i niepodważalnych — podobno — kompetencji jego mamy): 

• i to, że jego Ediczka nosi wciąż pas wojskowy (nawiasem mówiąc, w 1946 roku NKWD przekształcono w MSW), a nie włoski i że upija się «kalifornijskim winem po 95 centów za butelkę magnum» (s. 151), a powinien «дешевым и дрянным калифорнийским вином — 3,59 галлоновая бутыль»[6];

• i tuż powojenne radzieckie (niekoniecznie podmoskiewskie) wieczory, «[…] gdy w rozpiętych kurtkach od mundurów i w białych koszulach mężowie obtańcowywali swoje młode żony w rytm fokstrotów i tang z płyt skonfiskowanych w Niemczech» (s. 44—45). Tak właśnie — «skonfiskowanych»[7]. Wiem. Było to zapewne tak: 

Majowy, pachnący bzami, ciepły wieczór w Zossen. Pukanie. Gospodyni otwiera. Za drzwiami kilku żołnierzy w nieznanych, dobrze skrojonych mundurach. 

— Dobry wieczór, pani! Guten Abend! Przepraszam, że panią niepokoję o tak późnej porze. Nazywam się Iwan Iwanowicz Iwanow i jestem kapitanem Armii Czerwonej. Czy zastałem małżonka. Ach, Herr Schmidt nie wrócił jeszcze spod Stalingradu. Es tut mir Leid. A więc to pytanie muszę zadać pani, sehr geehrte Frau. Czy posiadają państwo kolekcję płyt z nagraniami tang i fokstrotów? Tak?! Muszę je, niestety, skonfiskować. Pani rozumie, Befehl ist Befehl. Oto pokwitowanie. Wszystkiego dobrego. Gute Nacht. 

— Glückliche Reise! — odpowiedziała ni w pięć, ni w dziewięć nie wiedzieć czemu zarumieniona Frau Schmidt. 

               • i nazwanie «Jednego dnia Iwana Denisowicza» Sołżenicyna powieścią (s. 81). Tę błędną informację zaczerpnął autor «Limonowa» zapewne z francuskiej mutacji Wikipedii: «„Une journée d’Ivan Denissovitch” (en russe „Один день Ивана Денисовича) est un roman d’Alexandre Soljenitsyne […]»[8];
               • i bałamutne stwierdzenie, że jakoby Sacharow został «skazany na piętnastoletnie wygnanie w Gorkach» (s. 213). Nic tu się nie zgadza: nie było procesu, nie było wyroku skazującego na «wygnanie» (ponieważ takiej kary, o ile mi wiadomo, już nie przewidywał obowiązujący wówczas Kodeks Karny RSFRR), a do tego wszystkiego Gorki wciąż pozostawało miastem radzieckim. Było inaczej: Sacharowa zatrzymano w drodze do pracy (był członkiem Akademii Nauk), zawieziono do siedziby prokuratury, tam odczytano uchwałę Prezydium Rady Najwyższej ZSRR o pozbawieniu go wszystkich tytułów (m.in. Bohatera Pracy Socjalistycznej) i odznaczeń oraz poinformowano o zesłaniu do Gorkiego, gdzie nie będą już możliwe «przestępcze kontakty z cudzoziemcami»[9]. Do Moskwy noblista powrócił po sześciu latach, w 1986 roku. Warto pamiętać, że karę banicji przewidywał kodeks karny, który wszedł w życie 26 maja 1922 roku. Nie sądzę jednak, by odczuwano szczególną potrzebę powoływania się na stosowny paragraf ani jesienią 1922 roku, kiedy wygnano z Rosji 160 intelektualistów, ani tym bardziej w późniejszych latach (1929 — Trocki, 1974 — Sołżenicyn).  

• i nieprawdziwą informację o tekście napisanym przez trzecią żonę Limonowa — Natalię Miedwiediewą (1958—2003), piękną i ekscentryczną kobietę, utalentowaną pisarkę, piosenkarkę o zniewalającym głosie, której przedwczesna śmierć poruszyła mnie niegdyś, jak niedawny zgon prowadzącej podobny styl życia Amy Winehouse. Rzecz w tym, Drogi Panie Carrère, że ona nie napisała powieści «Мамая люблю хулигана», ale zupełnie inną — «Мамая жулика люблю!»[10]Rosjanie w takich sytuacjach zwykli powtarzać: «Так ловят шпионов». Można znać poprawnie język rosyjski (angielski, niemiecki, francuski, hiszpański…), ale równie ważna jest znajomość lokalnych, miejscowych realiów (Landeskunde, tego całego bagażu historyczno-kulturowego zwanego realioznawstwem, tu: rosjoznawstwem) i wtedy się wie, że «Мамая жулика люблю!» (nie «хулигана», nie «бандита») to tytuł znakowej (kultowej) piosenki z folkloru odesko-przestępczego. A w takim tekście, jak w każdym sakralnym, słów nie wolno zmieniać.

• i podawanie nie do końca sprawdzonych wiadomości: 

 

«W 1994 roku w Moskwie zastrzelono pięćdziesięciu bankierów. Nawet połowa z bandy rekina Siemionowa nie została, a sam Siemionow też wylądował na cmentarzu» (s. 323). 

 

Tak skonstruowane zdania sugerują, że ojciec Stirlitza, gwiazda radzieckiej literatury sensacyjnej Julian Siemionow (1931—1993), również został zastrzelony. Tymczasem przyczyna jego śmierci była inna: w 1990 roku doznał wylewu (według innych źródeł, był to atak serca), po którym już nigdy nie powrócił do zdrowia. Przyznaję, że dobrze się ma teoria spiskowa (głoszona m.in. przez córkę pisarza, Olgę) — Siemionow za dużo wiedział i musiał umrzeć. Czy w latach dziewięćdziesiątych został gwiazdą mafii moskiewskiej — nie wiem. Faktem jest, że potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości: w 1989 roku zaczął wydawać miesięcznik «Совершенносекретно», którym zaczytywała się cała Rosja. 

• i, któryś tam z kolei przypadek irytującej dezynwoltury wobec faktów — tym smutniejszy, że dotyczący Brodskiego: «[…] jedna z dziennikarek obecnych na przesłuchaniu sporządziła stenogram […]» (s. 88). Proponuję dwa warianty erraty: dla fastfoodowców (nie przesłuchanie, nie stenogram) i slowfoodowców (Frida Wigdorowa, 1915—1965, pisarka i dziennikarka, zapisywała — na ile to było możliwe bez znajomości stenografii — przebieg toczącej się przez dwa dni rozprawy sądowej przeciwko Brodskiemu).

O tych kilku potknięciach jestem gotów, jak wspomniałem, zapomnieć, wymazać je ze swojej pamięci. Wybaczam wszystko, ale nie grzech ignorancji podważający kompetencje kopisty, świadczący o niezrozumieniu dla wyznawanego przez Rosjan systemu wartości, niedocenieniu fundamentalnego paradygmatu rosyjskości. A może nawet o niechęci do zrozumienia duszy rosyjskiej, pogardzie dla jej tajemnic. Otóż w obu tekstach — i według Eduarda, i według Emmanuela — udręczony i zdesperowany Ediczka, po nieudanym rendez-vous z Raymondem, spotyka przypadkiem na ulicy czarnoskórego chłopaka i inicjuje stosunek seksualny, którego opis z całą pewnością powinien się znaleźć w każdej antologii prozy erotycznej (nawiasem mówiąc, we francuskim przekładzie powieść Limonowa nosi tytuł  «Le Poète russe préfère les grands nègres»). Na początku była jednak rozmowa (chuć pojawi się nieco później), wymiana grzeczności, niewinna werbalna gra wstępna.

Limonow:

 

«— Хай! — сказал я.

— Хай! — равнодушно ответил он.

  Меня зовут Эдвард, —  сказал я, сделав пару шагов по направлению кнему.

Он издал какой-то ничего не значащий презрительный звук.

— У тебя ничего нет выпить? — спросил я его.

— Фак офф! — сказал он, что значит отъебись»[11];

 

Carrère:

 

            «— Hi — mówi Eduard. — Jestem Ed, masz coś do palenia?

— Fuck off— warczy tamten» (s. 155).

 

Zamiana w kopii czegoś «do wypicia» na «coś do palenie» jest intelektualną katastrofą. Nawet, jeśli pytanie dotyczyło, jak to elegancko ujmuje «Słownik języka polskiego»,«lekkiego narkotyku w postaci papierosa».  

            Na szczęście są jeszcze lakoniczne, lepsze i gorsze komentarze odautorskie, w których Carrère podejmuje próby oceny tytułowej postaci swojej niepowieści «Powieści». Jednak nawet tam, w przestrzeni tekstu pobocznego, na poziomie didaskaliów pozostaje uczniem czarnoksiężnika i sobie wyznacza rolę medium lub co najwyżej menagera do spraw public relationsw tym one-man show. Zgadzam się z nim, gdy pisze o Limonowie (a może powinienem inaczej: Zgadzam się z Limonowem, gdy mówi o sobie…) jako kontestatorze totalnym, prowokatorze, bluźniercy mającym za nic radzieckie gwiazdy poezji estradowej (Jewtuszenkę, Achmadulinę) i dysydenckie świętości (Cwietajewą, Mandelsztama, Pasternaka, Brodskiego, Sacharowa)[12]. Zgadzam się i z Carrèrem, i w dużej mierze z Limonowem w ocenie późnego (emigracyjnego i reemigracyjnego) Sołżenicyna. Przed laty dałem temu wyraz w kilku publikacjach[13], a i dziś chętnie podpisałbym się pod uwagami francuskiego eseisty o nieudanym comebacku autora «Jednego dnia Iwana Denisowicza»«na Ojczyzny łono»: 

 

            «[…] Ten monumentalny powrót odbierany jest w Rosji wyłącznie z obojętnością lub ironią: odwieczną nieuchronną ironią przeciętniaków w stosunku do geniusza, ale także ironią nowych czasów wobec anachronizmu, który uosabia teraz Sołżenicyn. Pięć lat wcześniej tłumy padałyby przed nim na kolana. Właśnie ukazał się «Archipelag Gułag»i ludzie nie mogli uwierzyć, że mają prawo go czytać. Ale dziś [mowa o roku 1994 — T.K.] pisarz wraca do świata, w którym po trwającej kilka lat literackiej bulimii, literatura nie interesuje już nikogo, a zwłaszcza — jego literatura. Ludzie mają dość obozów koncentracyjnych, księgarnie sprzedają już tylko międzynarodowe bestsellery i poradniki, które Anglosasi nazywają how-to: jak zrzucić zbędne kilogramy, stać się bogatym, wykorzystać swój potencjał. Kuchenne pogaduchy, kult poetów, prestiż odmowy służby wojskowej — wszystko to się skończyło. Ludzie tęskniący za komunizmem — Sołżenicyn nawet nie podejrzewa, jak są liczni — uważają go za kryminalistę, demokraci — za guru, miłośnicy literatury mówią o „Czerwonym kole”, chichocząc (nie czytali go, nikt go nie czytał), a dla młodych pisarz jest postacią z cmentarzyska ikon Związku Radzieckiego i właściwie myli im się z Breżniewem» (s. 361—362).  

 

            Carrère tę niechęć czy wręcz wrogość pisarza rosyjskiego do postaci z ikonostasu — tego oficjalnego i tego dysydenckiego — tłumaczy tym, że Limonow jest egocentrykiem,  narcyzem, dandysem, hippie, raperem, a przede wszystkim punkiem. Mnie większością tych etykietek raczej nie przekonał: egocentryzm czy narcyzm są zakodowane w genach niemal każdego artysty i przypadek Sawienki nie jest czymś niezwykłym; natomiast niegdysiejszy dandyzm (dlaczego nie współczesny metroseksualizm?) czy hippizm w wydaniu skandalisty z Charkowa nigdy nie wykraczały poza wymiar konfekcyjno-tekstylny (odsyłam do zdjęć pisarza) i wypłukany z nich został bagaż ideologiczno-filozoficzny. Najbardziej nośna marketingowo — bo w takich kategoriach oceniam propozycje semantyczne autora «Limonowa»— jest zapewne próba usytuowania Eduarda Wieniaminowicza w kręgu estetyki ruchu punk (estetyki punkizmu?): «Ma 70 lat na karku i ciągle jest punkiem. Jego estetyka jest bardzo punkowa. […]. Gazetka wydawana przez jego partię, Limonka” wygląda jak punkowy zin z Londynu czy Berlina»[14]. Ta diagnoza z całą pewnością zasługuje na uwagę, zwłaszcza gdy przyjmiemy w ślad za «Manifestem punkowym» Grega Graffina, jednego z założycieli zespołu «Bad Religion», iż «w każdym tkwi potencjał bycia Punkiem»[15].

            Mój Limonow jest poetą i prozaikiem związanym od ponad czterdziestu lat (poczynając od obecności w grupie Lianozowo) z szeroko rozumianą kulturą alternatywną, kontrkulturą, w której jest miejsce na anarchizm, na Beat Generation (William S. Burroughs, Allen Ginsberg, Jack Kerouac), na «brudny realizm» spod znaku Charlesa Bukowskiego czy Cormacka McCarthy’ego (i podążającego ich śladami Pedra Juana Gutiérreza), na amoralizm i immoralizm, na nacjonalizm, na punk i na twórczość skandalistów, nonkonformistów, rebeliantów obyczajowych, chorążych rewolucji seksualnej/homoseksualnej burzących mieszczańsko-purytański system wartości, oglądających świat oczyma wykluczonych ze społeczeństwa (Jean Genet, Henry Miller, Pier Paolo Pasolini). Mój Limonow znalazł się w tym gronie, ponieważ lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte ubiegłego stulecia upływały w Lianozowie, Nowym Jorku, Paryżu pod znakiem undergroundu i jeszcze dlatego, że cierpi od lat na kompleks (poczucie) niższości. To wręcz podręcznikowy, kliniczny, laboratoryjny w swojej nieskazitelności przypadek potwierdzający prawdziwość teorii pana doktora Alfreda Adlera. Był trwający dziesięciolecia czas «przekonania się» o «swojej niższości w porównaniu z osobami z najbliższego otoczenia społecznego»[16]: w Moskwie, jeszcze przed emigracją, utrzymywał się z szycia modnych spodni dla bardziej znanych i lepiej sytuowanych (m.in. Bułata Okudżawy i Ernsta Nieizwiestnego), na emigracji czuł się upokorzony, gdy w liberii lokaja musiał obsługiwać Jewgienija Jewtuszenkę (radzieckiego celebrytę, pierwszego poetę epoki Chruszczowa), gdy w trudnej dla siebie sytuacji życiowej zwrócił się o pomoc do Josifa Brodskiego (reprezentującego znienawidzony establishment) i doświadczył jego protekcjonalności, no i kilkanaście lat po tej rozmowie, gdy usłyszał traumatyczną informację o literackim Noblu dla ulubieńca Achmatowej. Już wtedy (jeszcze chyba w Moskwie) pojawiły się też pierwsze symptomy zapowiadające typową, zdaniem Adlera i jego wyznawców, reakcję na poczucie niższości, którą Zbigniew Nęcki zdefiniował jako «[…] dążenie do mocy, podkreślania znaczenia własnej osoby, podporządkowania sobie otoczenia»[17]. Rozchwiany emocjonalnie Limonow — «skrzywdzony i poniżony», loser outsider — przypomina postacie wyjęte z prozy Dostojewskiego, np. Smierdiakowa czy bohatera «Notatek z podziemia» (wart przywołania jest tytuł przekładu angielskiego: «Notes from Underground»): 

 

            «Я, например, ужасно самолюбив. Я мнителен и  обидчив,  как горбун  или карлик, но, право, бывали со мною такие минуты, что если  б  случилось, что мне бы дали пощечину, то, может быть, я был бы  даже и  этому  рад. Говорю серьезно: наверно, я бы сумел  отыскать  и тут  своего  рода наслаждение, разумеется, наслаждение отчаяния, но в отчаянии-то  и бывают  самые  жгучие наслаждения, особенно когда уж очень сильно сознаешь  безвыходность  своего положения. А тут при пощечине-то — да тут так и придавит сознание о  том,  в какую мазь тебя растерли. Главное же, как ни раскидывай, а все-таки выходит, что всегда я первый во всем виноват выхожу и, что всего  обиднее,  без вины виноват и, так сказать, по законам природы. Потому, во-первых, виноват,  что я умнее всех, которые меня окружают. (Я постоянно считал  себя  умнее всех, которые меня окружают, и иногда, поверите  ли, даже  этого  совестился. По крайней мере, я всю жизнь смотрел как-то в сторону и никогда не мог смотреть людям прямо в глаза). Потому, наконец, виноват, что если б  и было  во  мне великодушие, то было бы только мне же  муки больше  от  сознания всей  его бесполезности. Я  ведь, наверно,  ничего  бы не  сумел  сделать из  моего великодушия: ни простить, потому что обидчик, может, ударил меня по  законам природы, а законов природы нельзя прощать; ни  забыть,  потому что  хоть  и законы природы, а все-таки обидно. Наконец, если б даже я захотел быть вовсе невеликодушным, а напротив, пожелал бы отмстить обидчику, то я и отмстить ни в чем никому бы не мог,  потому что,  наверно,  не решился  бы  что-нибудь сделать, если б даже и мог»[18].

 

            Gdy już na dobre oswoiłem się z estetyką Limonowowskiego procesu kompensacji, z dokonywanymi przez niego wyborami artystycznymi i polubiłem Brudnego Eduarda za jego konsekwentną detabuizację pruderyjno-wiktoriańskiej kultury rosyjskiej, jak wcześniej Brudnego Harry’ego za jego magnumiczny wkład w amerykańską popkulturę, to autorowi «Młodego łajdaka» zamarzyła się nowa rola, znacznie poszerzająca jego życiowe emploi — Rambo. Dirty Eddie już nie chciał być biednym chłopczykiem z zapałkami, zapragnął zostać człowiekiem z karabinem. 

            Zgubiła go banalna sowietalgia, powszechna nostalgia[19]za ZSRR, na którą zapadły miliony Rosjan w kraju i na emigracji. Zarówno jedni, jak i drudzy nie zaakceptowali ani Gorbaczowowskiej głasnosti i pieriestrojki (Aleksandr Zinowiew, monachijczyk w latach 1978—1999, nazwał ją katastrojką), ani tym bardziej prezydenta Borisa Jelcyna, obarczanego winą za rozpad imperium i kryzys ekonomiczny lat dziewięćdziesiątych (inaczej oceniali je cudzoziemcy: dla wielu — jak pisze Carrère — był to «najbardziej rockandrollowy okres w ich życiu» (s. 385), ja odbierałem je jako niekończący się karnawał[20]). Dla nowych mieszkańców Brighton Beach czy Charlottenburga tęsknota za krajem ojczystym miała jeszcze inny wymiar — społeczno-egzystencjalny. Jedynie nieliczni mogli o sobie powiedzieć, że przeszli «z filmu biało-czarnego do kolorowego» (s. 128), większość rozczarowała się kapitalistyczną codziennością («Zachód nie jest wcale więcej wart […], bo smutna prawda jest taka, że w Ameryce nikt ich nie potrzebuje», s. 141), prawie nikomu nie udało się zaadaptować w nowej (nieradzieckiej) rzeczywistości: powód był jeden — homosowietyzm i związana z nim nieumiejętność życia poza kolektywem. Jego ofiarami stały się legiony Pietrowów i Iwanowów, ale też znany emigracyjny socjolog i filozof oraz znany emigracyjny pisarz, którzy przebieg tej (chyba) nieuleczalnej choroby opisali na własnych przykładach: 

 

            «Самая большая потеря для гомососа — отрыв от коллектива. […]. Вовлеченность в жизнь коллектива почти во всех важных и пустяковых аспектах бытия — вот основа нашей психологии. Душа гомососа лежит в его приобщенности к коллективной жизни. […]. Идеология унифицирует индивидуальное сознание и соединяет миллионы маленьких „я” в одно огромное „мы”»[21](1982),

 

             «Once upon time... летом 1976 года в жарком Нью-Йорке на Мэдисон-авеню жил человек по имени Эдичка. Был он очень одинок по причине того, что »выпал« из всех коллективов, в которых состоял до этого. Из семьи (самого маленького коллектива), из эмигрантской газеты (где работал), Старой Родины (большая и безразличная, она спала на другом боку глобуса), из Новой Родины (большая и безразличная, она видна была из окна на Мэдисон). Выпав из всех коллективов, человек испугался и завыл. Так как Эдичка обладал определенными литературными навыками и талантом, то вопли его сложились в литературное произведение»[22](1989). 

 

            A jednak szkoda, że wtedy, w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, żaden psychoterapeuta nie zaryzykował utworzenia grupy wsparcia dla Anonimowych Homososów na wzór tych już istniejących: dla osób «będących w kryzysie z powodu rozwodu lub rozstania z partnerem», dla kobiet doświadczających przemocy w rodzinie, dla DDA, dla odchudzających, dla Anonimowych Żarłoków, dla Anonimowych Alkoholików, dla osób «poszukujących wsparcia w zdrowieniu z uzależnienia od seksu, nałogowej miłości lub z anoreksji». Może, gdyby Limonow na jednym z typowych dla tych grup spotkań wyrzucił z siebie rytualne: 

 

            «Hi! Jestem Eduard, dla przyjaciół Eddie. Mam 46 lat i od urodzenia jestem człowiekiem sowieckim, homo sovieticus.Jak Zinovyev i miliony moich rodaków. I jak oni tylko w kolektywie czuję się cool. A w hotelu „Winslow” i w jego okolicach mam zawsze doła. Hi!», 

 

to przeżyłby katharsis i dziś jako noblista żyłby szczęśliwie — z jeszcze młodszą żoną — na jakiejś tropikalnej wyspie z dala od Rosji.

            Tak się jednak nie stało, ponieważ zamiast oczyszczenia «человек этот пережил illumination»[23]i postanowił — on «marnotrawny, niekochany syn Rosji» — powrócić do kraju, by uszczęśliwiać innych. Wprawdzie rozpadł się świat jego dzieciństwa i młodości, ale pozostały kolorowe wspomnienia: ojcowego — raczej czarnego niż niebieskiego mundurka i czerwonego pionierskiego krawatu.

            «Sądzę, — powiedział Carrèrew rozmowie z Jakubem Majmurkiem — że po upadku ZSRR — z zaskoczeniem odkrył, że jest radzieckim patriotą, że rozpad Związku Radzieckiego dotyka go osobiście. Że naprawdę tęskni za potęgą swojej radzieckiej ojczyzny. Czuł się osobiście obrażony tym, jak wszyscy z radością tańczyli na ruinach radzieckiego imperium. Dla niego to były ruiny jego dzieciństwa, ruiny tego wszystkiego, czego od dzieciństwa uczono go szanować»[24]

 

W 1992 roku Limonow, jak na Rambo przystało, jedzie do rozdzieranej wojną domową Jugosławii (jeszcze kilkakrotnie tam wróci) i na tle oblężonego Sarajewa poeta rosyjski wysłuchuje najpierw kilkuminutowego monologu poety serbskiego Radovana Karadžicia (angielski prezydenta jest znacznie lepszy od angielszczyzny kolekcjonera mocnych wrażeń z Dzierżyńska), a potem dostępuje zaszczytu oddania kilku serii z cekaemu w kierunku miasta[25]. «Pytany o to piętnaście lat później, wzrusza ramionami i mówi, że do przechodniów nie strzelał. Strzelał w kierunku miasta, ale w pustkę, w niebo» (s. 305).  

            Niestety, potem już jest tylko gorzej. W 1993 roku tworzy (wspólnie z filozofem Aleksandrem Duginem oraz z nieżyjącym już dziś muzykiem Jegorem Letowem, założycielem i wokalistą punkrockowej kapeli «Гражданскаяоборона») Partię Narodowo-Bolszewicką (Национал-большевистская партия), w której programie znalazły się hasła wydobyte z cmentarza ideologii — szowinizmu wielkoruskiego, bolszewizmu, faszyzmu włoskiego i zapewne jeszcze kilku innych -izmów:

 

«1. Istotą narodowego bolszewizmu jest paląca nienawiść do antyludzkiego systemu św. trójcy: liberalizmu—demokracji—kapitalizmu. […]. 

2. Zewnętrzni wrogowie narodowego bolszewizmu to Wielki Szatan USA i globaliści Europy, zjednoczeni w NATO i ONZ. Wewnętrzni wrogowie to klasa „marynarek” — szlachty urzędników, grabieżcy-nowobogaccy, kosmopolityczna inteligencja.

3. Globalnym celem narodowego bolszewizmu jest stworzenie Imperium od Władywostoku do Gibraltaru na bazie cywilizacji rosyjskiej. […].

4. Po dojściu do władzy PN-B dokona w Rosji przekształceń na rewolucyjną skalę, zbuduje państwo totalne, prawa człowieka ustąpią miejsca prawom narodu. Wewnątrz kraju zostanie ustanowiony żelazny rosyjski porządek, klimat dyscypliny, militaryzmu i chęci do pracy. […]. 

7. Demaskujemy układ białowieski i wskutek tego rewidujemy granice Rosji. Zjednoczymy wszystkich Rosjan w jednym państwie. Terytoria oddzielonych od nas republik, gdzie ludność rosyjska stanowi ponad 50%, zostaną przyłączone do Rosji w drodze przeprowadzenia lokalnych plebiscytów, popartych przez Rosję (Krym, północny Kazachstan, rejon narewski i in.). Dążenia mniejszości narodowych do separatyzmu zostaną bezlitośnie stłumione.

8. W polityce zagranicznej odwrócimy się do USA plecami, a twarzą do Azji. Na kontynencie możliwa jest przyjaźń z Niemcami, Iranem, Indiami, Japonią.

9. Zerwiemy wszystkie układy z Zachodem. Przede wszystkim MFW mamy w czterech literach. Odmówimy spłaty kredytów i skonfiskujemy wszystkie zagraniczne inwestycje w Rosji. Dolarowi damy kopa w tyłek. Żeby powstrzymać agresywny napływ zagranicznych towarów i ich kultury masowej niskiej jakości, odgrodzimy się żelazną kurtyną na naszych granicach. Włączenie się do światowej gospodarki rynkowej zabiło gospodarkę Rosji. Jest ono dla nas szkodliwe. Rosja wszystko ma.

10. Zostanie stworzony rosyjski socjalizm — system gospodarczy zorientowany ku pożytkowi większości ludności. […]. W okresie przejściowym PN-B wprowadzi dyktaturę gospodarczą.
11. Wojskowi, pracownicy sfery budżetowej, emeryci, wszystkie nisko opłacane warstwy ludności zostaną całkowicie zwolnione od podatków. Mieszkania zostaną bez odszkodowania oddane do użytkowania tym, którzy w nich mieszkają. Weteranom wojen w Czeczenii i Afganistanie, wielodzietnym i młodym rodzinom zostaną oddane pustostany. Ustanowimy poziom płacy minimalnej nie niższy od minimum socjalnego, czynsze i opłaty za usługi komunalne zostaną zamrożone. Wprowadzimy sztywne, zamrożone ceny na podstawowe produkty żywnościowe: chleb, kartofle, masło, kaszę, mleko, wołowinę.

12. Ziemia będzie należeć tylko do państwa, to jest nas wszystkich. […].

15. PN-B jest stanowczo przekonana, że kultura powinna rosnąć na podobieństwo dzikiego drzewa. Przycinać mu gałęzi nie zamierzamy. Całkowita swoboda: „Róbta, co chceta”, będzie jej jedynym prawem.

16. Wszystkie żywotnie ważne dla narodu nauki podstawowe będą jako priorytet finansowane z budżetu państwa. Dla uczonych i wynalazców stworzymy komfortowe warunki. […]. 
20. […]. Kierownicy szwindlarskich funduszów, banków i spółek zostaną wydani na samosąd ciułaczom.
21. Rozgromimy świat przestępczy. Najlepsi jego przedstawiciele przejdą na służbę narodowi i państwu. Pozostali zostaną zlikwidowani metodami wojskowymi. 

22. Byłym biurokratom z KPZR do szczebla sekretarzy komitetów zakładowych włącznie zabronimy podejmowania działalności politycznej i gospodarczej. Zakaz nie będzie obejmować szeregowych członków KPZR.

23. PN-B nie jest partią lewicową ani prawicową, lecz narodową partią Rosjan. Rosjaninem nie jest ten, kto jest rosyjskiej krwi i wiary, lecz ten, kto uważa za własne rosyjski język, kulturę i historię, kto przelewał lub jest gotów przelać własną i cudzą krew dla Rosji i tylko dla niej, i nie chce należeć do żadnej innej ojczyzny ani innego narodu.
24. […]. Dziś jesteśmy nikim, jutro zostaniemy nowymi Dzierżyńskimi, Goebbelsami, Mołotowami, Woroszyłowami, Ciano, Goeringami, Żukowami. Cała Rosja będzie należeć do nas. […].
26. Hasłem PN-B jest: „Rosja jest wszystkim, reszta niczym!”. Gest pozdrowienia to wyrzucona do przodu i w bok ręka z zaciśniętą pięścią i okrzyk: „Niech żyje śmierć!”. Sztandar jest czerwony z białym kręgiem pośrodku, a w kręgu czarne sierp i młot. Symbolem partii jest wizerunek granatu-cytrynki»
[26].

 

Ostatni punkt jest klasycznym przykładem — wiem, że nie zabrzmi to najlepiej — na pluralizm ideowo-organizacyjno-stylistyczny partii Limonowa: powitanie partyjne «Дасмерть!» — to oczywiście «¡Viva la muerte!», czyli dewiza,bojowe zawołanie Legionu Hiszpańskiego (Hiszpańska Legia Cudzoziemska, La Legión Española), którego założyciel (1920) i zarazem pierwszy dowódca generał José Millán-Astray y Terreros miał zwyczaj mobilizować żołnierzy okrzykiem: «¡Viva la muerte y muera la inteligencia!»;towarzyszący słowom «Niech żyje śmierć!» gest pozdrowienia nawiązuje i do salutu rzymskiego obowiązującego we Włoszech Mussoliniego, i do rytuału członków paramilitarnej organizacji komunistycznej Der Rote Frontkämpferbund kierowanej przez Ernsta Thälmanna (podniesiona zaciśnięta pięść i dynamiczne zawołanie: «Rot Front!»); sztandar PN-B nie wymaga komentarzy (zmieniono jedynie akcesoria w białym kręgu). Warto przy okazji dodać, że partia Limonowa doczekała się już dwóch hymnów: pierwszy (zwany «starym») skomponował Nikołaj Krapałow[27](on też napisał słowa, a dlaczego — pytam się — nie Siergiej Michałkow?), autorem drugiego jest Dmitrij Szostakowicz (wnuk tamtego, trochę bardziej znanego Dmitrija Szostakowicza)[28].

Na śmietniku elektronicznym można również wygrzebać odezwy Partii Narodowo-Bolszewickiej z lat 1994—1995 (utrzymane w retoryce rewolucyjnej i zawsze zakończone wezwaniem: «Слава России!»), w których najczęściej są powtarzane sformułowania zawarte w programie, ale też pojawiają się nowe, np.: 

 

«Аборт — преступление против русской нации! Требуем запрещения абортов! Мы требуем от правительства запрета абортов! Мы требуем от слишком смиренной русской церкви выступить за немедленный запрет абортов! Мы требуем от капитулировавшей перед президентом лакейской Государственной Думы, принять закон о запрете абортов русских женщин! Мы требуем также, чтобы уже сейчас сознательные врачи передавали бы общественности списки абортировавшихся, и русские женщины, произведшие аборт, были наказаны (подвергнуты бойкоту и психологическому давлению по месту жительства и на работе, зарплата тех, кто работает на государственных предприятиях, была бы урезана вдвое и т. д.). Исключение может быть сделано, но только психически больным женщинам, больным неизлечимыми наследственными болезнями и жертвам изнасилования. Запретить аборты немедленно! остановить преступления против русской нации — прекратить убийства русских зародышей! Слава России[29].

 

            Początkowo, w połowie lat dziewięćdziesiątych, wierni czytelnicy prozy Limonowa jeszcze chcieli wierzyć w to (i było to coś więcej niż trywialne wishful thinking),że Partia Narodowo-Bolszewicka jest niezwykle wyrafinowanym projektem artystycznym odwołującym się do stylistyki grupy «Laibach» (zwrócił na to uwagę Jakub Majmurek), totalną mistyfikacją utrzymaną w klimatach Koźmy Prutkowa czy Járy Cimrmana, zaproszeniem do ogólnonarodowego happeningu. To wszystko jest zbyt absurdalne, sądzili, aby mogło być prawdziwe: niekanoniczni ojcowie-założyciele, groteskowy i ostentacyjnie daleki od poprawności politycznej program, poetyka zachowania i semantyka wypowiedzi, przywoływana symbolika. Jednak, niestety, Eduardowi Wieniaminowiczow i kamp pure nonsense są obce, więc nie został Monty Pythonem rosyjskiej sceny artystyczno-politycznej. Sytuację próbował jeszcze uratować znany fan komedii slapstickowej Władimir Władimirowicz (jakiś nowy Gogol już kończy «Opowieść o tym, jak Eduard Wieniaminowicz pokłócił się z Władimirem Władimirowiczem»), który zafundował pisarzowi kilka niebanalnych lat. W 2001 roku Limonowa aresztowano w Kraju Ałtajskim, przewieziono na Butyrki i oskarżono o zorganizowanie «преступной вооруженной группы»[30]. Potem byłjeszcze Lefortowo art. 205 §3  («терроризм, совершенный организованной группой»[31]oraz art. 208 §1 («создание незаконного вооруженного формирования и руководство им»[32]). Wyrok zapadł dopiero w 2003 roku — orzeczono 4 lata pozbawienia wolności i wysłano do kolonii karnej nr 13 w pięknym mieście Engels (Saratowskaja obłast′). Jednak już po dwóch miesiącach — dzięki zabiegom grupy parlamentarzystów (m.in. Władimira Żyrinowskiego) — Limonow w najnowszej aureoli męczennika za narodowo-bolszewicką sprawę (od Hugo Bossa) opuścił swych nowych kolegów z kolonii karnej nr 13 w coraz piękniejszym mieście Engels. W XXI wieku nastały też złe czasy dla jego partii (oficjalnie nigdy niezarejestrowanej): w 2007 roku sąd miejski w Moskwie uznał ją za organizację ekstremistyczną i zakazał dalszej działalności. Nie łudźmy się, nacbole (m.in. popularny pisarz Zachar Prilepin) «trzymają się mocno» i nie zniknęli z pejzażu rosyjskich miast.

            Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko czas Limonowa-polityka minął i pochłonie go Leta, a Limonow-pisarz ma prawo czuć się spełniony. «Ediczka» zapewnił mu trwałe miejsce w dziejach literatury rosyjskiej.

            A ja, zachęcony sukcesem Carrère’a, pewnie pójdę w jego ślady i też napiszę bestseller. Mam już tytuł («Mickiewicz. Powieść») i kilka pierwszych zdań: 

 

«Mickiewicz wpłynął na suchego przestwór oceanu. Jego wóz zanurzył się w zieloność i brodził, jak łódka. Wokół szumiały łąki pełne kwiatów. Adam ostrożnie omijał koralowe wyspy burzanu. Nagle przystanął. Wydało mu się, że ktoś go woła, zaciągając z nowogródzka, ale w przejmującej ciszy usłyszał jedynie — jak zwykle o tej porze roku — ciągnące za Putinem[33]na południe żurawie. „Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy… — pomyślał — Coraz częściej słyszę jakieś głosy… I w Ostrej świecisz Bramie… Ciekawe, co na to powie pan doktor Bécu”, ale po chwili się zreflektował: „No, zapomniałem, już przecież rok, jak nie  żyje... Ty, co gród zamkowy Nowogródzki… Muszę teraz radzić sobie sam”. Jeszcze przez chwilę nasłuchiwał i wreszcie rzucił głośno sam do siebie („Sam! Głośno! Do siebie!”): „Jedźmy, nikt nie woła”. I ruszył przed siebie. W stronę pól malowanych różnymi gatunkami zboża. Omijając, jak miał to w zwyczaju, koralowe wyspy burzanu i dzięcielinę, która właśnie zaczęła pałać». 

 

            Natomiast na wypadek, gdyby doszło do kolejnego wydania książki-laureatki, przygotowałem dla wydawcy slogan reklamowy na okładkę: «Nie musisz już czytać Limonowa powieści — Em. Carrère je streścił w „Limonowie. Powieści”» (Copyright by Tadeusz Klimowicz). 

 

Bibliografia

1.     Bolecki W. Przewodnik po labiryncie, http://literatka.ovh.org/strony/dwudziestolecie/proza/gombrowicz_ferdydurke_bolecki.pdf.

2.     Carrère E. Limonow. Powieść / Przeł. M. Kamińska-Maurugeon. — Kraków, 2012.

3.     «Carrère: Limonow zawsze chciał być bohaterem». Z Emmanuelem Carrèrem rozmawia Jakub Majmurek // Krytyka Polityczna. — 2012. — 19 września, http://www.krytykapolityczna.pl/Serwiskulturalny/CarrereLimonowzawszechcialbycbohaterem/menuid-305.html.

4.     Czat.Onet.pl, 18 września 2012 roku, http://ed-limonov.livejournal.com/645788.html.

5.     Graffin G. A Punk Manifestohttp://www.badreligion.boo.pl/eseje/manifesto.txt.

6.     http://fr.wikipedia.org/wiki/Une_journ%C3%A9e_d%27Ivan_Denissovitch.

7.     http://lbc_1917_3.w.interia.pl/388programnbp.htm/

8.     http://mp3-sait.info/listen/%D0%9D%D0%B8%D0%BA%D0%BE%D0%BB%D0%B0%D0%B9%20%D0%9A%D1%80%D0%BE%D0%BF%D0%B0%D0%BB%D0%BE%D0%B2.

9.     http://www.peoples.ru/art/literature/prose/roman/limonov/index1.html.

10.  http://www.rg.ru/2006/05/19/saharov.html.

11.  Klimowicz T. O człowieku, który wypadł z historii, ale szczęśliwie do niej powrócił //  Przegląd Polityczny. — 1999. — Nr 42.

12.  Klimowicz T. Ostatni sprawiedliwy // Gazeta Wyborcza («Świąteczna»). — 2003. —  6—7 grudnia. — Nr 284.

13.  Klimowicz T. Petersburski karnawał // Zeszyty Literackie. —1998. — Nr 62.

14.  Klimowicz T. Przewodnik po współczesnej literaturze rosyjskiej i jej okolicach (1917—1996).  — Wrocław, 1996. 

15.  Manifest punkowy, http://www.badreligion.boo.pl/eseje/eseje_manifesto.html.

16.  Nęcki Z. Poczucie niższości // Słownik psychologiczny / Red. W. Szewczuk, Warszawa, 1979.

17.  Niemczyńska M.IWszystko oprócz «50 twarzy Greya», czyli 20 literackich premier, na które warto czekaćhttp://wyborcza.pl/56,75475,12414830,Wszystko_oprocz__50_twarzy_Greya___czyli_20_literackich.html.

18.  Przeszłość, pamięć, narracja // Konspekt. — 2003. — Nr 14—15, http://www.wsp.krakow.pl/konspekt/14/bauer.html.

19.  Putin stał się «żurawiem alfa» i ruszył w przestworza, http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/putin-stal-sie-zurawiem-alfa-i-ruszyl-w-przestworza,275112.html.

20.  Russian Writer Shooting at Saraevo 1992,http://www.youtube.com/watch?v=tH_v6aL1D84&feature=player_embedded.

21.  Достоевский Ф. Записки из подполья // idem, Полное собрание сочинений в тридцати томах. — Ленинград, 1973. — T. 5

22.  Зиновьев А. Гомо советикус, http://www.zinoviev.ru/ru/zinoviev/zinoviev-homo-sovieticus.pdf.

23. Лимонов Э. Анатомия героя, http://nbp-info.ru/new/lib/lim_anatomy/07.htm.



[2]E. Carrère Limonow. Powieść / Przeł. M. Kamińska-Maurugeon. — Kraków, 2012. Wszystkie następne cytaty na podstawie tego wydania (w tekście głównym: s. i numer strony). Pomysł Carrère’a, aby swoją niepowieść zatytułować «Limonow. Powieść», wpisuje się w dobrze już znany — chociażby na gruncie rosyjskim — rytuał metafizycznej gry genologicznej prowadzonej przez autora/nadawcę z czytelnikiem /odbiorcą (powieść Nikołaja Gogola «МертвыедушиПоэма», powieść Wieniedikta Jerofiejewa — «Москва-ПетушкиПоэма»). Szkoda, że autora «Limonowa. Powieści»nie zainspirował «Дар» (1953) Vladimira Nabokova. 

[3]W. Bolecki Przewodnik po labiryncie, http://literatka.ovh.org/strony/dwudziestolecie/proza/gombrowicz_ferdydurke_bolecki.pdf. Zob. też: Z. Bauer Przeszłość, pamięć, narracja // Konspekt. — 2003. —  № 14—15, http://www.wsp.krakow.pl/konspekt/14/bauer.html.

[4]Czat.Onet.pl, 18 września 2012 r., http://ed-limonov.livejournal.com/645788.html.

[5]Э. Лимонов Это я Эдичка // Н. Медведева Мама, я жулика люблю!, Э. Лимонов Это я Эдичка. — Воронеж, 1993. — s231—232.

[6]Ibid., s. 172.

[7]Czas na ważne zastrzeżenie — nie mam żadnej pewności, że Rosjanie «konfiskowali” nie tylko w polskim przekładzie, ale także w tekście francuskim. Muszę po prostu zaufać tłumaczce, której jednak (co tu kryć) przydarzyło się kilka potknięć: Sacharowa wysłała do Gorek (zamiast do Gorkiego, miasta nazwanego tak na cześć dość znanego pisarza, w 1990 r. powrócono do pierwotnej nazwy — Niżnij Nowgorod), a samizdat zamieniła na samizdaty (zawsze w liczbie mnogiej, np. na s. 232), co nawet ma swój sens: jedna książka wydana (czytaj: przepisana na maszynie) poza zasięgiem cenzury to oczywiście jeden samizdat, dwie i więcej — samizdaty. To takie proste i szkoda, że nikt wcześniej na to nie wpadł. A do tego jeszcze znana badaczka literatury rosyjskiej Olga Matich (obecnie Professor Emerita, Department of Slavic Languages and Literatures, University of California, Berkeley, czyli koleżanka z pracy Czesława Miłosza) pojawia się jako Olga Maticz (s. 423). Dodam już od siebie, że Limonow cenił (ceni?) Panią Profesor za jej skłonność do epatowania, za jej czarnoskórego, wściekle zazdrosnego kochanka, nie cenił (nie ceni?) za jej romans z nielubianym przez niego Wasilijem Aksionowem (Matich pojawia się w jego opublikowanych w 1976 r. impresjach amerykańskich «Круглые сутки нон-стоп» jako Милейшая  Калифорнийка).  

[9]Zainteresowanych innymi szczegółami odsyłam do dzienników Andrieja Sacharowa, zaopatrzonych w komentarze Jeleny Bonner. Wersja elektroniczna: http://www.rg.ru/2006/05/19/saharov.html.

[10]Niemal dwadzieścia lat temu stałem się szczęśliwym posiadaczem książki (marny, pożółkły dziś papier), na którą złożyły się powieści Miedwiediewej i Limonowa. W notce «От издательства» pojawiła się prośba do rodziców o utrudnienie dostępu do prozy pary skandalistów dzieciom poniżej 16. roku życia. Nie wiem, w jakim stopniu ten apel był wywołany autentyczną troską o — za przeproszeniem — morale młodzieży, a w jakim dobrze przemyślanym chwytem marketingowym (syndrom owocu zakazanego). 

[11]Э. Лимонов opcit.s. 245.

[12]Za szczególnie krzywdzące uważam opinie Carrère’a (czytaj: Limonowa) o Pasternaku («[…] Jest bogaty, obsypywany zaszczytami, nieprzyzwoicie szczęśliwy, a jego późniejszy konflikt z władzą przebiegnie w sposób cywilizowany” s. 87) i Sacharowie (s. 141). O niechęci autora «To ja» do pisarzy kojarzonych z opozycją, do dysydentów zob. też: «Carrère: Limonow zawsze chciał być bohaterem». Z Emmanuelem Carrèrem rozmawia Jakub Majmurek // Krytyka Polityczna. — 2012. — 19 września, http://www.krytykapolityczna.pl/Serwiskulturalny/CarrereLimonowzawszechcialbycbohaterem/menuid-305.html.

[13]T. Klimowicz Przewodnik po współczesnej literaturze rosyjskiej i jej okolicach (1917—1996). — Wrocław, 1996; T. Klimowicz Ostatni sprawiedliwy // Gazeta Wyborcza («Świąteczna»). —2003. — 6—7 grudnia. — Nr 284. — S. 16—17.

[14]«Carrère: Limonow zawsze chciał być…»

[15]G. Graffin A Punk Manifesto, http://www.badreligion.boo.pl/eseje/manifesto.txt. Zob. też. anonimowe (amatorskie) tłumaczenie tego urzekającego swoją prostotą i naiwnością eseju: Manifest punkowy, http://www.badreligion.boo.pl/eseje/eseje_manifesto.html

[16]Z. Nęcki Poczucie niższości // Słownik psychologiczny / Red. W. Szewczuk. — Warszawa, 1979. — S. 197.

[17]Ibid.

[18]Ф. Достоевский Записки из подполья // idem, Полное собрание сочинений в тридцати томах. — Ленинград, 1973. — T. 5. — S. 103.

[19]Na szczęście to się zmienia. Na pewnym forum pewien Jerry radzi rodakom (wpis 2009 r.): «Если Вы находитесь в Америке и Вас замучила ностальгия, то есть очень хороший рецепт для борьбы с этой напастью: Как только появились первые симптомы этой болезни немедленно поезжайте в Российское консульство в Манхэттане на 91-ой StreetПостойте в неспешно двигающейся очереди перед тем, как Вы, наконец, предстанете перед консульским работником с характерными повадками и внешностью бывшего освобождённого секретаря комитета ВЛКСМ. Не удивляйтесь, если он будет смотреть мимо Вас, всем своим видом показывая, что Вы ему надоели ещё не успев раскрыть рот и мешаете работать. Как показывает опыт, полчаса общения с этим типом как рукой снимает эту напасть (ностальгию по родине) очень надолго. При этом у Вас автоматически вырабатывается инстинкт обходить адрес 9 East 91st Street (место расположения консульства) на всякий случай как можно дальше. Короче, помогает это безотказно. Good luck in curing your sickness!», http://forum.rusrek.com/thread-233.html

[20]TKlimowicz Petersburski karnawał // Zeszyty Literackie. — 1998. —Z. 62.

[21]А. Зиновьев Гомо советикус, http://www.zinoviev.ru/ru/zinoviev/zinoviev-homo-sovieticus.pdf,  s. 61. O Zinowiewie  pisałem  szerzej w eseju: O człowieku, który wypadł z historii, ale szczęśliwie do niej powrócił //  Przegląd Polityczny. — 1999. — Nr 42.

[22]Э. Лимонов The  absolute beginner или Правдивая история сочинения «Это я — Эдичка»// Н. Медведева Мама, я жулика люблю!, Э. Лимонов Это я — Эдичка, opcit.s. 445.

[23]Ibid.

[24]«Carrère: Limonow zawsze chciał być…»

[25]Russian Writer Shooting at Saraevo 1992, http://www.youtube.com/watch?v=tH_v6aL1D84&feature=player_embeddedJest to fragment filmu dokumentalnego Pawła Pawlikowskiego i Lazara Stojanovicia  «Serbian Epic»  (produkcja BBC).

[26]http://lbc_1917_3.w.interia.pl/388programnbp.htm. W polszczyznę przekładu nie ingerowałem — T.K. 

[29]Powodowany troską o stan puszczy amazońskiej zrezygnowałem w cytowanej odezwie z oryginalnego zapisu graficznego. Zainteresowanych odsyłam do: ЭЛимонов Анатомия герояhttp://nbp-info.ru/new/lib/lim_anatomy/07.htm.

[31]Ibid.

[32]Ibid.

[33]6 września 2012 r. media doniosły: «Władimir Putin pokazał swojemu narodowi kolejne oblicze. Tym razem wyczulone na los żurawi. Prezydent młodym ptakom wychowanym w niewoli wskazywał drogę latając na motolotni». «Putin stał się żurawiem alfai ruszył w przestworza», http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/putin-stal-sie-zurawiem-alfa-i-ruszyl-w-przestworza,275112.html

Komentarze

Popularne posty